| 
 Kto raz spojrzał w jej oczy ten już nie mógł zaprzestać 
Czarne dziury i nicość martwych gwiazd cały wszechświat 
 
W zimnej izbie chowana w alkoholi oparach 
Uczuć dobrych nie znała, gdy szukała po barach 
Ojca, braci i wujków odwiedzała nierzadko 
Smalec, grypsy nosiła oraz usta z pomadką 
Niewiadome dźwigała w końcu to wyleciało 
Było małe i śliskie i cichutko załkało 
 
Wzięła w dłonie malutkie przytuliła z czułością 
Krótki oddech ostatni był ostatnią miłością 
Do torebki foliowej z uśmiechniętym owadem 
Spakowała swych wujków, braci, ojca przykładem 
Wyszła z domu jak stała nawet drzwi nie zamknęła 
Poszła w las się przytulić do pobliskiego drzewa 
 
Ludzie szepczą i syczą: to puszczalska gówniara 
Zdjęła majtki na drodze za marnego talara 
Podła z niej była suka i jak suka tu zdechła 
Przywiązana do drzewa z tym spojrzeniem na przestrzał 
Tylko szkoda dzieciaka, co mu życie zabrała 
Mogłaby je wychować, ale je zmarnowała 
 
Kto raz spojrzał w jej oczy ten już nie mógł zaprzestać 
Czarne dziury i nicość martwych gwiazd cały wszechświat  
 
 
Dodane przez  Imia
dnia 18.10.2020 09:42 ˇ
8 Komentarzy ·
498 Czytań ·
  
 
 |