W tych dniach ucieczki Boga
na chmurach tłustych, ołowianych,
gdy świat w obręczach tęcz
wił się cichutko, bez zbędnych burz;
długo widziano tylną straż
na białych osłach, w kłębach par.
Bóg pono uciekł na południe;
tutaj pozostał smętny namiot,
cyrkowa buda pełna szpar;
w prześwity ktoś monstrancję pcha
i słychać tupot, równy krok
smutnych, poważnych września dni.
A to jest deszcz, jesień po trochu
rozdawać chce perkale szarug;
przypatrz się Bogu, czy jeszcze jest
na obrazkach, odpustach, w rękach staruch;
czy jeszcze tęczuje cud w kałuży,
czy żyć się da w ciemności dłużej.
Dodane przez admin
dnia 01.01.1970 00:00 ˇ
2052 Czytań ·
|