| Czarna wiosna bierze cię w ramiona.Wagarowicze palą ogniska na podmiejskich
 wzgórzach. Rano mgła.
 
 Ten z bloku obok wiezie wózkiem kartony.
 Codziennie, kiedy wychodzisz z psem, smugi
 na futrze kociej padliny - coraz mniej wyraźne.
 
 Odkąd pociągi przestały kursować
 sarny, po dwie, trzy - zaanektowały tory.
 Nocą peryferyjne ulice to pociągi-widma
 
 a pijani żołnierze są pełni uczuć
 nosowe "ej ty" szarpie splot słoneczny
 będąc jedynym weryfikowalnym
 
 potwierdzeniem. Jak napięty bęben wrzucony
 w obrządek, nie ogarniając tajemnego sensu.
 Uginają się mosty, kołyszą biodra. Wyspy
 
 rozpadających się domków działkowych
 zalewa morze zdziczałej śliwy.
 |