poezja polska - serwis internetowy

STRONA GŁÓWNA ˇ REGULAMIN ˇ WIERSZE UŻYTKOWNIKÓW ˇ IMAK - MAGAZYN VIDEO ˇ AKTUALNOŚCI ˇ FORUMSobota, 20.04.2024
Nawigacja
STRONA GŁÓWNA

REGULAMIN
POLITYKA PRYWATNOŚCI

PARNAS - POECI - WIERSZE

WIERSZE UŻYTKOWNIKÓW

KORGO TV

YOUTUBE

WIERSZE /VIDEO/

PIOSENKA POETYCKA /VIDEO/

IMAK - MAGAZYN VIDEO

WOKÓŁ POEZJI /teksty/

WOKÓŁ POEZJI /VIDEO/

RECENZJE UŻYTKOWNIKÓW

KONKURSY 2008/10 (archiwum)

KONKURSY KWARTAŁU 2010 - 2012

-- KONKURS NA WIERSZ -- (IV kwartał 2012)

SUKCESY

GALERIA FOTO

AKTUALNOŚCI

FORUM

CZAT


LINKI

KONTAKT

Szukaj




Wątki na Forum
Najnowsze Wpisy
FRASZKI
Co to jest poezja?
EKSPERYMENTY
playlista- niezapomn...
Chimeryków c.d.
"Na początku było sł...
Ksiądz Jan Twardowski
Bank wysokooprocento...
Monodramy
,, limeryki"
Ostatnio dodane Wiersze
W kapsule
Kiedy jestem za oknem
do trzech razy.. ..s...
Zabawa
Metafora na ławce
Marzenie o niebie w ...
Co widziały i co sły...
Julia Milu
Roszada w niedoczasie
Miłość
Wiersz - tytuł: Fala
W czasach liceum zdarzyła się rzecz straszliwa,
Która już do końca wstydu mi narobiła.
Liceum słynęło z wyjazdów zagranicznych,
Ku uciesze uczniów - dosyć częstych i licznych.
Co zimę celem były włoskie Dolomity -
Ulubione miejsce szkolnej, narciarskiej świty,
A mój poziom narciarski był wystarczający,
By czas w kurorcie spędzić w sposób śpiewający.

Na obiad zjadłem hot-dogi i ser pleśniowy.
Do wyjazdu byłem już od dawna gotowy
I pojawiłem się na zbiórce punktualnie.
Ekscytowałem się tym obozem totalnie.
Z toalety przed wyjściem nie skorzystałem.
Za wszelką cenę nie spóźnić się zamierzałem.

Pierwszy przystanek był przed granicą z Czechami.
Znany fast-food zapraszał złotymi łukami.
Nie mogłem se odmówić pikantnych skrzydełek,
Tak jak w KFC, gdy jest wtorkowy kubełek.
Pół godziny później już dalej ruszyliśmy
I dziurawe czeskie drogi przemierzaliśmy.
Z racji, że nie najadłem się zbytnio tym "maczkiem",
Zjadłem też od mamy kromki na zimno z karczkiem.
Przepysznym, chłodnym jogurtem się uraczyłem
I proteinowym batonikiem zagryzłem.
Spożyłem też po kryjomu smakową wódkę,
By łatwiej zasnąć po wtuleniu się w poduszkę.

Tuż przed granicą z Austrią był następny postój
I z autokaru wydobył się młodzieży rój.
Skryłem dwusetkę, by nikt nie znalazł przypadkiem.
Niektórzy też kupili alkohol ukradkiem.

Kwadrans później wyruszyliśmy w dalszą drogę.
Coś sprawiło, że zacząłem odczuwać trwogę...
Zdawało mi się, że zakręciło mnie w brzuchu.
Dyskomfort minął, jednak zmartwiłem się w duchu.
Ułożyłem się wygodnie, pasek odpiąłem.
Pół godziny później, z bólu aż się wygiąłem!
Przez kolejny kwadrans ból brzucha nie doskwierał,
Aż wtem poczułem, że kolejna fala wzbiera!
Wkrótce bólowi towarzyszyło też parcie,
Któremu mogłem sprostać przez lekkie rozwarcie.
Dobrze, że choć miejsce tuż przy mnie było puste.
Mogłem se darować te wszystkie dania tłuste!
Czułem jak przybliżają się kolejne fale.
Okropnie było czuć sytuacji powagę.
Bez toalety nie było szans przestać cierpieć.
Robiłem wszystko, by tylko o tym nie myśleć:
Wyobrażałem sobie jakąś śmieszną scenkę,
Puściłem se "Nie ma fal" - Podsiadły piosenkę.
Czułem lecz jak nadciąga brunatne tsunami.
Jak nie tyłem, wszystko wyleci mi ustami:
Ryk niedrożnego układu pokarmowego,
Fast-foodem, jogurtem i wódką zapchanego!
Nie mogłem się schylić, by zawiązać sznurówkę.
Kolega obok robił dziewczynie palcówkę...

Męczyłem się jeszcze kolejne dwie godziny.
Nie da się ukryć, że sam sobie byłem winny.
W końcu dało się usłyszeć dźwięk retardera.
Pojazd zjechał na postój po skręceniu stera.
Przed wyjściem z autokaru utknąłem w kolejce.
Ludzie szybko zajmowali przed kiblem miejsce.
Przerwa miała trwać piętnaście minut zaledwie.
Brakowało miejsc, by się załatwić gdzieniegdzie.
Ogromny parking był w całości oświetlony.
Nie mogłem się wydostać niezauważony.
Było ciemne miejsce, gdzie mógłbym się wypróżnić,
Jednak mogło się ono czymś innym wyróżnić:
Stała tam grupa imigrantów śniadej cery.
Zimny pot i ciarki odczuły moje plery.
Zdejmowali tablice w jakimś mercedesie.
Poczekam, by usiąść na normalnym sedesie...
"Mach das schneller! Wir müssen noch die Bombe legen."*
Po tych słowach zawinąłem się stamtąd biegiem...

Wróciłem zrezygnowany do autokaru,
Który oczekiwać dłużej nie miał zamiaru.
Czułem, że ból i parcie jakby ustąpiło,
Jednak później wróciło ze zdwojoną siłą.
Nie byłem w stanie już dalej wypuszczać gazów.
Laska obok przeżywała serię orgazmów,
A ja cierpiałem w ciszy, zaciskając zęby.
Że też przyszło mi do głowy wcinać otręby!
Ręka kolesia skakała jak ogon kobrze,
A mi przez to było jeszcze bardziej niedobrze.
Postój miał być dopiero za cztery godziny.
Do tego czasu mogę być z bólu już siny.
Poczułem, że nie mogę już dłużej wytrzymać.
Zawartość kiszki zaczęła się wydobywać...
Wartki strumień kału zdawał się nie mieć końca.
Rosnący poziom w majtach sięgał jaj i bolca!
Miałem dziwne wrażenie ulgi i rozpaczy.
Smród zaraz dotrze do wszystkich obgadywaczy!
"Bez obaw. Jakoś wyjdę z tego." - pomyślałem.
Ból oraz parcie minęły. Znieruchomiałem.
Zacząłem przyzwyczajać się do sytuacji,
Nieświadomy czekającej mnie masakracji.
"Ej, też to czujecie? Tak jakby ktoś się zesrał..." -
Zamarłem słysząc te słowa, a ktoś się chichrał.
Coraz więcej osób to zdanie podzielało
I w poszukiwaniu źródła się rozglądało.
"Kurwa, przecież tutaj normalnie jebie gównem!"
Wstał nauczyciel, oburzony tym słownictwem.
Szedł między rzędami, pytając, co się stało.
Ktoś zawtórował: "Cielę oknem wyleciało!"
"Pytam poważnie, czy ktoś chciałby się zatrzymać?" -
Rzekł wychowawca, lecz nie chciałem się przyznawać.
Przez chwilę belfer się jeszcze rozglądał,
Aż w końcu moje blade spojrzenie napotkał.
Przez chwilę obserwowaliśmy się w milczeniu,
Aż facetka odeszła ku swemu siedzeniu.
Drugi z kierowców wstał uchylić lufcik w dachu,
By pozbyć się choć trochę brzydkiego zapachu.
Grupa licealistów już boki zrywała,
A mnie sytuacja kompletnie dołowała.
Kręcili też story na Insta i Tik-Toku:
"W busie doszło do kałowego incydentu."

Przez następne godziny, że śpię udawałem,
Nie dowierzając, że się po prostu zesrałem.
Dawały się już we znaki świąd i pieczenie.
Zabrudzone były i jeansy i siedzenie.

Stanęliśmy gdzieś w okolicach Klagenfurtu.
Przed opadami chronił łuk w postaci gurtu.
Bardzo chciałem móc studiować architekturę.
Za zafajdanie fotela dostanę burę.
Nie przyszło mi na myśl, że mogłem zrobić sztuczkę
I podłożyć pod siebie nieszczęsną poduszkę.
Nie zostałaby może wyrządzona szkoda.
Wstałem z siedzenia jako ostatnia osoba.
Ruszyłem gorączkowo szukać toalety,
Dzierżąc z sobą kłopotliwy balast niestety.
Gacie kleiły się wewnątrz niemiłosiernie.
Musiałem przemieszczać się nadzwyczaj ostrożnie.
Cudem był dostępny prysznic za pięć euro,
Jednak zajęty przez TIR-owca rubasznego,
Który zakupił sztuczną pochwę w automacie,
Podczas gdy szukałem, gdzie mogę uprać gacie.
Poszedłem więc do kibla dla niepełnosprawnych -
Szansa, aby ukrócić doświadczeń fekalnych.
Wparowałem do środka, drzwi zaryglowałem
I ostrożnie od pasa w dół się rozebrałem.
Zawartość majtek wylewała się bokami.
Ściekała już nawet zgiętymi kolanami.
Co mogłem, wylałem do muszli klozetowej.
Omal nie straciłem weń karty kredytowej!
Ubrudzone gacie do kosza wyrzuciłem
Oraz by dokończyć dzieła się wysiliłem.
Następnie, moczyłem srajtaśmę i chusteczki,
By przemywać pupę, udka oraz łydeczki.
Nie wystarczyło rolki na pełne umycie,
Nie mówiąc o podłodze - ciężkie jest to życie...
Puk! Puk!
Obawiałem się, że ktoś mnie wyśledzi!
"Alo? Alo?!" - ktoś pytał jak w znanej komedii.
Przez krótką chwilę z zamkiem się jeszcze szarpałem,
Aż wraz z pomocą barku siłą drzwi otwarłem.
"Nur für Behinderte! Raus!!! Schneller!!!"** - krzyczał Austriak.
Mężczyzna z wąsikiem darł się jak jakiś maniak.
Zostawiłem pomieszczenie w tragicznym stanie.
Sam wymierzyłbym sobie za to ciężkie lanie,
A w autokarze wszyscy już na mnie czekali.
Wbiegłem do środka i wnet żeśmy odjechali.

Świąd i pieczenie narastały, a smród zelżał.
Nasz autokar pomału do celu dojeżdżał.
Wjechaliśmy do Włoch, widać było jak świta.
Podziwiałem alpejskie wzgórza. Dolce vita!

Autokar zatrzymał się przy samym hotelu.
Ponownie jako ostatni wstałem z fotelu.
Dotarła wiadomość budząca wielką trwogę:
Pokoje będą dopiero później gotowe!
Mamy się wnet przebrać i iść prosto na narty!
Nie mogłem w to uwierzyć. To są jakieś żarty!
Z bagażnika torby i sprzęt wyciągnęliśmy
I na parkingu przebierać się zaczęliśmy.
Za największą zaspę pobiegłem ze spodniami.
Czy powinienem również okryć się getrami?
W końcu włożyłem je, by spodni nie ubrudzić.
Zimny wiatr nie zdołał mych odparzeń złagodzić.

Na górze wychowawca zarządził rozgrzewkę,
A sam po kryjomu degustował nalewkę.
W końcu udało mi się odłączyć od grupy.
Szukałem miejsca, by pozbyć się resztek kupy.
Zjechałem do lasu i wszedłem między drzewa.
Tuż nade mną krzyczała adriatycka mewa.
Zdjąłem buty, spodnie, getry i walcząc z zimnem
Wyszorowałem krocze topniejącym śniegiem.
Skończyć się to miało pęcherza zapaleniem...
Później obsrane getry w śniegu zakopałem.

Po ośmiu godzinach, będąc wolnym od kupy,
Mogłem w końcu dołączyć do narciarskiej grupy.
Część nie wiedziała, co stało się w autokarze.
Czy za milczenie winienem zapłacić gażę?
Podjechał do mnie nauczyciel na snowboardzie
W stroju zwierzaka - tak jak to teraz jest w modzie.
Powiedział, że jeśli mam problemy ze zdrowiem,
Powinienem zgłosić to przed samym wyjazdem.
A jeśli źle się czuję - wyraźnie zaznaczyć.
"Dziwne - osiemnastolatkowi to tłumaczyć?
Młody człowieku, czy ja mam cię uczyć życia?
Za półtora roku masz wyjechać na studia!
Idź teraz, pomóż kierowcy wyczyścić fotel." -
Rzekł nauczyciel i zjechaliśmy pod hotel.
Co właściwie mam mu powiedzieć, nie wiedziałem,
Zatem do sklepu z alkoholem się udałem.
W ramach przeprosin, wręczyłem mu "Primitivo" -
"Z nazwy adekwatne do sytuacji wino!" -
Rzekł kierowca z wąsem po fotela umyciu.
Najadłem się wstydu najbardziej w swoim życiu...

Parę dni później ból przy sikaniu poczułem.
Długo na zapalenie pęcherza cierpiałem.

W drodze powrotnej zatrzymała nas policja.
Czyżby obowiązywała bus prohibicja?
Gestapowcy przez chwilę z belframi gadali.
Ci coś zapłacili i żeśmy odjechali.
Czyżby to w Austrii korupcję praktykowano?
Nie! To za obsrany kibel nas skasowano!
Później znowu ból brzucha zacząłem odczuwać,
Jednak udało mi się do Polski wytrzymać.
Jaki więc będzie morał tej strasznej historii?
Nie żryj na noc w podróży, bo w brzuchu zaboli!

P.S.
To, że się zesrałem w gacie - to nie jest racja.
Była to specjalna, fekalna operacja.


* Z niem.: "Rób to szybciej! Musimy jeszcze podłożyć bombę!"
** Z niem.: "Tylko dla niepełnosprawnych! Wynocha!!! Szybciej!!!"
Dodane przez Pavlokox dnia 14.08.2022 21:21 ˇ 5 Komentarzy · 263 Czytań · Drukuj
Komentarze
Edyta Sorensen dnia 15.08.2022 08:29
Moim zdaniem ten tekścik jest zdecydowanie za krótki, powinien być jeszcze ze trzy razy dłuższy:
Dołóż jeszcze, że obrzygałeś cały autobus, będą jaja:)
Grain dnia 16.08.2022 11:27
Taki Papkin kłamał, śpiewając

oj kot pani matko, oj kot
narobił mi w kompot

a tutaj detaliczny
przykład odwagi
z rysem kulturowo-politycznym
Grain dnia 16.08.2022 12:19
https://www.bing.com/videos/search?q=skaldowie+sznujmy+wspomnienia&view=detail&mid=2122AFB43F697125BBA82122AFB43F697125BBA8&FORM=VIRE
Grain dnia 16.08.2022 12:19
https://www.bing.com/videos/search?q=skaldowie+sznujmy+wspomnienia&view=detail&mid=2122AFB43F697125BBA82122AFB43F697125BBA8&FORM=VIRE
jaceksojan dnia 18.08.2022 17:13
Takie coś w dziale poezja? A proza nie łaska? Traumą niech zajmą się w dziale medycznym. I co, po napisaniu ulżyło? Admin dla przykładu powinien te fizjologiczne problemy wykasować. Nie można iść do teatru z radiem tranzystorowym...
Dodaj komentarz
Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze.
Pajacyk
[www.pajacyk.pl]
Logowanie
Nazwa Użytkownika

Hasło



Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem?
Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.

Zapomniane hasło?
Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
Aktualności
XVIII OkP o "Cisową ...
V edycja OKP im. K. ...
poezja_org
Spotkanie Noworoczne
Nagroda Literacka m....
VII OKL im. Bolesław...
XVIII Konkurs Liter...
Zaduszki literackie
U mnie leczenie szpi...
XXIX OKL Twórczości ...
Użytkownicy
Gości Online: 11
Brak Użytkowników Online

Zarejestrowanych Użytkowników: 6 438
Nieaktywowani Użytkownicy: 0
Najnowszy Użytkownik: Notopech

nie ponosimy żadnej odpowiedzialności za treść wpisów
dokonywanych przez gości i użytkowników serwisu

PRAWA AUTORSKIE ZASTRZEŻONE

copyright © korgo sp. z o.o.
witryna jako całość i poszczególne jej fragmenty podlegają ochronie w myśl prawa autorskiego
wykorzystywanie bez zgody właściciela całości lub fragmentów serwisu jest zabronione
serwis powstał wg pomysłu Piotra Kontka i Leszka Kolczyńskiego

67043696 Unikalnych wizyt

Powered by PHP-Fusion v6.01.7 © 2003-2005