poezja polska - serwis internetowy

STRONA GŁÓWNA ˇ REGULAMIN ˇ WIERSZE UŻYTKOWNIKÓW ˇ IMAK - MAGAZYN VIDEO ˇ AKTUALNOŚCI ˇ FORUMCzwartek, 25.04.2024
Nawigacja
STRONA GŁÓWNA

REGULAMIN
POLITYKA PRYWATNOŚCI

PARNAS - POECI - WIERSZE

WIERSZE UŻYTKOWNIKÓW

KORGO TV

YOUTUBE

WIERSZE /VIDEO/

PIOSENKA POETYCKA /VIDEO/

IMAK - MAGAZYN VIDEO

WOKÓŁ POEZJI /teksty/

WOKÓŁ POEZJI /VIDEO/

RECENZJE UŻYTKOWNIKÓW

KONKURSY 2008/10 (archiwum)

KONKURSY KWARTAŁU 2010 - 2012

-- KONKURS NA WIERSZ -- (IV kwartał 2012)

SUKCESY

GALERIA FOTO

AKTUALNOŚCI

FORUM

CZAT


LINKI

KONTAKT

Szukaj




Wątki na Forum
Najnowsze Wpisy
FRASZKI
Chimeryków c.d.
,, limeryki"
Co to jest poezja?
EKSPERYMENTY
playlista- niezapomn...
"Na początku było sł...
Ksiądz Jan Twardowski
Bank wysokooprocento...
Monodramy
Ostatnio dodane Wiersze
by nigdy nie zaszło ...
Marionetka
Ti ti ta
Oczekiwać złota od p...
GENEZA BUNTU
Od ust do ust...
walkwoman
taki spokój jest prz...
ISIDORE LILLIAN (oko...
Wieczór autorski alb...
Wiersz - tytuł: Murszejące parapety
I co im pozostało

murszejące głowy
z wysiłkiem zasysają życie
znad równie murszejących parapetów
oddychają każdym dźwiękiem cichej ulicy
chłoną zieleń poburzową
zachłystując się przechodzącymi
cieniami jeszcze
żywych

każdym rankiem bronią
swoich żołądków
uginają się pod ciężarem
siatki wypchanej połówką chleba
i taniej margaryny udającej
krowie masło
stukają politurowane laski
wyznaczając sercu
tempo

dla nich nie ma już wieczorów

usypiają nim obleśnie
różowe samiczki wyruszą na
połów swych rozchełstanych
samców

jeżeli jednak zdążą oburzają się
tak pięknie
wspominając swoje krynolinowo-parasolkowe
przechadzki
żabotowo-cylindrowe czasy szarmancji
której już dzisiaj nie ma
odchodzą wraz z nimi
bez orderów
błyskając bezzębnym uśmiechem

a parapety krztuszą się
dławione drżącymi
łokciami
Dodane przez Artur Miścicki dnia 16.10.2010 13:28 ˇ 14 Komentarzy · 1040 Czytań · Drukuj
Komentarze
Grzegorz Ósmy dnia 16.10.2010 14:31
i tak wszyscy umrzemy..

bezbolesne, ale i bez wartości odżywczych..
romanwosinski dnia 16.10.2010 15:16
Zrezygnowałbym z pierwszego wiersza.
Nieźle napisane. Uśmiechnąłem się przy obleśnie różowych samiczkach:)
IRGA dnia 16.10.2010 17:00
Smutne, ale prawdziwe. Zostają jedynie wspomnienia. Myślę, że najtrudniej jest wtedy, gdy brak akceptacji. Z obydwu stron. Mądre to Twoje pisanie. Pozdrawiam serdecznie. Irga
Tomasz Kowalczyk dnia 16.10.2010 17:11
Zbyt imiesłowowo czyli brak dobrej realizacji pomysłu.

Pozdrawiam - Tomek
sterany dnia 16.10.2010 18:29
starość jest brzydka i odrażająca
śmierdzi zjełczanym potem i kałem
mamroce po starczemu
zanim założy bryle zasypia
po co TO jeszcze żyje, cholera

____________________
wg ostatnich danych podstawowym źródłem utrzymania 25% wspólnych gospodarstw domowych są świadczenia emerytalne rodziców i dziadków.
ot głupie mamy obyczaje, a indianie to pędzą takich w góry i mają spokój.

pozdrawiam
kropek dnia 16.10.2010 19:56
heh, u większości indian starzec, to 'święta' osoba.
znam wiele przypadków, że w szpitalach nie ma kto odebrać 'starego', bo już niepotrzebny, bo za mało daje.
pośpiech zabija miłość, wyjaławia dusze. gdy brak uczucia, obowiązek ciąży. ponad miarę, czasami aż po śmietnik. grymaszę?

trudny wiersz, ale nie wiem czego i czy na pewno za dużo.
ciężko się czyta, chwilami słowa stukają trochę niezgrabnie, jak spracowana starcza laska. no właśnie, ale taka ta starość. popatrzeć w oczy wystarczy, by w zapadniętych, ogrom miłości dostrzec. mimo bólu, czasami cierpienia. i ten dobrotliwy uśmiech, i pamięć do zasuszonych rzeczy dawnych, o których prawić mogą bez końca.
pozdrawiam serdecznie :)
Maryla Stelmach dnia 17.10.2010 00:41
to smutne, ale prawdy oczywiste można zmieniać. zmieniać podejście do widzenia świata oczyma starego człowieka. znam takiego zapaleńca, który uśmiecha się do siebie w lustrze. kiedy na niego popatrzę świat wydaje mi się pięknym tworem.
wiese dnia 17.10.2010 07:45
młodości, dodaj mi skrzydła...
przeżytych kształtów żaden cud...
a jednak marazm dotkliwy?
ja to próbuję odwrócić :)

każdym ramkiem bronią- to brzmi jak instrumentalis
zmieniłbym na dopełniacz, chyba, że odczuwasz wstręt do niego :)

wyznaczając sercu - zmieniłby kolejność, wtedy wers jest
niedomknięty, a tempo lub rytm gra lepiej;

swych- może swoich? i może dalej z inwersją?

której już dzisiaj nie ma- chyba zbędne; wtedy wraz z nimi mocniej podkreśla wymowę umykającego czasu;

dławione łokciami- dokonałbym dławienia: zdławione ?

trzeba z żywymi naprzód iść :)

hej
Jarosław Trześniewski-Jotek dnia 17.10.2010 09:15
Artemidionisie owe sparciałe parapety mimo swojej gorzkości-jednak sa wiernym i moze nieco chropawym zapisem (niektórzy nie lubia powtórzeń -murszejące, murszejących)pewnego stanu swiadomości -owego wyglądania przez okno, a tam za oknem- priggrovka i zizn i goriecz i slava i dym( Okudzawa - w balnicznoje glijanu akno) .uwagi wiese- cenne, ale wybor nalezy do Autora:):)
Zatrzymał mnie twój gorzki wiersz .

Pozdrawiam bardzo serdecznie:)
Artur Miścicki dnia 17.10.2010 22:17
Grzegorzu Ósmy, zbyt wielu umiera żyjąc nadal w swym dziwnym świecie.
Romanie Wosiński
IRGO zdaje się, że rozgryzłaś istotną sprawę w tym wierszu Myślę, że najtrudniej jest wtedy, gdy brak akceptacji. Z obydwu stron. - jakoś nie widzę by wielu tak to rozumiało. Szkoda.
Tomasz Kowalczyk - zbyt ogólnikowo by uznać to za komentarz, a autora za Autora; (przeczytaj komentarz Wiese i Jotka nie że twierdzę, że od razu - ale jest szansa by się czegoś nauczyć.
Oj Sterany, Sterany przedobrzyłeś z tą prowokacją(hi, hi, hi....); od razu widać, że masz zupełnie inne zdanie.
Kropku co i rusz dajesz więcej do myślenia. Na pewno siedzisz tak daleko ode mnie? Nie gdzieś za plecami podsłuchując moje myśli? pamięć do zasuszonych rzeczy dawnych - najważniejsze... pamięć to nie tylko myśli. To ciepło rozmów, niewymuszonej, nie rzucającej się w oczy pomocy. To bardzo ważne. Tylko ilu na to stać?
Marylo Stelmach jesteś wielka! To jest właśnie to! Ale o tym oddzielnie ponieważ wiersz związany jest z pewną historią:)
Wiese i Jaro - a mówią, że absolut nie istnieje... Przeczycie temu; oba Wasze komentarze są bezcenne dlatego:

I co im pozostało

murszejące głowy
z wysiłkiem zasysają życie
znad chropowatych parapetów
oddychają każdym dźwiękiem cichej ulicy
chłoną zieleń poburzową
zachłystując się przechodzącymi
cieniami jeszcze
żywych

każdego ranka obronią
swoje żołądki
uginając się pod ciężarem
siatki wypchanej połówką chleba
i taniej margaryny udającej
krowie masło
stukają politurowane laski
sercu wyznaczając
tempo

dla nich nie ma już wieczorów

usypiają nim obleśnie
różowe samiczki wyruszą na
połów swoich rozchełstanych
samców

jeżeli jednak zdążą oburzają się
tak pięknie
wspominając swoje krynolinowo-parasolkowe
przechadzki
żabotowo-cylindrowe czasy szarmancji
odchodzą wraz z nimi
bez orderów
błyskając bezzębnym uśmiechem

a parapety krztuszą się
dławione drżącymi
łokciami

Dlaczego tylko tyle zmian? Wyjaśnię w następnym komentarzu. Wiecie...? Z Wami (i jeszcze paru innymi:-) ) jest ten problem, że zmuszacie do myślenia:)))
Artur Miścicki dnia 17.10.2010 22:20
Umknęła odpowiedź Romanowiwosińskiemu ach te chochliki poweselne :)) Przepraszam.
Nie mogę zrezygnować z pierwszego wersu. Nie jest stwierdzeniem. A różowe samiczki? Hi, hi... to słowa pewnej starszej pani rzucone znad takiego parapetu:)))
Artur Miścicki dnia 17.10.2010 23:35
No tak... wracając z pracy mijam kilka takich ulic z parapetami... Lubię tych ludzi. Są cisi, sympatycznie ciekawi. Widzą o wiele więcej od nas. Mają też więcej czasu na przemyślenia. Wśród nich są tacy, których mądrość życiowa przerosłaby truizmy wielu filozofów. Czasem zaczepiam takich staruszków. Rozmowy z nimi są fascynujące. Oni są znakomitymi interpretatorami i słuchaczami. Gdy przekonają się, ze rozmawiasz z nimi nie tylko dla zabicia czasu czy z grzeczności otwierają się niesamowicie. A ich opowieści są jak najlepsze książki. Wśród nich trafiam często na białe kruki.
Z pewną staruszką właśnie zawarłem taką znajomość. Rozpoczęło się od żartów by wywołać uśmiech na Jej twarzy. Z każdym tygodniem było go coraz więcej. Kilka dni wolnego miałem. W poniedziałek idę. Babcia niemal z wyrzutem w oczach przywitała mnie "nie było pana" :))) To daje dużo do myślenia. Jak bardzo ludzie starsi odczuwają potrzebę zauważania, zainteresowania. Przecież suma ich doświadczeń jest skarbnicą naszej wiedzy. Skończyło się na rozmowach przy herbatce (z konfiturą - a jakże!).
To właśnie owa Babcia powiedziała mi o swych spostrzeżeniach. Zawsze po burzy otwierała okno.... cieszyła się świeżym jeszcze pachnącym deszczem powietrzem. Widziałem ją jak robi zakupy... czasem spotykaliśmy się w pobliskim sklepie; cieszyły ją te spotkania. A i otoczenie się zmieniło cokolwiek:))) Staruszka nabrała śmiałości, rozmawiała z ludźmi w sklepie, na ulicy. Właśnie Ona powiedziała mi...."wie pan; wieczory są najpiękniejsze... widzę jak młode dziewczęta ubrane na różowo przechadzają się jak takie różowe samiczki:))) No i dodała coś o tych porozpinanych męskich koszulach... Uśmieliśmy się. Popłynęła niezwykła opowieść o spacerach pod krynolinową parasolką na elbląskim bulwarze... w lasku "Bażantarnia". Eeeech czasy przedwojennej szarmancji, za to nie dają dziś orderów. Życie stało się ordynarne.
Pewnego dnia okno było zamknięte. Następnego i następnego też... Przywitała mnie w końcu "klepsydra na drzwiach".... Ale patrzę codziennie na ten "zmurszały parapet" i wiem że on czeka na kolejne łokcie... Dlatego drogi Wiese nie mogę napisać zdławione te parapety są nie do zdławienia - tak jak ich właściciele.
Wielu z Was widzi codziennie takich ludzi. Kto zadał sobie trud ich poznania? W każdym takim starszym człowieku jest hr.Dzieduszycki - ten prawdziwy.
Oczywiście, że wiersz jest do "popracowania"; po to go wkleiłem.
W ogóle moje wiersze dotyczą wyłącznie zdarzeń, których byłem uczestnikiem, przeżyć, emocji także i innych ludzi. Nie wymyślam ich treści. W życiu (nawet o takim tempie jak moje) zawsze jest czas na ludzi. Jarek ma rację z tym chropowatym zapisem nie tylko zresztą w tym przypadku. Obiecuję solenną poprawę. Choć nie wiem czy znów nie zgrzeszę:)
Jarosław Trześniewski-Jotek dnia 18.10.2010 09:42
Zycie dopisało finał . Do przewidzenia. Boleśnie:
Życie stało się ordynarne.
Pewnego dnia okno było zamknięte. Następnego i następnego też... Przywitała mnie w końcu "klepsydra na drzwiach".... Ale patrzę codziennie na ten "zmurszały parapet" i wiem że on czeka na kolejne łokcie...

I to jest właśnie TO. Ta fraza o zamkniętych oknach i klepsydrze jest klamrą. Zamknięciem.
Pozdrawiam serdecznie:)
Idzi dnia 20.10.2010 06:52
Świetny wiersz, brutalne to życie, ale często tak własnie jest.
Pozdrawiam, Idzi
Dodaj komentarz
Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze.
Pajacyk
[www.pajacyk.pl]
Logowanie
Nazwa Użytkownika

Hasło



Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem?
Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.

Zapomniane hasło?
Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
Aktualności
XVIII OkP o "Cisową ...
V edycja OKP im. K. ...
poezja_org
Spotkanie Noworoczne
Nagroda Literacka m....
VII OKL im. Bolesław...
XVIII Konkurs Liter...
Zaduszki literackie
U mnie leczenie szpi...
XXIX OKL Twórczości ...
Użytkownicy
Gości Online: 14
Brak Użytkowników Online

Zarejestrowanych Użytkowników: 6 438
Nieaktywowani Użytkownicy: 0
Najnowszy Użytkownik: Notopech

nie ponosimy żadnej odpowiedzialności za treść wpisów
dokonywanych przez gości i użytkowników serwisu

PRAWA AUTORSKIE ZASTRZEŻONE

copyright © korgo sp. z o.o.
witryna jako całość i poszczególne jej fragmenty podlegają ochronie w myśl prawa autorskiego
wykorzystywanie bez zgody właściciela całości lub fragmentów serwisu jest zabronione
serwis powstał wg pomysłu Piotra Kontka i Leszka Kolczyńskiego

67063048 Unikalnych wizyt

Powered by PHP-Fusion v6.01.7 © 2003-2005