nasza obecność jest umowna. pytajniki twoich oczu.
wykrzykniki moich dłoni. z góry bozia widzi złoty
podział. zdaje się na instynkt dobrej matki.
interferencja. są miejsca w których jesteśmy mocniej.
gdzie szlaki feromonów krzyżują się jak chrystus.
z własnej woli. nie szukam przyczyn tych wędrówek.
nie patrzę już w twoją stronę. jak młody ogrodnik
na pierwszą kibić bluszczu. twój cień zdrapuje biel
ze ścian. dziurawe ościeżnice wonią nas powietrzem.
cucą cudze czaszki. cudze dłonie. cudzy czas.
wsiąkamy w to pomieszczenie w tak wielu kierunkach.
będziemy czekać aż wrócimy zewsząd w milczeniu.
doskonały kaprys sześcianu pręży się. ogłupia.
z oddali dom wycina w przestrzeni niejednorodną dziurę.
Dodane przez RobertRutyna
dnia 22.07.2010 16:15 ˇ
13 Komentarzy ·
553 Czytań ·
|