Wokół werbli sekund
wyścig Daytona,
w środku zgiełku ja
z życiem jak cyrk Monty Pythona,
muszę kompletować rano uczuć kolaż,
będąc kaleki,
czuć nie umiem jak manekin,
wiem jednak jak to robić, byle zdążyć,
kiedyś sięgałem gwiazd biorąc je za nocnej szaty cekin,
dzień okradał,
noc karmiąc umieszczała w wyobraźni Andach,
teraz to już tylko osad,
dawniej żak z papierosa,
kolejno tląc się dogasał,
ja widziałem w tym dzień,
który gasił gwiazdy według odwiecznych zasad
i męczy mnie ten stały falstart,
kiedy pustka bierze moje ciało w zastaw,
to ukłon,
ku temu, żeby stać się kukłom,
gdy nie nadąża za mną cień dbam o wersów smukłość,
by się ustrzec,
nie chce by znikało szybciej me odbicie w lustrze
Dodane przez adek666
dnia 08.09.2008 16:31 ˇ
7 Komentarzy ·
435 Czytań ·
|