rozmowa [ojca z synem]
wczesny kurz słońca zamigotał na wierzchołkach
drzew, pod którymi dwaj znużeni wyciągnęli się na
wieczny odpoczynek.nadchodzi jesień - w czasie,
który omija słońce.
marmurowa, gładko wypolerowana powierzchnia,
na której żyły wypisały zapomnianymi już dzisiaj
literami inskrypcję. kołdra przykrywająca śpiących
kocham cię - powiedziała poruszająca się żuchwa,
chrzęszcząc obijającymi się spróchniałymi zębami.
jeden z nich wypadł i potoczył się głucho.
przepraszam - dodała.
he, he na zdrowie - odezwała się szczęka uzbrojona
w zęby ostre i mocne. w powietrzu pełnym robaków,
spróchniała oznajmiła: nigdy nie chciałem cię zabić.
w krajobrazie opuchłym zaduchem gnijących korzeni,
szeleszczącym głosem, ostra odpowiedziała: ja też nie.
Dodane przez stanley
dnia 05.10.2008 09:02 ˇ
5 Komentarzy ·
610 Czytań ·
|