Już widać wieżyczki królestwa nad rzeką
jak szkło pękającą od mrozu i śmierci
w tym dniu gdy się światło podnosi z odmętów
i sny powracają okrętem pamięci
z rozwagą więc język rytmiczne układa
elegie a zachwyt oddaje serwitut
znużonym powiekom i cofa się piana
do gazet choć zawsze zmierzała do nikąd
trójbarwne powoje w kołyskach balkonów
zwierzęta i w ruchu wstrzymane sylwetki
nadrzecznych tragarzy ciemnieją od szronu
na mapie dwunastu wiodących miesięcy
przez miasta nietrwałe do granic milczenia
toczyły się długo ciężary zaprzęgów
mijaniem pokoleń okryła się ziemia
co trwa i trwać będzie przez wieki od wieków
kantaty i psalmy śpiewają dworzanie
w królestwie gdzie wszystko jest mową wysoką
i nie ma nic więcej nad śpiew i czekanie
aż cisza śmiertelna obróci ich w popiół
a światło co wznosi się z gardeł pokornych
nad dachy kamienic zgiełk ulic i czas
być może jest ogniem ze świętej zbrojowni
co w łasce swej zdławi królestwo i nas
Dodane przez admin
dnia 01.01.1970 01:00 ˇ
2226 Czytań ·
|