Milkną demony - dzień staje się czysty
jak święta woda w źródle pod skałami
skąd pieszo schodzą w dolinę kobiety
każda z przejrzystą choć pełną butelką
z ran wybawieni ulepieni z gliny
na nowo pieśni dziękczynne śpiewają
bo co pragnęło ich w sobie uwięzić
jak pęcherz świński nabrzmiało i pękło
próżne przekłute skalpelem modlitwy
wodą sączoną małymi ustami
które na wzgórzu o świcie pomieścił
czuły gospodarz nad niebem i ziemią
zwycięzca śmierci piekła i szatana
opiekun chrząstek w naszych miękkich łokciach
niebieski pasterz - więc nie ma powodu
bać się narzekać liczyć swych upadków
woda i kamień w rynience na skałach
młode małżeństwo z trojgiem małych dzieci
właśnie wysiada ze skody: No otwórz
Jasiu ten bagażnik to się wyjmie bułki
i kocyk dla Ani - tu głos się urywa
w oceanie zwinnych szeleszczących liści
lecz za moment zbiega z wysokości schodów
sprzed figury Matki: Ładnie się pomódlmy
język który szuka głos który wyprzedza
rozwiązują się usta po drugiej stronie mowy
woda poświęcona w dawnych przepowiedniach
znowu płynie w gardle każąc językowi
szeptać: Zdrowaś Mario - Pod Twoją obronę
ładnie się pomódlmy za wędrowne dusze
płyną łzy po twarzy panu w białym fordzie
i chyba się w końcu uzbiera na burzę
coraz głośniej szumią liście w Matemblewie
po mszy świat jest prosty i dobry tym bardziej
prawdziwy jest: ona je karmi pod drzewem
a on ich zasłania przed ludźmi i wiatrem
Dodane przez admin
dnia 01.01.1970 00:00 ˇ
1217 Czytań ·
|