poezja polska - serwis internetowy

STRONA GŁÓWNA ˇ REGULAMIN ˇ WIERSZE UŻYTKOWNIKÓW ˇ IMAK - MAGAZYN VIDEO ˇ AKTUALNOŚCI ˇ FORUMSobota, 27.07.2024
Nawigacja
STRONA GŁÓWNA

REGULAMIN
POLITYKA PRYWATNOŚCI

PARNAS - POECI - WIERSZE

WIERSZE UŻYTKOWNIKÓW

KORGO TV

YOUTUBE

WIERSZE /VIDEO/

PIOSENKA POETYCKA /VIDEO/

IMAK - MAGAZYN VIDEO

WOKÓŁ POEZJI /teksty/

WOKÓŁ POEZJI /VIDEO/

RECENZJE UŻYTKOWNIKÓW

KONKURSY 2008/10 (archiwum)

KONKURSY KWARTAŁU 2010 - 2012

-- KONKURS NA WIERSZ -- (IV kwartał 2012)

SUKCESY

GALERIA FOTO

AKTUALNOŚCI

FORUM

CZAT


LINKI

KONTAKT

Szukaj




Wątki na Forum
Najnowsze Wpisy
Cytaty o literaturze
playlista- niezapomn...
slam?
Co to jest poezja?
"Na początku było sł...
,, limeryki"
Chimeryki 2
FRASZKI
Poezja dla dzieci
Chimeryków c.d.
Ostatnio dodane Wiersze
CIernie w ustach - d...
Przykazanie
Tylko
Lawendowa i Magiczna
Garsoniera
Zając w biegu
Tuzin tekścików (pow...
pod jabłonią
Biała dziura
...ja się wcale nie ...
Zobacz Temat
poezja polska - serwis internetowy | POEZJA I OKOLICE | FORUM - czyli o wszystkim co interesuje poetów i nie może być gdzie indziej zakwalifikowane
Strona 73 z 78 << < 70 71 72 73 74 75 76 > >>
Autor RE: slam?
abirecka
Użytkownik

Postów: 995
Miejscowość: Wieliczka
Data rejestracji: 01.06.11
Dodane dnia 20.01.2018 16:48
Ola Cichy napisał/a:
pod schodami niebios zatrzęsienie.
aksamitu. pijanych woni.
czułych płatków bzu.

całopalenia.
jak skrzydła ćmy.


"Nasz skromny fiołek mógłby wyświadczyć ogromną przysługę poszukiwaczom metali, gdyby tylko wiedzieli...Tam gdzie pod powierzchnią ziemi znajduje się cynk, fiołki rosną bujnie i gęsto." napisała Anne-France Dautheville w "Sekretach roślin". Kraków 2017. - s.112


"Na początku było Słowo, a słowo było u Boga i Bogiem było Słowo..." (Prolog Ewangelii wg św. Jana)
Wyślij Prywatną Wiadomość
Autor RE: slam? złodziejka
Ola Cichy
Użytkownik

Postów: 560
Miejscowość: Kraków
Data rejestracji: 21.01.09
Dodane dnia 20.01.2018 09:19
pod schodami niebios zatrzęsienie.
aksamitu. pijanych woni.
czułych płatków bzu.

całopalenia.
jak skrzydła ćmy.
Edytowane przez Ola Cichy dnia 20.01.2018 12:03
Wyślij Prywatną Wiadomość
Autor RE: slam?
abirecka
Użytkownik

Postów: 995
Miejscowość: Wieliczka
Data rejestracji: 01.06.11
Dodane dnia 14.01.2018 14:06
Ola Cichy napisał/a:
w dniu 13.01 Ola Cichy napisała:

i uzupełniła...

W zwolnionym tempie.
Zalokowała w celu wiadomo... reklamowym.

PEŁNA WERSJA

TEATRZYK "MATRIX-REAKTYWACJA"

ma zaszczyt przedstawić

"Być albo nie"

Występują:

SKI- jako kierownik budowy pomnika
WSKI- kurator przyszłej wystawy
PAN COGITO- największy przegrany
POMAZANIEC- pretendent do

PÓŁNAGA DZIEWOJA- maniaczka medialna
OSOBA ZWANA BABCIĄ- rola do ustalenia

ROBOTNICY- ochotnicy z publiczności (typ żylastego kowala)
EKIPA TELEWIZYJNA; dziennikarka (ta ruda), operator (skład lokalny)

Scena w półmroku.
Z prawej strony wyłania się grupka 4 robotników (typ według opisu- dla chętnych ekspozycja klaty- Opakowania Zbiorcze zoo, Szczecinek Klonowa 2). Na podnośniku marmurowy postument (Czarna Maria). Po wycentrowaniu robotnicy opuszczają postument, rozbieraj klatę i odchodzą na bok.

Nadchodzą WSKI, SKI w pomarańczowych kaskach.
Światło na postument.

WSKI
(wyraźnie do Ski)

No to Błoński. Bez dwóch zdań.
Takie mam przeczucia.

(rozgląda się z niesmakiem po placyku)

Co za błoto!
Trzeba posprzątać. Toto.

(Kiwa na stojących. Przystępują.)

SKI
(zirytowany)

Jako kurator protestuję.

(Robotnicy z nadzieją unoszą głowy znad mioteł. Przerywają sprzątanie.)

W teczce jest Wyka!

WSKI
(Poprawia krawat. Robotnicy z rozczarowaniem wracają do przerwanej czynności. Jeden ewidentnie odstaje.)

Tiaaaaa... coś tu tyka.

(Rozgląda się zaniepokojony. Jeden z pracowników grzebie podejrzanie w kieszeni.)

SKI
(prześmiewczo)

Omamy...

(Spostrzega Półnagą Dziewoję w stroju służbowym. Zmienia ton.)

Wyobraźni...
Jaźni...

(Nieco zmieszany. Spogląda na dziewoję sunącą w kierunku postumentu)

Tak.Trzeba to załatwić zanim odsłonią pomnik.

cd.nastąpi

:)

cd.

Ku zaskoczeniu.

Wski rusza, przyspiesza w okolicy i wyprzedza zdezorientowaną Dziewoję.
Ski dołącza, wyjmuje z teczki projekt tablicy pamiątkowej. Przymierza.
Odwraca się i przymierza. Wski podąża wzrokiem. Kiwa z dezaprobatą głową.
Wychodzą machając w zdenerwowaniu rękami.
Robotnicy również.

Dziewoja rusza ponownie. Obchodzi postument z lewej strony. Wraca. Robi pozy.
Ktoś nadchodzi.
Dziewoja zastyga.

Słychać szuranie kapci i stłumione chrząknięcie; hm,hm...

Wchodzi Pan Cogito. W piżamce. Szczęka w kieszonce.

PAN COGITO;
Hm,hm...

(Sięga ręką o kieszonki. Wyjmuje szczękę. Przymierza. Się. Sięga ponownie do kieszonki. Rezygnuje. Znudzony?)

Słychać skradanie. Pan Cogito i Dziewoja nikną w cieniu.

Przy postumencie pojawia się jeden z robotników. Z drabinką (stopni trzy). Przystawia. Wdrapuje się na postument. Zdejmuje triumfalnie kombinezon. Ujawnia tożsamość Pomazańca. Wydaje triumfalne; hę, hę...

POMAZANIEC
Hę, hę...

(wysuwa lewą nogę)

Hę!


Nieruchomieje.
Z cienia wyłania się Dziewoja w cekinowej mini. Podkrada się do drabinki. Wspina.

Pomazaniec prezentuje.
Miny i pozy.
Półnaga Dziewoja lokuje. Cekinowa mini, śledzik jednowersowy w prawej ręce.

Błysk flesza z cienia.

Z góry zjeżdża pusty kosz Melpomene. Dziewoja wsiada.W tle ORŁA CIEŃ.
Kosz rusza powoli.

GŁOS Z GÓRY
(zirytowany)

Co za baby! Przeca mówiłem, że kosz się zarwie!
Zrzucamy kilogramik!

Dziewoja upuszcza srebrną tacę ze śledzikiem.

Ekipa telewizyjna rejestruje.
Ruda potrząsa włosem.

Śledzik chlupie na betonik.

Zaskoczony Pomazaniec zmienia nogę.
Kosz mknie w górę.

Z kulis słychać głos nachodzącego SKI

SKI
A pan tu czegoooo...?

KURTYNA

Gaśnie światło.
Zdezorientowana publiczność wychodzi.

Na scenie pojawia się zakapturzona postać (znana jako Maria J.).
Wyciąga spray. Grafituje kurtynę.
Z półmroku wyłania się napis w srebrnym kolorze:

DAJMONION

Postać(znana jako Maria J.) znika za drzwiami z napisem EXIT,

gdy niczym niezrażona Dama Trefl przywołuje do porządku Pana Cogito, przypominając temu i "widzącemu", i "wołającemu" [niekiedy szeptem], iż:

I. HERRN COGITO'S DICHTUNG

O niej nie powie nic
zbiedzona maciejka o pijanej woni
użyczonej przez aldehydowe floksy -

zawsze gdy na niebie bladoliliowym
fioletowa pełnia

II. "A może spróbować przeżyć własną śmierć?" (Cesarz Karol V Habsburg)

Słoneczniej lub pochmurniej
Gorzej bo lepiej nie będzie
Głupiej. O to na pewno

kiedy spiczastym uchem elfa
łowię pogłosy konkretnych słów
umoszczonych pod schodami niebios

tę prawdę natchnioną co żywi się bezpyłem
i rezedą rozsianą pośród spalonych
mostów niemożliwych do przejścia


III. PRZESZŁOWIECZNE FIOŁKI

W sadach ich rosło najwięcej -

Pod kasztanami
zatrzęsienie aksamitnej woni
jak jedwabna cisza


IV. ŻYCIE POZAGROBOWE. CMENTARZ ŁYCZAKOWSKI

Anioł uśmiecha się chłopcem
z grobu sprząta liście przepalone znicze
ściera wilgoć flanelowym skrzydłem

Pachnie wetiwerem

V. FANTOM

obrys męskiej sylwetki
w listopadowym roztworze
z poświaty krakowskich ulic

gdzie ślepookienne kamienice
oparte o mury -
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
płyną do morza starowiślną


"Na początku było Słowo, a słowo było u Boga i Bogiem było Słowo..." (Prolog Ewangelii wg św. Jana)
Edytowane przez abirecka dnia 14.01.2018 14:09
Wyślij Prywatną Wiadomość
Autor RE: slam? kopia zapasowa:)
Ola Cichy
Użytkownik

Postów: 560
Miejscowość: Kraków
Data rejestracji: 21.01.09
Dodane dnia 14.01.2018 09:45
w dniu 13.01 Ola Cichy napisała:

i uzupełniła...

W zwolnionym tempie.
Zalokowała w celu wiadomo... reklamowym.

PEŁNA WERSJA

TEATRZYK "MATRIX-REAKTYWACJA"

ma zaszczyt przedstawić

"Być albo nie"

Występują:

SKI- jako kierownik budowy pomnika
WSKI- kurator przyszłej wystawy
PAN COGITO- największy przegrany
POMAZANIEC- pretendent do

PÓŁNAGA DZIEWOJA- maniaczka medialna
OSOBA ZWANA BABCIĄ- rola do ustalenia

ROBOTNICY- ochotnicy z publiczności (typ żylastego kowala)
EKIPA TELEWIZYJNA; dziennikarka (ta ruda), operator (skład lokalny)

Scena w półmroku.
Z prawej strony wyłania się grupka 4 robotników (typ według opisu- dla chętnych ekspozycja klaty- Opakowania Zbiorcze zoo, Szczecinek Klonowa 2). Na podnośniku marmurowy postument (Czarna Maria). Po wycentrowaniu robotnicy opuszczają postument, rozbieraj klatę i odchodzą na bok.

Nadchodzą WSKI, SKI w pomarańczowych kaskach.
Światło na postument.

WSKI
(wyraźnie do Ski)

No to Błoński. Bez dwóch zdań.
Takie mam przeczucia.

(rozgląda się z niesmakiem po placyku)

Co za błoto!
Trzeba posprzątać. Toto.

(Kiwa na stojących. Przystępują.)

SKI
(zirytowany)

Jako kurator protestuję.

(Robotnicy z nadzieją unoszą głowy znad mioteł. Przerywają sprzątanie.)

W teczce jest Wyka!

WSKI
(Poprawia krawat. Robotnicy z rozczarowaniem wracają do przerwanej czynności. Jeden ewidentnie odstaje.)

Tiaaaaa... coś tu tyka.

(Rozgląda się zaniepokojony. Jeden z pracowników grzebie podejrzanie w kieszeni.)

SKI
(prześmiewczo)

Omamy...

(Spostrzega Półnagą Dziewoję w stroju służbowym. Zmienia ton.)

Wyobraźni...
Jaźni...

(Nieco zmieszany. Spogląda na dziewoję sunącą w kierunku postumentu)

Tak.Trzeba to załatwić zanim odsłonią pomnik.

cd.nastąpi

:)

cd.

Ku zaskoczeniu.

Wski rusza, przyspiesza w okolicy i wyprzedza zdezorientowaną Dziewoję.
Ski dołącza, wyjmuje z teczki projekt tablicy pamiątkowej. Przymierza.
Odwraca się i przymierza. Wski podąża wzrokiem. Kiwa z dezaprobatą głową.
Wychodzą machając w zdenerwowaniu rękami.
Robotnicy również.

Dziewoja rusza ponownie. Obchodzi postument z lewej strony. Wraca. Robi pozy.
Ktoś nadchodzi.
Dziewoja zastyga.

Słychać szuranie kapci i stłumione chrząknięcie; hm,hm...

Wchodzi Pan Cogito. W piżamce. Szczęka w kieszonce.

PAN COGITO;
Hm,hm...

(Sięga ręką o kieszonki. Wyjmuje szczękę. Przymierza. Się. Sięga ponownie do kieszonki. Rezygnuje. Znudzony?)

Słychać skradanie. Pan Cogito i Dziewoja nikną w cieniu.

Przy postumencie pojawia się jeden z robotników. Z drabinką (stopni trzy). Przystawia. Wdrapuje się na postument. Zdejmuje triumfalnie kombinezon. Ujawnia tożsamość Pomazańca. Wydaje triumfalne; hę, hę...

POMAZANIEC
Hę, hę...

(wysuwa lewą nogę)

Hę!


Nieruchomieje.
Z cienia wyłania się Dziewoja w cekinowej mini. Podkrada się do drabinki. Wspina.

Pomazaniec prezentuje.
Miny i pozy.
Półnaga Dziewoja lokuje. Cekinowa mini, śledzik jednowersowy w prawej ręce.

Błysk flesza z cienia.

Z góry zjeżdża pusty kosz Melpomene. Dziewoja wsiada.W tle ORŁA CIEŃ.
Kosz rusza powoli.

GŁOS Z GÓRY
(zirytowany)

Co za baby! Przeca mówiłem, że kosz się zarwie!
Zrzucamy kilogramik!

Dziewoja upuszcza srebrną tacę ze śledzikiem.

Ekipa telewizyjna rejestruje.
Ruda potrząsa włosem.

Śledzik chlupie na betonik.

Zaskoczony Pomazaniec zmienia nogę.
Kosz mknie w górę.

Z kulis słychać głos nachodzącego SKI

SKI
A pan tu czegoooo...?

KURTYNA

Gaśnie światło.
Zdezorientowana publiczność wychodzi.

Na scenie pojawia się zakapturzona postać (znana jako Maria J.).
Wyciąga spray. Grafituje kurtynę.
Z półmroku wyłania się napis w srebrnym kolorze:

DAJMONION

Postać(znana jako Maria J.) znika za drzwiami z napisem EXIT.
Edytowane przez Ola Cichy dnia 14.01.2018 09:59
Wyślij Prywatną Wiadomość
Autor RE: :)anonsik
Ola Cichy
Użytkownik

Postów: 560
Miejscowość: Kraków
Data rejestracji: 21.01.09
Dodane dnia 14.01.2018 09:38
Abi:)

TO JEST SWOBODA I SWADA WYPOWIEDZI:)))))))))))

Po burzy. Początek- Bardzo się mi podoba.

Pozdrowionka.
Ola.
Edytowane przez Ola Cichy dnia 14.01.2018 10:01
Wyślij Prywatną Wiadomość
Autor RE: slam?
abirecka
Użytkownik

Postów: 995
Miejscowość: Wieliczka
Data rejestracji: 01.06.11
Dodane dnia 14.01.2018 08:11
Ola Cichy napisał/a:
TEATRZYK "MATRIX-REAKTYWACJA"

ma zaszczyt przedstawić

"BYĆ ALBO NIE BYĆ"

Występują:

SKI- jako kierownik budowy pomnika
WSKI- kurator przyszłej wystawy
PAN COGITO- największy przegrany
POMAZANIEC- pretendent do

PÓŁNAGA DZIEWOJA- maniaczka medialna
OSOBA ZWANA BABCIĄ- rola do ustalenia

ROBOTNICY- ochotnicy z publiczności (typ żylastego kowala)
EKIPA TELEWIZYJNA; dziennikarka (ta ruda), operator (skład lokalny)

Scena w półmroku.
Z prawej strony wyłania się grupka 4 robotników (typ według opisu- dla chętnych ekspozycja klaty- Opakowania Zbiorcze zoo, Szczecinek Klonowa 2). Na podnośniku marmurowy postument (Czarna Maria). Po wycentrowaniu robotnicy opuszczają postument, rozbieraj klatę i odchodzą na bok.

Nadchodzą WSKI, SKI w pomarańczowych kaskach.

WSKI
(wyraźnie do Ski)

No to Błoński. Bez dwóch zdań.
Takie mam przeczucia.

(rozgląda się z niesmakiem po placyku)

Co za błoto!
Trzeba posprzątać. Toto.

(Kiwa na stojących. Przystępują.)

SKI
(zirytowany)

Jako kurator protestuję.

(Robotnicy z nadzieją unoszą głowy znad mioteł. Przerywają sprzątanie.)

Tu w teczce jest Wyka!

WSKI
(Poprawia krawat. Robotnicy z rozczarowaniem wracają do przerwanej czynności. Jeden ewidentnie ostaje.)

Tiaaaaa... coś tu tyka.

(Rozgląda się zaniepokojony. Jeden z pracowników grzebie podejrzanie w kieszeni.)

SKI
(prześmiewczo)

Omamy...

(Spostrzega Półnagą Dziewoję w stroju służbowym. Zmienia ton.)

Wyobraźni...
Jaźni...

(nieco zmieszany)

Tak.Trzeba to załatwić zanim odsłonią pomnik.

(Spogląda na dziewoję sunącą w kierunku postumentu.)

Cd. nastąpi...


w tym czasie znudzony Pan Cogito-Hermes bierze w ramiona Lidię z Tiatyry, która kiedyś...

w życiu Lidii był pan Cogito niczym ów przechodzień-przybysz spotykany co rusz w zabytkowym miasteczku. Na rynku, w katedrze, parku, na moście, poczcie, w kafejce, nie opodal miejskiej przychodni.

Istniał, ale ona za nim nie tęskniła. Nawet po jego odejściu, w przepowiedzianym przezeń epilogu burzy, to także i tę nieodwracalną przecież (nie)obecność Poety uznała za najbardziej oczywistą.

Pan Cogito był poetą, czyli posiadał wszelkie związane z teoretycznym poetyzowaniem cechy zewnętrzne. Uwodziciel, niekiedy brat-łata; pijący oraz palący; w miarę przystojny; przeważnie zamyślony w otoczeniu książek albo inszych utensyliów z rodzaju stojącej lampy na pisarskim biurku, dlatego i nastoletnia Lidka też przez jakiś czas chciała być do niego podobna, zwłaszcza że od piątego roku życia sama próbowała pisywać wierszopodobne teksty.

Pana Cogito rozpoznałaby wszędzie; tak samo jak wtedy, gdy pod koniec lutego w drugiej połowie ubiegłego wieku udała się z mamą Natalią na pogrzeb kuzynki.

Pani Natalia po wyjątkowo wnikliwym przestudiowaniu wszystkich dostępnych dlań rozkładów jazdy, chcąc nie chcąc, musiała zaakceptować bezpośrednie połączenie relacji Przemyśl - Kraków - Wrocław. Wszak bez szaleństw: pociągiem osobowym, w przedziale drugiej klasy. Na szczęście obu paniom przysługiwała kolejowa zniżka. Za posiłek musiały wystarczyć anyżowe herbatniki i miętowe dropsy. Pół gorzka herbata chlupotała w kwaterkowym termosie wyłącznie z uwagi na Lidkę, której często zasychało w gardle.

A pociąg jak pociąg: brudny, przesycony słodkawym odorem machorki, rozklekotany oraz nieprzytulny. Współpasażerowie równie odpychający niczym ów środek lokomocji, tylko panie: Natalia oraz Lidia zupełnie inne, niby z odległej planety dawnego świata, o którym to świecie napisze po dziesiątkach lat jeden z najwierniejszych czytelników Lidii:

"Nie pisałem tego wcześniej, ale Lidio, Twoja twórczość zalatuje mi pewną manierą. Może nie arystokratyczną, ale na pewno jakichś patrycjuszowskich środowisk. Emanuje z niej pogarda dla prostactwa, także czerpania przyjemności z płytkich rozrywek, ulegania żądzom i pokusom. Może Ty i jesteś za dobrą zmianą, ale jesteś przede wszystkim ponad nimi. Gdzieś wyżej stoisz niż cała ta dobra zmiana. Ona Ciebie jakby nie dotyczy, ale popierasz ją z tylko dla siebie wiadomych względów. Zdaje mi się, że chodzi Tobie o pewien porządek świata, na którego szczytach się plasujesz. Przecież Ty musisz widzieć tych dobrozmianowych administratorów, bo Ty dużo widzisz. Musisz choć czasami czuć absmak. Ale oficjalnie to, Ty się koncentrujesz na prostytucji, która była, jest i będzie oraz na tym, że ktoś chlapie ozorem dla złośliwości, z cynizmu, dla pieniędzy, z głupoty, itd... I obarczasz tymi ogólnoludzkimi przywarami wyłącznie tych, którzy się nie wpisują w Twój porządek. Obyś się nie pomyliła..."

Lecz Lidia myliła się rzadko, zresztą analogicznie do wywoływanego intuicją "swego" Pana Cogito, którego twarz pojawiła się nagle w otwartym oknie osobowego pociągu relacji Przemyśl - Kraków - Wrocław w chwili, kiedy obie pasażerki zasiedlały wyziębiony i śmierdzący przedział.

Na włosach i rzęsach poety osiadł wilgotny śnieg, ale on tym wcale niezrażony, przekazywał swoim rozmówcom to, co miał im do zakomunikowania. Zaś pani Natalia nie omieszkała się przy tej okazji łzawo usmarkać usłyszawszy tegoż głos:

- Ta jak tyn pan pu lwowsku śliczni mówi - zaciągnęła śpiewnie i kresowo, równocześnie pociągając zaczerwienionym od chłodu klasycznie prostym nosem - Lidzia, ta ty słyszysz aniołku?

Oczywiście, że aniołkiem nazywana Lidzia słyszała, ponieważ Lidzia mówiła podobnie, co ją zawsze niezmiernie peszyło.

Teraz jednak pociąg odjechał, poeta został na peronie, jego koledzy wyszli na papierosa. Pani Natalia profilaktycznie chlipała w kątku, Lidia natomiast widziała oczami wyobraźni siebie z nim - Panem Cogito pod rękę - podążającą zabłoconymi krakowskimi ulicami za drugą obwodnicę.

Bowiem Lidia całe życie myślała obrazami, dzięki czemu i wizję perspektywy spędzenia kolejnych kilkunastu godzin: najpierw w dworcowej poczekalni a następnie siedząc na schodach realności, w której mieszkali kuzynostwo (żeby żałobnikom nie sprawiać kłopotów, zdecydowała pani Natalia) wolała zastąpić czymś o ileż piękniejszym, bardziej kreatywnym, romantycznie niedopowiedzianym jak ta jej symboliczna wędrówka z poetą znikąd donikąd aż do miejsca, w którym miała się spełnić ich wspólna miłosna przygoda w bliżej niezlokalizowanym sublokatorskim pokoju.

A śnieg padał i padał; a w przedziale się rozgrzewało do upału; a pociąg ślimaczo turkotał do celu; a Lidia wstrząsana dreszczami co rusz przysypiała; a pani Natalia tradycyjnie zesznurowawszy swoje wąskie usta, bardzo niebiesko spoglądała w zamkniętą przedziałem przestrzeń.

Naturalnie sny jako sny towarzyszyły i Panu Cogito. Bywało, że "wstydliwe", w których prosił on (wierszem) bliżej nieokreślone "dobre duchy" o to, by te nie odtrącały go, bowiem " zbyt długo błądził on - Pan Cogito po oceanach i gwiazdach, ponad miarę strudzony." No i te "dobre duchy" wysłuchiwały nie tylko Pana Cogito; ponadto te "dobre duchy" uchroniły też i panią Natalię oraz jej córkę Lidię przed tym, co miało je spotkać nim pojawiłyby się na pogrzebie.

Tymczasem tak wtedy jak przez następne lata, to i Pan Poeta Cogito, i Lidia szli mentalnie jednakowym, marszowym krokiem. Zawsze ze sobą oraz obok siebie, ponieważ wszystkie ich fascynacje wraz z dogłębnie pojmowaną estetyką były częstokroć tożsame, o ile nie identyczne. Głównie w wymowie i przesłaniu, gdyż jego światowe podróże z jej lokalnymi peregrynacjami na podmiejskie łąki przynosiły bliźniacze konkluzje, które czytelnicy odbierali jako utwory dla nich specjalnie napisane. Nigdy nie poznali się osobiście; w każdym razie - chyba na zasadzie zjawiska osmozy - "się" przeczuwali oraz "siebie" wyczuwali.

W równe trzy lata po przeprowadzce Pana Cogito do Równoległego Świata, a mianowicie 28 lipca 2001 roku o godzinie piątej nad ranem, podczas przedrannej burzy Lidia śni, że:

Hermes bez psa pod spadającą gwiazdą
rozmaite postaci przybiera -

Ta ze snu
jest kalekim starcem
który ją chwycił w ramiona

by jak złoty trzmiel
penetrować wnętrze róży
ale sflaczał przy najpierwszym podejściu

Została podarta szmizjerka
-- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
i wiersz zapisany na jawie

Hermes, ulubiony mitologiczny bóg Lidii, do tej pory stara się nakładać na archiwalne podobizny Pana Cogito swą facjatę równie zmienną jak zmienną bywają tafla akwenu lub poruszenia ognia. Albowiem w tych odsłonach ruchliwego jak rtęć bożka jawi się Pan Cogito niby kpiarz i łobuziak, marzyciel, myśliciel, podrywacz, intelektualista, skaut, romantyk, zafrasowany świątek, turysta, terapeuta, aktor, wreszcie wyrobnik słowa. Lecz równocześnie wciąż ten sam Pan Cogito zdarłszy kalejdoskopową maskę boga od spraw nie zawsze legalnych interesów, prezentuje jeszcze inną, zresztą najprawdziwszą twarz srebrnego księżyca, kiedy następuje:

Po burzy. Początek

Kolorem bazaltu obsydianu połyskiem
błyszczy zaświecie Pana Cogito
W nim akurat nic się nie dzieje
co bezwarunkowo dziać się powinno

Tu srebrem Światło korytarz punktuje
i deszczem śpiewają jednostajne cisze
Migocą horyzontem pasiaste witraże
czerwień w nich niebieska którą był podmienił

fiołkowy ametyst
na banię choinkową
otwieraną jak kłódkę
Bożym palcem

Wcześniej wszelako, oczywiście bez wiedzy oraz udziału Lidii, wiódł sobie Pan Cogito wielce pracowite, jakkolwiek niezbyt ustabilizowane, życie. Z kamieniem się identyfikował, najchętniej z piaskowcem, zmieniającym - w zależności od pory dnia i nastroju - swą jasnoszarą barwę. Nie było mu również obce - tęsknotą nazywane - cierpienie, które w momencie, gdy go dopadało, to kazało mu eksplorować w rozdeszczoną jesień liszajowate domiszcza wielkomiejskich peryferii.

Zawsze wyalienowany, często rozważał zachodzące różnice pomiędzy głosami ludzkimi a oddźwiękami natury. Biadając nad przypuszczalną znikomością sennych marzeń analizował dogłębnie estetykę hałasu i niepohamowany rozkwit magii.

Nieobcą też mu była lektura osobliwych listów, podobnie rozważania na temat odkupienia. Bardziej pociągały go jednak myśli o piekle, bo w tym konkretnym przypadku jego wyobrażenie komfortowego inferna stawało się dlań swoistym pokuszeniem świętego Antoniego Pustelnika, ponieważ Belzebub - miłośnik sztuk pięknych - zdaniem Pana Cogito inaczej odnosi się do artystów niż do pospolitych potępieńców.

Zrezygnowawszy z wszelkiego aprioryzmu, Pan Cogito zaproponował postawę poznawczą. W końcu - wydedukował - przecież zarówno antyczna jak i chrześcijańska idea harmonii zostały oparte na - nie wynikającym z żadnego doświadczenia - systemie. Dodajmy: układzie, w którym sednem porządku pozostanie zawsze piękno. Czyli: Pan Cogito w poszukiwaniu filozoficznych podstaw tego ogólnego ładu w stoickiej harmonii świata, wprowadził do własnego poetyckiego kręgu cały szereg mitologicznych odniesień, mających mu posłużyć przy budowie nowych znaczeń.

Gdyby więc powiedziano Panu Cogito, iż pewna, cokolwiek egzaltowana pani ochrzczona greckim imieniem Lidia, i - analogicznie do niego - pochodząca z tego samego, zrabowanego przez barbarzyńców - zawsze wiernego Rzeczypospolitej - Miasta, zaliczy go do niemałej rzeszy proroków, to na pewno sam Zainteresowany obśmiałby się homerycko.

On, który z uporem maniaka krążył po orbitach empirii. Pan Cogito - poeta; Pan Cogito - z Bożego przyzwolenia i osobistego upodobania - nomada; Pan Cogito - obrazoburczy egzegeta świętych wersetów biblijnych: tak już, od razu, natychmiast, niby kto, jakiś brodaty "prorok"?

Tak, prorok, najprawdziwszy z prawdziwych, bowiem niegustujący w metaforach Pan Cogito identycznie do tych biblijnych "posłanych" uczył gimnastyki wyczynowej gwarantującej zachowanie wyprostowanej pozycji podczas ustawicznego dawania świadectwa niezłomnej wierności:

"Poeci także mają jakieś szczególne uczestnictwo w misji prorockiej" powiedział 5 września 1993 roku Jan Paweł II podczas spotkania z Polakami w Wilnie, w kościele Świętego Ducha.

Sama Lidia postępowała paralelnie, choć za każdym razem inaczej. Jej nostalgia zamknęła się we wspomnieniach najbliższych, którzy przekazawszy jej swą gryzącą tęsknotę, sami z racji wieku oraz nieuchronności przemijania zdążyli przejść na Tamtą Stronę. Dlatego więc i u niej, niczym u Pana Cogito, równie podobne stymulujące ją cierpienia.

Tęsknota za miastem, w którym nigdy cieleśnie nie była, nie będzie i w swoim doczesnym życiu - najprawdopodobniej - tego Miasta nie odzyska. Ponadto Lidia, zgodnie z jednakowymi do Pana Cogito, zapatrywaniom również nie ulegała naciskom jakiejkolwiek poprawności.

Czytelnicy nazwali ją "prorokinią", ponieważ potrafiła otworzyć się na prawdę, przekazując tę prawdę niejako w myśl słów papieża Pawła VI:

"Dziś świat nie słucha nauczycieli, lecz świadków. O ile słucha nauczycieli, to dlatego że są oni świadkami."

Lidii słuchali; oczywiście nie wszyscy. Mimo to odważna w podejmowaniu decyzji i działaniu, bez większego trudu umiała odnaleźć sobie właściwe sposoby "przemawiania", "widzenia" oraz "przepowiadania".

I tak Hermes - Pan Cogito odnalazł po własnym "epilogu burzy" tę, wokół której duchowo orbitował w jej własnym śnie; Lidia z kolei wcale nie potrzebowała go szukać, bo już dawno i bez Pana Cogito świetnie sobie radziła. Wierna bowiem przekazanemu jej przez świętego Pawła Apostoła nauczaniu, pojęła doskonale, że "...smutek, który jest z Boga dokonuje nawrócenia ku zbawieniu (...) Smutek zaś z tego świata sprawia śmierć" (2 Kor 7,10).


"Na początku było Słowo, a słowo było u Boga i Bogiem było Słowo..." (Prolog Ewangelii wg św. Jana)
Wyślij Prywatną Wiadomość
Autor RE: slam? Dla kogo?
Ola Cichy
Użytkownik

Postów: 560
Miejscowość: Kraków
Data rejestracji: 21.01.09
Dodane dnia 13.01.2018 22:13
TEATRZYK "MATRIX-REAKTYWACJA"

ma zaszczyt przedstawić

"Być albo nie"

Występują:

SKI- jako kierownik budowy pomnika
WSKI- kurator przyszłej wystawy
PAN COGITO- największy przegrany
POMAZANIEC- pretendent do

PÓŁNAGA DZIEWOJA- maniaczka medialna
OSOBA ZWANA BABCIĄ- rola do ustalenia

ROBOTNICY- ochotnicy z publiczności (typ żylastego kowala)
EKIPA TELEWIZYJNA; dziennikarka (ta ruda), operator (skład lokalny)

Scena w półmroku.
Z prawej strony wyłania się grupka 4 robotników (typ według opisu- dla chętnych ekspozycja klaty- Opakowania Zbiorcze zoo, Szczecinek Klonowa 2). Na podnośniku marmurowy postument (Czarna Maria). Po wycentrowaniu robotnicy opuszczają postument, rozbieraj klatę i odchodzą na bok.

Nadchodzą WSKI, SKI w pomarańczowych kaskach.
Światło na postument.

WSKI
(wyraźnie do Ski)

No to Błoński. Bez dwóch zdań.
Takie mam przeczucia.

(rozgląda się z niesmakiem po placyku)

Co za błoto!
Trzeba posprzątać. Toto.

(Kiwa na stojących. Przystępują.)

SKI
(zirytowany)

Jako kurator protestuję.

(Robotnicy z nadzieją unoszą głowy znad mioteł. Przerywają sprzątanie.)

W teczce jest Wyka!

WSKI
(Poprawia krawat. Robotnicy z rozczarowaniem wracają do przerwanej czynności. Jeden ewidentnie odstaje.)

Tiaaaaa... coś tu tyka.

(Rozgląda się zaniepokojony. Jeden z pracowników grzebie podejrzanie w kieszeni.)

SKI
(prześmiewczo)

Omamy...

(Spostrzega Półnagą Dziewoję w stroju służbowym. Zmienia ton.)

Wyobraźni...
Jaźni...

(Nieco zmieszany. Spogląda na dziewoję sunącą w kierunku postumentu)

Tak.Trzeba to załatwić zanim odsłonią pomnik.

(Spogląda na Dziewoję sunącą w kierunku postumentu.)

Cd.nastąpi...

:)
Edytowane przez Ola Cichy dnia 14.01.2018 10:04
Wyślij Prywatną Wiadomość
Autor RE: slam?
Kazimiera Szczykutowicz
Użytkownik

Postów: 541
Miejscowość: Kielce
Data rejestracji: 06.04.14
Dodane dnia 08.01.2018 07:11
być sobie dla siebie
słowem siebie wspierać
wybierać czy warto

zerkać w górę
kiedy sidła nieznacznie
pod murem pod odstrzał

na muszce

orzeł się wzbije
a rekin wypłynie

celownik dla celu
w karzełków krainie
Edytowane przez Kazimiera Szczykutowicz dnia 12.01.2018 06:17
Wyślij Prywatną Wiadomość
Autor RE: slam?
adaszewski
Użytkownik

Postów: 812
Miejscowość: Łódź
Data rejestracji: 03.11.10
Dodane dnia 06.01.2018 20:34
dla kogo wyobraźnia
dla Wyki
dla kogo wnyki

dla kogo górne loty
orła rozpostarte skrzydła
dla kogo sidła

kto da odczuciom miejsce
Błoński
a komu błoto

być albo nie być
oto


adaszewski
Wyślij Prywatną Wiadomość
Autor RE: Jeszcze dopisek do "JA, PREZESA": nadal aktualny
abirecka
Użytkownik

Postów: 995
Miejscowość: Wieliczka
Data rejestracji: 01.06.11
Dodane dnia 05.01.2018 23:24
O take sprawedliwość walczyłem
Sam jeden komune zwaliłem
Z Cześkem siem w zwłoky zalałem
Polskie - ten kraj wystawiłem -
do wiatru za czapkie srałek

Mietka w gumniakach pognałem
Bez gaci dziurawych zostałem
Ja - Prezydęt -
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
A co ze wstydem?

Na polankie rosnom po byku łopiany...


"Na początku było Słowo, a słowo było u Boga i Bogiem było Słowo..." (Prolog Ewangelii wg św. Jana)
Wyślij Prywatną Wiadomość
Autor RE: slam?
Kazimiera Szczykutowicz
Użytkownik

Postów: 541
Miejscowość: Kielce
Data rejestracji: 06.04.14
Dodane dnia 05.01.2018 10:27
wiersz dla recenzji
do wiersza
linia pierwsza
przednie słowo
reklama
nie może sama

istnieć skrzydełkiem
koronkowo pleść

całość gnieść
Wyślij Prywatną Wiadomość
Autor RE: JA, PREZES. Historia sprzed roku. Półaktówka
abirecka
Użytkownik

Postów: 995
Miejscowość: Wieliczka
Data rejestracji: 01.06.11
Dodane dnia 05.01.2018 09:40
OSOBY:

Prezes

Duch (właściciel pancernej szafy, z której zawartością za nic w świecie nie chce się podzielić ze swoim przyjacielem)

oraz:

Głosy za murem

Prezes, o obrzękłej twarzy, czerwony jak pomidor i rozdętym brzuchu topielca siedzi rozwalony na szerokiej kanapie. Przed nim stolik; na stoliku ikebana z czerwono-białych sztucznych goździków (ewentualnie mogą być plastikowe róże).

PREZES

Ja ci, Czesiek mówiem: chcesz po zejściu mieć partyjny spokój, to już tera zniszcz te teczkie...

DUCH
- - -

PREZES

Nooo (rozdąsany). I czeguś mnie siem nie su-chał?

DUCH
- - -

PREZES

Jak wygramy,
zara siem skrzykniemy,
z demokracą Polskie obronimy,
dudy pogonimy...

DUCH (dalej nic)

PREZES

...moimy rencamy
i dwoma milionamy...

DUCH

??????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????

Tymczasem za ścianą hałas i babski jazgot, przez który się przebija skrzeczące piskanie:

"Mogie was zapewnić! On nigdy nie donosił. Wygrane mi z totka co tydzień przynosił. Robił po fajrancie. G-ównie dzieci..."

Coraz wyraźniejsze poruszenie. Ktoś chce widocznie zadać wiecowniczce nadprogramowe pytanie, skoro słychać histeryczne:

"Spieeerdalajtaaaa!!!"

W pokoju PREZESA zamiast fototapety taki oto wyświetla się obrazek:

http://wpolityce.pl/polityka/283422-magiel-na-placu-solidarnosci-na-taki-sojusz-sie-skazali-taka-przebodli-sie-legenda

W tym czasie na zewnątrz śpiewa słodko wiatr jakąś kołysankę. Kobiecy głos nuci sopranem najpiękniejszą pod tą szerokością geograficzną melodię. Zupełnie nie jak wiatr, lecz jak staroświeckie radio...

KURTYNA


"Na początku było Słowo, a słowo było u Boga i Bogiem było Słowo..." (Prolog Ewangelii wg św. Jana)
Wyślij Prywatną Wiadomość
Autor RE: slam? Trzeba wiedzieć kiedy...
Ola Cichy
Użytkownik

Postów: 560
Miejscowość: Kraków
Data rejestracji: 21.01.09
Dodane dnia 05.01.2018 07:43
ODCINEK 5

TEATRZYK "MATRIX- REAKTYWACJA"

ma zaszczyt przedstawić

"DIAGNOZĘ"

WYSTEPUJĄ;

SKI- jako zawodnik numer 1
TAJEMNICZA ZAKAPTURZONA POSTAĆ - zawodnik numer 2
PAN COGITO- w roli arbitra JÓZIA (- Dziś TRUCHEŁKO- w zastępstwie Pana Cogito- dyplomatycznie chorego na grypę żołądkową)
PÓŁNAGA DZIEWOJA (obsada standardowa)- maskotka ringu

W roli znaczącej- z publlczności OSOBA ZWANA BABCIĄ- założycielka fanklubu.

Na scenie główny rekwizyt- drabina podobna do malarskiej, nieco uplamiona farbą. Kolor nieokreślony. Górna część niewidoczna.

Z głośników słychać melodię kultowej piosenki " We Are The Champions".

Wchodzi SKI w niebieskim szlafroku. Podryguje na środek sceny. Obiega drabinę z lewej strony. Wyciąga metr krawiecki. Dokonuje pomiarów odległości między szczeblami. Dwa razy unosi prawą nogę.

SKI
(pokonując pierwszy szczebel)

Hm, Hm...

(zakłada rękawice bokserskie)


Na scenę wchodzi TAJEMNICZA ZAKAPTURZONA POSTAĆ w czerwonym szlafroczku ze złotymi lamówkami. Spod kaptura wystaje zeschły liść wawrzynu.
Zatrzymuje się znacząco na środku sceny.

Mierzy kształt modelu.

SKI osiąga piąty szczebel. Wyciąga wuwuzelę z kieszeni, przekłada do prawej ręki. Zastyga w gotowości.

OSOBA ZWANA BABCIĄ
(Siedząca w pierwszy rzędzie- do wnuczka. Miejsce numer 2- bilet zamówiony na K.M. Pełne nazwisko w kasie.)

Ale pustka, ale pustka...


Na scenę krokiem łabędzicy posuwa PÓŁNAGA DZIEWOJA- widok standardowy.
Wykonuje dwa piruety wokół drabiny, unosi spory transparent z napisem; KRESKA I POD KRESKĄ.
Wspina się na trzeci szczebel, prezentując.

OSOBA ZWANA BABCIĄ
(Uaktywnia się. Do wnuczka.)

Czy jest toaleta w tym zakładzie?

TAJEMNICZA ZAKAPTURZONA POSTAĆ
(Wyciąga z kieszeni rolkę papieru toaletowego. Różową. Obczaja pozycję na pierwszym szczeblu.)

Niesie echo.
Dowód opłaty- konto ZAIKS- do wglądu w kasie.

TRUCHEŁKO (w zastępstwie) zajmuje czołowe miejsce. Przednie.

Zapada cisza.

TRUCHEŁKO- jako Józio. Arbiter. Wyciąga z kieszonki szczękę. Model PREMIUM, ceramika, barwa A1. Zakłada. Drobne poprawki. Wyszczerza.

TRUCHEŁKO
(głośno)

Ale kupa.

(Zastyga. Prawa stopa wysunięta.)

KURTYNA

Publiczność opuszcza salę.
W poszukiwaniu.


OSOBA ZWANA BABCIĄ
(Ożywiona. Do wnuczka, osoba z publiczności- K.M. - pełne nazwisko w kasie.)

No to dupa. A kto zabił?

OKLASKI
Edytowane przez Ola Cichy dnia 05.01.2018 13:40
Wyślij Prywatną Wiadomość
Autor RE: slam?
abirecka
Użytkownik

Postów: 995
Miejscowość: Wieliczka
Data rejestracji: 01.06.11
Dodane dnia 05.01.2018 06:44
Kazimiera Szczykutowicz napisał/a:
odgłos ruchu
cząsteczek niewidzialnych
jak mowa wnętrza jelit

oko niedoskonałe
gotowość wszystkich zmysłów

niedostrzegalne
narzucone odgórnie

ludzka bezsilność


Pani Kazimiero droga,

nic na siłę ;-) Ten mój wtręt to ironia, zresztą gdzieś opublikowana w miejsce komentarza ;-)

Tymczasowo przybieram postawę na "spocznij", ponieważ nie mam ochoty przerzucać się - wierszami nazywanymi - piłeczkami pt. "jo-jo". A w nich... trociny. Jak te nasze "połetyckie odpowiedzi / wypowiedzi".

Miłej zabawy - "Anielunia" :-)


"Na początku było Słowo, a słowo było u Boga i Bogiem było Słowo..." (Prolog Ewangelii wg św. Jana)
Wyślij Prywatną Wiadomość
Autor RE: slam?
Kazimiera Szczykutowicz
Użytkownik

Postów: 541
Miejscowość: Kielce
Data rejestracji: 06.04.14
Dodane dnia 05.01.2018 06:00
odgłos ruchu
cząsteczek niewidzialnych
jak mowa wnętrza jelit

oko niedoskonałe
gotowość wszystkich zmysłów

niedostrzegalne
narzucone odgórnie

ludzka bezsilność
Wyślij Prywatną Wiadomość
Autor RE: Podobno "poezja"
abirecka
Użytkownik

Postów: 995
Miejscowość: Wieliczka
Data rejestracji: 01.06.11
Dodane dnia 04.01.2018 21:46
Pustka
dźwięczy o pustkę -
- - - - - - - - - - - - - - -
W jelitach powietrze
chlupoce


"Na początku było Słowo, a słowo było u Boga i Bogiem było Słowo..." (Prolog Ewangelii wg św. Jana)
Wyślij Prywatną Wiadomość
Autor RE: slam?
Kazimiera Szczykutowicz
Użytkownik

Postów: 541
Miejscowość: Kielce
Data rejestracji: 06.04.14
Dodane dnia 04.01.2018 18:13
zanim zrzednie noc
srebro gwiazd
widzi kontury ciał
wzajemnie głodnych

świadkiem poświata księżyca

gest wszystkim
bez miary
jabłka ewa wąż
splatają raje

słowo zamarło
Wyślij Prywatną Wiadomość
Autor RE: slam-remix: nazywaj rzeczy
Ola Cichy
Użytkownik

Postów: 560
Miejscowość: Kraków
Data rejestracji: 21.01.09
Dodane dnia 04.01.2018 16:42
była ocalałym cudem
nadfioletem
miętą i rumiankiem
ta noc

na balkonie mórz południowych

sypie się srebrny
pył

na włosy
na ciała czułe języki
labirynty ścieżek karmione
ciepłem krwi

słowo po
słowie

zanim obróci się w świt
odnajdę ciebie w sobie
Edytowane przez Ola Cichy dnia 04.01.2018 17:05
Wyślij Prywatną Wiadomość
Autor RE: slam?
Kazimiera Szczykutowicz
Użytkownik

Postów: 541
Miejscowość: Kielce
Data rejestracji: 06.04.14
Dodane dnia 04.01.2018 09:14
"cienista szarość rozszeptanego światła" (abirecka)
jak skrzydło skrywające
karmiące ciepłem
istnienia ponadczasowego

dotykam wzlatując wierszem
Wyślij Prywatną Wiadomość
Autor RE: slam?
Kazimiera Szczykutowicz
Użytkownik

Postów: 541
Miejscowość: Kielce
Data rejestracji: 06.04.14
Dodane dnia 04.01.2018 09:04
nić życia ma koniec ma początek
miłość wola Ojca

i ciągnie się
poprzez labirynt dróg i ścieżek
karczowanie
póki krąży krew
póki serce
póki powieki nie zamkną widoku

kropką w postaci Krzyża
Wyślij Prywatną Wiadomość
Strona 73 z 78 << < 70 71 72 73 74 75 76 > >>
Skocz do Forum:
Pajacyk
[www.pajacyk.pl]
Logowanie
Nazwa Użytkownika

Hasło



Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem?
Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.

Zapomniane hasło?
Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
Aktualności
OKP "Środek Wyrazu" ...
XVIII Konkurs Litera...
REFLEKSY XVII Ogólno...
XXXIX OKL im. Mieczy...
Wyniki XLIV OKP "O L...
Informacja o blokadz...
XVIII OkP o "Cisową ...
V edycja OKP im. K. ...
poezja_org
Spotkanie Noworoczne
Użytkownicy
Gości Online: 14
Brak Użytkowników Online

Zarejestrowanych Użytkowników: 6 439
Nieaktywowani Użytkownicy: 0
Najnowszy Użytkownik: chimi

nie ponosimy żadnej odpowiedzialności za treść wpisów
dokonywanych przez gości i użytkowników serwisu

PRAWA AUTORSKIE ZASTRZEŻONE

copyright © korgo sp. z o.o.
witryna jako całość i poszczególne jej fragmenty podlegają ochronie w myśl prawa autorskiego
wykorzystywanie bez zgody właściciela całości lub fragmentów serwisu jest zabronione
serwis powstał wg pomysłu Piotra Kontka i Leszka Kolczyńskiego

68787503 Unikalnych wizyt

Powered by PHP-Fusion v6.01.7 © 2003-2005