Okazało się, że zostaliśmy w lesie, gdzie drzewa umierają.
Wodnik używał suszarki, a my nie mogliśmy się na sobie skupić,
wiatraki nas rozpraszały.
Rzeka płynęła w milczeniu, była zajęta ładowaniem baterii.
Drzewa wysuszane umierały, wiatraki co chwilę znikały pod wodą
by pobrać energię.
Suszenie było kontrolowane przez naczelnego utopca co w stawie żył.
Deszcz na górze został.
Tylko nie spadnijcie moje przyjaciółki - mówiła rzeka do kropel.
Wysuszone drzewa zaczęły pękać i przez kilka dni chrupot zagłuszał wszystko,
widziałem jedynie jak poruszasz ustami.
Drzewa zniknęły,
podobno pierwszy raz widziałaś tak uroczą polanę,
rzeka szumem przemówiła.
Dodane przez pan Kasper
dnia 19.10.2008 17:38 ˇ
4 Komentarzy ·
330 Czytań ·
|