Z pierwszymi dniami
mojego ziemskiego bytu,
naznaczony eschatologiczną perspektywą
nadziei czy lęku,
musiałem pojąć pewność śmierci
- pewność niewiedzy o śmierci.
Przez wszystkie lata
oswajano mnie z nią
poprzez kulturę, naukę, religię
a i tak wobec niepojętego
zawsze błądzę.
Tu nic do końca nie potrafię oznaczyć:
wiary, niewiary, zwątpienia.
Wydaje mi się, że istnieją obok siebie,
przenikają się, przenikają mnie.
Stoję zagubiony między
szukającymi wyzwolenia od śmierci
a szukającymi wyzwolenia od życia.
Czasami myślę, że to jest szaleństwo.
Ale gdzie, jak nie w szaleństwie,
można przeczuć Boga?
Dodane przez swacha marian
dnia 10.06.2010 17:25 ˇ
10 Komentarzy ·
700 Czytań ·
|