Teraz to już się zabić nie pozwolą.
Mały stróż wystukuje pierwsze rytmy serca.
Wzbrania, zabrania, żąda, oczekuje
spełnienia obowiązku, gotowości i bycia.
Graal co to nie święty, świętym jest,
bo stałem się Jezusem dla swojej Marii Magdaleny,
zamieniając miłość w puls.
Nie będą pijawki spijały krwi mojej.
Zetnę łeb każdej hybrydy,
wizualizującej się z komplikacji codzienności.
Zerwę krzyże z piersi fałszywych proroków
i krzyże postawię na ich mogiłach.
Nie obca mi walka z tłumem.
Od zawsze sam zasiewałem ziarno
i sam wypiekałem chleb.
Okruszki zostawiałem białym ptakom,
które unosiły mnie,
gdy zeskakiwałem w przepaść.
Krew którą zasiałem i ramiona jej macicy
wyrosły jako balustrada na krawędzi,
zwalniając ptaki z obowiązku.
KREW
woła o ciepło, by nie zakrzepnąć,
o bicie serca przy sercu,
o oddech, dłoń i słowo.
Teraz to już się zabić nie pozwolą,
choć dom podpalają, kłody i ostre kamienie
układają pod stopy, wzbraniają Boga,
którego nigdy nie poznali, jak ja poznałem...
Mędrcy w czarnych szatach.
Magnaci o fałszywych świadectwach.
Słudzy własnego zakłamania.
Śpij Mario na ołtarzu, a ja dopilnuję,
by nikt nie zmącił dojrzewającego w Tobie wina.
Dodane przez Kloszard
dnia 29.07.2008 04:23 ˇ
5 Komentarzy ·
436 Czytań ·
|