puszczają luty w jego miedzianej zbroi
gdzieś z dala dobiegają cię ostatnie tony
szumu kwantyzacyjnego stoi przed tobą
cichy zmarznięty na swój sposób elektrostatyczny
o co spytać człowieka dwóch cyfr
gdy wraca z podróży niebo ziemia
nic co cię dotyczy nie jest rozmyte
piaski plaży bywają ciepłe lub zimne
spytaj więc o czarny przełyk choroby
której stajesz w gardle jak suchy chleb
o szpony nieoznaczonego zmartwychwstania
niezdecydowanych proroków
dziury bramek logicznych zieją
pustką jak laminowane kiedyś serce
malutkie nóżki mikroprocesora
przebierają jedna za drugą
czy lepiej niż miedź przewodzi bóg
Dodane przez RobertRutyna
dnia 13.11.2010 12:02 ˇ
1 Komentarzy ·
499 Czytań ·
|