To są Góry Sowie
(nazwa taka sobie,
wykradziona Niemcom),
a to jestem ja, napis,
rysa uczyniona gnejsom.
But chrzęści na żwirze.
Tak jest, gdy człowiekiem
kołysze bezmiar wód
i nie może dosłyszeć,
co się mówi do niego
zza krat, tylko mgła i szum.
Mgła pachnie kartofliskiem,
wiatr kieruje wszystkiem;
i nie mogę zawisnąć,
nie mogę zachłysnąć
jak ptak, jastrząb księżyca,
co jeszcze dzisiaj zachwyca,
jutro z pierwszym mrozem
zaczną go przeklinać.
Idziesz, opisujesz.
Nikt tego nie czyta.
Dodane przez admin
dnia 01.01.1970 00:00 ˇ
1182 Czytań ·
|