zbawione dzieci zanurzone w światłowodach
czekają na swoją kolej do mycia
po zmroku wśród naręcz brukowej kostki
tęczowe języki liżą ich stopy
łzy matek stałe jak żelastwo
mają rzeczywisty metaliczny posmak
który przemija wsród zgiełku
cicho przekręcanej klamki
łzy matek starannie zlewamy do konewki
podlejemy nimi małe garbate drzewka
z korzeniami na głębokość doniczki
wiecznie niedorosłe wiecznie rządne łez
ciuchów i dupersztyków
nie wiedzą że
nadejdą rozstania inne niż wszystkie
ludzkie skrzyżowania zmienią się w ronda
nie wypada więc nie wspomnieć o chrystusie
królu polski
Dodane przez RobertRutyna
dnia 02.11.2010 15:29 ˇ
2 Komentarzy ·
356 Czytań ·
|