W górach widać było miasto w oddali,
potok szumiał,
miało się z wieczora,
było lato,
powrót czekał na przedostatnią chwilę.
Pismo pochyłe,
kartki w zeszycie pożółkłe,
naderwana okładka,
czy warto wracać do tamtych błędów ortograficznych?
Pyliste drogi, suche lasy, pusty szlak
pełen wiedzy o drodze powrotnej przez potok,
do którego się nie wchodzi.
Miasto sprzed lat,
niedosyt sklepu,
niedosyt godziny,
wielość szarości,
które dziś są kolorem.
Wiele lat temu zbudowali to miasto,
dziś mamy siebie.
Miasto i miasto, historia i historia.
Nie rozumiemy się.
Płynęła rzeka, piach na dnie się przesypywał, wielka to rzeka,
wielka wolność człowieka, co wielkich ludzi wielkość przekazywał.
Nie dość że tego wszystkiego za mało, nie dość, że sława, nie dość że chwała, to jednak ciągle i ciągle za mała to siła, by rzeki koryto przesunąć, by nie było, po natury stronie a po człowieka.
Widać cię wielka nasza dobrodziejko, co karmisz nas pustymi słowami, co mamisz nas wartościami, których się nie da przeliczyć na gramy,
nie dawaj nam szansy na to marnotrawstwo, nie dawaj, lecz z każdą tekstu warstwą,
uderzaj nas prawdą, że jesteś wartą tylko tyle, na
ile cię ręce ludzkie w ruch wprawiły i mianem poezji określiły.
Dodane przez Rheno
dnia 30.11.2008 01:58 ˇ
3 Komentarzy ·
640 Czytań ·
|