poezja polska - serwis internetowy

STRONA GŁÓWNA ˇ REGULAMIN ˇ WIERSZE UŻYTKOWNIKÓW ˇ IMAK - MAGAZYN VIDEO ˇ AKTUALNOŚCI ˇ FORUMCzwartek, 18.04.2024
Nawigacja
STRONA GŁÓWNA

REGULAMIN
POLITYKA PRYWATNOŚCI

PARNAS - POECI - WIERSZE

WIERSZE UŻYTKOWNIKÓW

KORGO TV

YOUTUBE

WIERSZE /VIDEO/

PIOSENKA POETYCKA /VIDEO/

IMAK - MAGAZYN VIDEO

WOKÓŁ POEZJI /teksty/

WOKÓŁ POEZJI /VIDEO/

RECENZJE UŻYTKOWNIKÓW

KONKURSY 2008/10 (archiwum)

KONKURSY KWARTAŁU 2010 - 2012

-- KONKURS NA WIERSZ -- (IV kwartał 2012)

SUKCESY

GALERIA FOTO

AKTUALNOŚCI

FORUM

CZAT


LINKI

KONTAKT

Szukaj




Wątki na Forum
Najnowsze Wpisy
EKSPERYMENTY
playlista- niezapomn...
Chimeryków c.d.
Co to jest poezja?
"Na początku było sł...
Ksiądz Jan Twardowski
Bank wysokooprocento...
Monodramy
,, limeryki"
HAIKU
Ostatnio dodane Wiersze
Roszada w niedoczasie
Miłość
Wierßcz
eteryczny avatar
Reszta została w myś...
Anihilacja
Cichosza
Dafno! Ciebie nie c...
Szczegóły
Z jedwabnych przywid...
Grzegorz Kociuba - Ja pośrodku świata - recenzja tomu „Ody” Krzysztofa Karaska
     Życie to narodziny, śmierć
     i leczenie kaca.

     Krzysztof Karasek



Instrumentaria poetyckie bywają rozmaite. Są autorzy, którym wystarcza jeden instrument, by siebie wypowiedzieć, ale są też tacy, którzy potrzebują całej orkiestry. Zależy to zapewne od egzystencjalnego uposażenia, żywotności, temperamentu, ale także od sposobu pojmowania i przeżywania języka; bycia właśnie takim a nie innym językiem.

Zdaje mi się, że natury bujne, gwałtowne, dionizyjskie nie godzą się do końca na głos raz na zawsze ustawiony, język wyraźnie sprofilowany, słownik domknięty, słowem, uwiera ich styl rozumiany jako podmiotowy dyskurs o określonych parametrach, który, na dobrą sprawę, powinien być replikowany w kolejnych tekstach, jeśli ma być rozpoznawalny. Poeci, których mam na myśli, traktują twórczość jako rodzaj prób, w trakcie których testuje się język w jego rozmaitych odcieniach, nastrojeniach, znaczeniach. Sięgają oni po różne formy wierszowe, odmiany gatunkowe, figury stylistyczne i retoryczne, by sprawdzać ich artykulacyjną skuteczność, ale też obejmować swoją poetycką wypowiedzią jak największy obszar życia. Autorzy tacy sytuują się na antypodach rozmaitych odmian minimalizmu.

Czyż to nie dziwne, że takie myśli nachodzą mnie przy lekturze tomiku Krzysztofa Karaska pt. Ody. Przecież tę książkę, zawierającą 42 krótkie, epigramatyczne wiersze, można by wręcz potraktować jako Karaskowy manifest… minimalizmu! I niekoniecznie muszę powoływać się od razu (co za dziwna maniera niektórych polskich krytyków!) na, dajmy na to „minimalizm amerykański” spod znaku Raymonda Carvera, bo mamy własnego „minimalistę” (Julian Przyboś), na którego Karasek zresztą wskazuje (chodzi o Przybosiową formułę Najmniej słów).

Autora Świętego związku do minimalistów raczej trudno zaliczyć. I nie chodzi tu tylko o rozmiar literackiego dorobku, ale także o poetycką postawę, dla której ważne są maksymalizm poznawczy i artykulacyjny. Ten pierwszy wyraża się choćby w metafizycznym i ejdetycznym podejściu do rzeczywistości, ten drugi w mnogości stosowanych odmian wiersza, zróżnicowanej tonacji utworów, synkretycznym łączeniu różnych jakości estetycznych w ramach jednego tekstu. A jednak przychodzi moment, w którym Karasek-Maksymalista sięga po formy minimalistyczne, bo akurat są mu egzystencjalnie, mentalnie, estetycznie niezbędne, bo dodają kolejny głos do istniejącej polifonii. Otóż to! Poezją Krzysztofa Karaska, nawet wbrew jego własnym deklaracjom, nie włada dialektyka, antytetyczność, układy binarne, lecz właśnie wielogłosowość. I dlatego jest ona tak dziś ważna, nośna, inspirująca. Autor poematu Flary, na różne sposoby, zdaje się mówić: współczesna rzeczywistość to szybkość, skrótowość, wielogłosowość. Poezja, która nie przyjmuje tego do wiadomości, jest bez szans wobec takiego świata!

Ody to niewątpliwie najbardziej zwarta, skondensowana, skompresowana książka Krzysztofa Karaska, to – mówiąc słowami autora – język „ścieśniony”, „zgnieciony”, język nawiązujący do zwięzłości aforyzmu, epigramatu, glosy, ale też anakreontyku, fraszki, pieśni biesiadnej, to rozmaitość, bujność, wielość ale rygorystycznie uporządkowana i sklamrowana, to, wreszcie, prostota, celność puenty, wieloznaczność paradoksu, bezpośredniość wyznania. Ody to nie tylko „odpryski”, „odpady” pisane przy okazji pracy nad poematem Flary (Por. „Flary, ody i antypody. Z Krzysztofem Karaskiem rozmawia Wojciech Kass”), ale to książka autonomiczna, jeszcze jedna z „twarzy rozbitka”, spłacająca dług, tym razem, wobec tradycji poezji klasycznej od Horacego po Staffa.

Ody rozpoczynają „Apostrofa pogańska” i „Apostrofa chrześcijańska”, zaś kończą „Lekcja chrześcijańska” i „Lekcja pogańska”. Klamrowa kompozycja wyraźnie dowartościowuje te dwie tradycje. Można by nawet powiedzieć, że cała zawartość tomiku to nieustanne przenikanie się tych tradycji; raz komplementarność, innym razem opozycyjność, z jednej strony dialog, z drugiej polemika, niekiedy współpraca, a innym razem walka. Z pogańskości bierze Karasek zmysłowość, ekstatyczność, umiłowanie życia w jego materialnym kształcie, tragizm ludzkiej egzystencji, której kluczowymi atrybutami są kruchość i skończoność. Z chrześcijaństwa: wiarę w przedustawność bytu, nadzieję na nieśmiertelność, przekonanie o działaniu Boga w historii. Nie ukrywam, że dla mnie Karasek jest bardziej wiarygodny jako „poganin”; ktoś, kogo żywotność wypływa z przylgnięcia do tego-tu-oto-świata, nie zaś z wiary w jakąś enigmatyczną „inną ziemię” czy „inne niebo”.

Ale kluczową kwestią dla tej poezji, co potwierdzają także Ody, jest status Ja. Jakże znamienny jest pod tym względem wiersz „Pośrodku świata”:

     Kochałem kobiety w wielu miastach,
     ale one odeszły.
     Kochałem ptaki,
     ale wszystkie odleciały.
     Chmury, które są ich wspomnieniem
     Przypominają, że tylko ja zostałem nieruchomy
     Pośrodku świata.


To właśnie Ja, przygodne, kruche, przemijające, jest zawsze sobie najbliższe, to ono zostaje, gdy kończą się, tak czy owak, rozmaite relacje, związki, spotkania. Ja jest tu nie tylko centrum personalnego świata, ale także miejscem, gdzie spotykają się różne tradycje, aksjologie, estetyki… bo to właśnie nie kto inny jak Ja dokonuje nieustannej interpretacji świata, definiując w nim swoje ruchliwe, dynamiczne istnienie.

W poezji Karaska owo Ja to nade wszystko Ja doświadczające, a w paradygmat tego doświadczenia wpisane są indywidualizm, tragizm, polifoniczność, uniwersalizm.

Czytając Ody, odczytując wciąż na nowo w różnych aspektach i kontekstach poezję autora Świętego związku, nieraz zadawałem sobie pytania; dlaczego to mnie przekonuje, dlaczego ciągle do tego wracam, co jest takiego w tej poezji, że od razu do mnie przemawia, że wchodzę natychmiast w ten świat. Zdaje mi się, że tym czymś są wiarygodność, wyrazistość, moc podmiotowo przeżywanego i wypowiadanego świata. Właśnie Ody dobitnie mnie o tym przekonały. Dlaczego? Bo jest to poezja mądrościowa, a obronić się dzisiaj, intelektualnie i estetycznie, w tego rodzaju literaturze to najwyższa szkoła poetyckiej jazdy.

Ody Karaska to epigramaty, a w epigramacie liczą się zwięzłość i celność. Tutaj każdy strzał, który nie trafia w dziesiątkę, to, w pewnym sensie, pudło. Nie chcę powiedzieć, że wszystkie wiersze składające się na Ody, to strzały w dziesiątkę. Jest ich jednak na tyle dużo, że dziewiątki, ósemki czy siódemki prezentują się na ich tle wcale akuratnie.

Jak się rzekło, Ody zaliczam do poezji mądrościowej. Czym jest ta Karaskowa mądrość? Co jest jej wyróżnikiem? Na pewno, uczynienie – mówiąc Norwidem – z własnej „całopersonalności” najważniejszego instrumentu poznawczego. Nieraz miałem okazję doświadczać Karaskowej erudycji; swoboda i kompetencja, z jaką autor Dziennika rozbitka porusza się po literaturach, galeriach, partyturach wprawiała mnie w zdumienie, ale i zazdrość, bo w końcu też uważam siebie za nielichego czytacza i oglądacza. A jednak, słuchając jego niezwykłych narracji, w których, by tak rzec, jest WSZYSTKO, wciąż pytałem, kiedy on to wszystko przeczytał, obejrzał, wysłuchał… I jak on to wszystko zdołał przeżyć, zważywszy, że wypił przy tym taką ilość wódki, która zabiłaby przynajmniej kilku przeciętnie zdrowych mężczyzn. Pytania te, jak się okazuje, nie były formułowane na darmo, bowiem pozwoliły mi uchwycić ważny wyróżnik Karaskowej mądrości. Mógłby on brzmieć mniej więcej tak: co nie zostało sprawdzone egzystencjalnie, może być jakąś postacią wiedzy, ale nigdy nie będzie mądrością.

Krzysztof Karasek dorobił się własnej mądrości, bowiem był i jest człowiekiem otwartym. Otwartość oznacza w tym przypadku zarówno intensywną ciekawość świata, jak i umiejętność włączania do swojego poetyckiego gospodarstwa nowych wartości, jakości, języków, estetyk. Karasek jest poetą inspirującym, bo wciąż jest po stronie POEZJI (ruchu, zmiany, niezgody, rewolty), a nie po stronie odcinania kuponów, literackiego kombatanctwa, pisania pod Nobla. Właśnie owa otwartość przejawiająca się w wielogłosowości tej poezji stanowi jej ważny i rozpoznawalny atrybut.

Mądrość zawarta w Odach przekonuje właśnie dlatego, że jest… tragiczna, a nie olimpijska, że wyrasta z błędów, porażek, upadków, a nie z pewności, sukcesów, zwycięstw. Raz po raz natykamy się w tej poezji ma sprzeczności, antynomie, hamletyczne dylematy. Tu nic nie jest raz na zawsze rozstrzygnięte, tu – mówiąc Libertem – „uczyniwszy na wieki wybór / w każdej chwili wybierać muszę”. I właśnie ta niefinalność własnego istnienia, ten imperatyw czynienia z siebie kogoś więcej, to postrzeganie siebie jako „istnienia fundamentalnie niezakończonego” (Jaspers) jest wiarygodne. Bohater poezji Karaska zdobywa mądrość, mierząc się całym sobą ze światem; między burdelem („Ja (do pewnej kurwy): / Kiedy widzę twoje ciało/ nie potrzebna mi Ukraina”) a eremem („samotność mistrza / jest odbiciem samotności uczniów.”).

Powoli, czytając Ody, docieram do kwestii, która wydaje mi się dla tej poezji kluczowa. Otóż chodzi o jej uniwersalność.

Dzisiaj, gdy, chyba jednak zbyt pośpiesznie, odtrąbiono „kres neoliberalizmu”, poszukuje się kryteriów i znamion nowego uniwersalizmu. Jedni, proklamując „zwrot polityczny”, wierzą w natychmiastową zmianę paradygmatu:

z indywidualistycznego na wspólnotowy; z liberalnego na antyliberalny, z postmodernistycznego na uniwersalistyczny, któremu zawierzyli wszyscy przeciwnicy dominacji kapitału i podległego mu ustroju.

(Igor Stokfiszewski, Zwrot polityczny, Wydawnictwo Krytyki Politycznej, Warszawa 2009, s. 9
)

Inni uważają, że:

Wadą współczesnej poezji jest nie subiektywność rozumiana jako perspektywa komunikacyjna (…), ale subiektywność jako sposób komunikacji, jej styl, jej język. Ten język stracił znaczenie i krytyczny potencjał, a fakt, że „nie reprodukuje on metafizyki władzy”, jest nieefektowną wymówką.

(Michał Tabaczyński, Koniec zabawy w pokolenie, Galeria Autorska Jan Kaja, Jacek Soliński, Bydgoszcz 2010, s. 105)


Jeszcze inni, jak choćby Rafał Tichy w „Manifeście neomesjanistycznym” w iście prorockim uniesieniu wołają:

Dość neoliberalnego millenaryzmu. Dość mydlenia nam oczu, że ten świat da się naprawić w oparciu o coraz to nowe gospodarcze, polityczne, kulturowe i pseudoreligijne utopie. (…) Nie wierzymy w spokojny sen zrealizowanej ludzkości. Żyjemy w czasach ostatecznych. Wojna światów trwa i trwać będzie aż do końca.

(„Czterdzieści i cztery” 2/2009, s. 55)


Odnoszę wrażenie, że w tym zaklinaniu: „zmiany”, „zwrotu”, „katastrofy” znowu pospiesznie, na chybcika odwracamy się od, nie do końca przeżytego i przemyślanego, indywidualizmu, czyniąc zeń chłopca do bicia. A tymczasem m.in. Krzysztof Karasek pokazuje, że indywidualizm otwarty, indywidualizm mądrze i po swojemu korzystający z zasobnika tradycji, może prowadzić do wypracowania uniwersalnego światoobrazu. Warunek jest jeden; trzeba uczciwie i konsekwentnie przepracowywać SOBĄ przeszłość i teraźniejszość.

Ody, jeszcze raz to podkreślę, to nowocześnie napisana książka mądrościowa. Nie znaczy to jednak, że formułuje ona jakiś ostateczny Karaskowy dekalog, raczej stanowi ważny i ciekawy poetycko głos w polifonii tej poezji. Po prostu autor Masek odsłonił jeszcze jedną ze swoich twarzy. Zdaje mi się, że tym razem jest to twarz mędrca z jednoosobowej szkoły kynicko-epikurejsko-stoickiej.


Krzysztof Karasek, Ody, Towarzystwo Przyjaciół Sopotu, Sopot 2009, s. 54.

Komentarze
Brak komentarzy.
Dodaj komentarz
Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze.
Pajacyk
[www.pajacyk.pl]
Logowanie
Nazwa Użytkownika

Hasło



Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem?
Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.

Zapomniane hasło?
Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
Aktualności
XVIII OkP o "Cisową ...
V edycja OKP im. K. ...
poezja_org
Spotkanie Noworoczne
Nagroda Literacka m....
VII OKL im. Bolesław...
XVIII Konkurs Liter...
Zaduszki literackie
U mnie leczenie szpi...
XXIX OKL Twórczości ...
Użytkownicy
Gości Online: 2
Brak Użytkowników Online

Zarejestrowanych Użytkowników: 6 438
Nieaktywowani Użytkownicy: 0
Najnowszy Użytkownik: Notopech

nie ponosimy żadnej odpowiedzialności za treść wpisów
dokonywanych przez gości i użytkowników serwisu

PRAWA AUTORSKIE ZASTRZEŻONE

copyright © korgo sp. z o.o.
witryna jako całość i poszczególne jej fragmenty podlegają ochronie w myśl prawa autorskiego
wykorzystywanie bez zgody właściciela całości lub fragmentów serwisu jest zabronione
serwis powstał wg pomysłu Piotra Kontka i Leszka Kolczyńskiego

67024849 Unikalnych wizyt

Powered by PHP-Fusion v6.01.7 © 2003-2005