Wymuskane na wietrze
Rozedrgane powietrzem
Usta Twoje, czerwone jak krew
Oprzeć im się, nie umiem
Żaru Twego, nie tłumię
Gorejąca zapłoniesz jak krzew
Miękkim szeptem zniewalasz
Ciepło spływa jak fala
Pianą pędzi, skłębioną jak śnieg
Jest jak za pierwszym razem
Ty piękniejsza od marzeń
Czekam chwilę aż wrócisz na brzeg
Dużo trzeba zrozumieć
Jeszcze więcej naumieć
Aby tańczyć - pomimo, pod wiatr
Przyjdzie taka godzina
Jedno z nas się zatrzyma
Jakiś trybik rozsypie się w mak
Tańczę w odosobnieniu
Czekam na Ciebie w cieniu
Zegar bije, miarowo: tik-tak
tik-tak, tik-tak, tik-tak...