| 
 kontroluję ostrość: za każdym razem, gdy ruchome schody 
wznosiły go na szczyt kaszmiru żebra łamały się z piskiem. 
obskurne owce uciekały - ich opiekunowie uderzali batami  
o ziemię w poszukiwaniu drobnych monet. kobieta w czerwieni 
 
nosiła na grzbiecie wodę, jej oleiste farby rozlewały się 
na twarzach przechodniów. niedaleko wyryte mantry 
zamieniały się w mowę, chroniły słowem przed gradem 
dramatów, ubóstwem. jednakże rok po roku zmieniała się  
 
tylko liczba zmarszczek i skaleczonych palców. 
Dodane przez  Emilia Czasami
dnia 18.01.2009 23:21 ˇ
4 Komentarzy ·
772 Czytań ·
  
 
 |