dyskretny,
bez blasku, niby mistrz, który patrzy
na nieudane dzieło, chowa się w cień.
wchodzę;
dominująca linia skrzypiec wznosi się nad niekonkretny
plusk masy fortepianowej. naśladowanie dźwięków urzeka
i powolnym rytmem kieruje ku szczęściu.
oczarowany
silę się podchwycić źródło. harmonia wypełnia duszę jak
powłóczyste spojrzenie kobiety w wieczornej aurze. pobudza zmysły,
nadciąga rozkosz i przypływ miłości trudnej do skonsumowania.
balansuję,
miniona fraza wznosi się nad zduszone fale westchnień. płynność
pochłania, zatapia ledwie uchwytne motywy, aby wyskoczyć z ukrycia,
ponownie zniknąć i nowym rytmem; wolnym, melancholijnym, ciągnie
w nieznanym kierunku.
odurzenie,
zapis biegnie, pamięć dostarcza doraźnej transfiguracji. przenikam; gąszcz,
symetrię, ekspresję, znikający kontur i arabeski. temat ucieka spod dźwięcznej
linii, zasłania wrzawę narodzin. nabiera splendoru i godności, rośnie w głębi moich
ogrodów. składam dziękczynienie miłości, wspieram się o platan, rzeźbię serce na
korze. chciałbym uszczęśliwiać, usiąść na tęczy i zasnąć w powietrzu, zatrzymać
obraz nietknięty w swej przezroczystości, ukryć pejzaż codzienny, pospolity.
wracam
jak człowiek, w którego życie spotkana przez chwilę kobieta
wnosi obraz nowego piękna. ale nie znam nawet imienia
i nie wiem, czy zdołam ponownie ujrzeć i usłyszeć .
zagubiony milczę.
Dodane przez stanley
dnia 04.12.2011 08:41 ˇ
13 Komentarzy ·
1193 Czytań ·
|