Postów: 703 Miejscowość: zawsze blisko Polski Data rejestracji: 30.11.21
Dodane dnia 18.08.2023 12:39
W cennym wątku / co to jest poezja? / pozwalam sobie dziś zamieścić fragment luźno przetłumaczonego przeze mnie - listu, niemieckojęzycznego poety Paula Celana, (napisanego do Traute Ogris, we wrześniu 1949).
Poeta wyznał kiedyś prywatnie, że gdyby mógł, skupiłby się jedynie na sztuce epistolarnej.
W istocie; o ile zagłębiając się w jego poezję, można czasami podzielić zdanie oponentów poety - innych twórców niemieckich, którzy uważali, że Celan / zamyka język /, / boi się słów /, o tyle czytając listy pisane jego ręką, ukazuje się nam wyjątkowo wrażliwa i wielowymiarowa osobowość poetycka, ze wszech miar otwarta i niepospolita.. ..
PAUL CELAN,( na podstawie fragmentu listu, poch. ze zbioru / Briefe 1934 - 1970 / , ukazanego nakładem wydawnictwa Suhrkamp ).
Do Traute Ogris, Paryż, 26.09.1949
Najmilsza Sarenko,
czy możesz sobie choć przez chwilę wyobrazić, że zabłądziłem w moim, naszym lesie, oddalając się od wszelkich uczęszczanych dotąd dróg i dlatego, dopiero teraz odpowiadam na Twoje rozzielenione listy; gdyż znalazłszy się w plątaninie liści i przerażających (nawet dla samych jelonków) - odgłosów zwierzęcych, natrafiałem na wszystko inne, niż to, czym jest atrament, pióro, czy jakikolwiek papier listowy?
Z pewnością mogłem Ci oczywiście przesłać jeden, bądź dwa takie liście, ale pomyśl tylko : leśny listonosz nie pojawił się w tych głębokich jak noc - dniach, ani jeden jedyny raz, by odebrać pocztę!
I gdzie byłby potem najbliższy urząd pocztowy, w którym mógłbym nadać garście pełne zieleni ?
Niepodobnym było się tego dowiedzieć, jako że nikt nie pojmował języka, w którym się zwracałem ( lub przynajmniej stwarzał wrażenie, iż nie rozumie.. ..) i dopiero maleńki zając, nieco przyjaźniejszy i wykazujący więcej zrozumienia, stwierdził ze zdumieniem, że niechybnie upadłem na moją zwierzęcą głowę, skoro mi umknęło, iż tutaj się nie pisze korespondencji, bo jedynym zajęciem jest : błądzenie .. ..
Cóż, jak widzisz miejsce, w którym siedzę by do Ciebie pisać, jest rodzajem polany, jednej z gatunku tych, na które wolno od czasu do czasu wyjść, kiedy błądziło się już nazbyt długo.
Za każdym razem myśl, że owa polana miałaby być już tą ostatnią, która się coraz dalej i dalej rozszerza, by w końcu nie las - ją ogarniał, lecz ona - ogarniała las i Nadzieję - i któregoś dnia miałoby się to już spełnić - myśl owa sprawia, że czuję iż żyję.
Droga Traute, gdy nadszedł Twój drugi list, wiedziałem, że jesteś w stanie ćwiczyć się w Wyrozumiałości, - i nie ma ponadto niczego bardziej uzdrawiającego i kojącego dla tego kto - tak jak ja, wyczekuje momentu by wyzwolić swój język i dłoń z pewnego rodzaju paraliżu ( opieszałości), i nic bardziej nie uszczęśliwia niż list, po którym nadchodzi następny, bez wyczekiwania odpowiedzi na ten pierwszy. (.. ..)
Postów: 1753 Miejscowość: Ostrołęka Data rejestracji: 20.09.13
Dodane dnia 11.08.2023 07:41
Wczoraj zmarła oddana poezji i współpoetom animatorka życia literackiego, Janina Osewska. Cześć Jej Pamięci.
Siena
Dotykam starych kamieni katedry Duomo. Stopniuję ich szorstkość
i gładkość marmurów. Tak ćwiczę pamięć dłoni. Dostrzegam detale.
Gdzie wachlarz rynku zbiega się w punkt na wprost fontanny Fonte Gaia
obserwuję ludzi - kolorowe pineski wbite w dziewięć trójkątów
Piazza del Campo - i nasłuchuję rozmów synów Remusa na wzgórzach
miasta w kolorze ochry, rżenia koni, rytmu werbli, okrzyków kibiców palio,
postukiwania zelówek pana Herberta w drodze do hotelu "Tre Donzelle",
który odnalazłam dziś dzięki śladom stóp zapisanych w pamięci tropicieli.
Z tomu Tamto, Sejny, 2015
***
Panie rozsypałeś mnie dmuchawcami
na rozległe łąki i wiejskie ogrody
dałeś mieszkanie w sąsiedztwie lilii i róży
narażając na wieczne wygnanie
wyprawiłeś w dalekie podróże
w towarzystwie sójki i klucza żurawi
powiedziałeś
tańcz podmuchami wiatrów
pomiędzy byciem a przemijaniem
przecież wiesz
że dmuchawce kruszą swe serca
by odradzać się na bezkresach
jak mnie pozbierasz na całym świecie?
Postów: 1753 Miejscowość: Ostrołęka Data rejestracji: 20.09.13
Dodane dnia 08.08.2023 15:19
Wojciech Kass
Zwiadowcy
Słowo, dwa, niekiedy runo lub kosteczka
słowa, czasem brzdęk jego ułomka,
refren przydeptany w progu, opiłka głoski
zastygłego żalu lub skargi zaplątanej
w postronek serca - to zwiadowcy.
Kiedy już zniosą nowinę do obozu słów,
ona wywołuje poruszenie, czyli coś,
co jeszcze się nie namyśliło, lecz tknięte
pochrząkuje, rzadziej wrze, raczej łypie
spode łba na sąsiedztwo, które być może wie
co jest grane, zna więcej szczegółów.
Tak zaczyna się wiersz.
Z najnowszego tomu Wojciecha Kassa Otwarte na klucz, Iskry, Warszawa 2023, s.7
Postów: 1753 Miejscowość: Ostrołęka Data rejestracji: 20.09.13
Dodane dnia 25.07.2023 14:04
Z radością odebrałam wiadomość, że Orfeusza przyznano w Praniu Annie Piwkowskiej za tom Furtianie.
Poranek Ifigenii
Kto poznał te rozstaje, trujące moczary,
błędne ogniki świateł na soczystych bagnach?
Gdzie przebywacie dzisiaj i jakie wywary
w waszych miedzianych garnkach, jaka nowa, nagła
wizja strasznego losu kazała wam spełnić
znajomą przepowiednię? motać kłębki wełny?
Ty jak zwykle w podróży. Ja w powodzi świateł
transmisyjnych, próbuję odczytać wyroki.
Może lepiej oliwę w samym sercu Aten
lać na gniewne ognisko, na syczące soki
drzewa sandałowego i białych płomieni
rzucić zerwaną z ramion chustkę Ifigenii?
Bo ranki były zimne, bo drżała od chłodu,
bo nie wiedziała, kogo ma prosić o radę.
Więc co mam robić teraz ja, która z jej rodu
wywiedziona, podobną podejrzewam zdradę?
Ach, my wszystkie zdradzone, złożone w ofierze,
współczujące piastunki, Ifigenie, wieże
z białej kości słoniowej, wieże Babel, wierzę
we wspólnotę języka, cichy szept, przymierze.
Anna Piwkowska Warszawa, styczeń 2005 roku
Edytowane przez silva dnia 25.07.2023 14:05
Postów: 1753 Miejscowość: Ostrołęka Data rejestracji: 20.09.13
Dodane dnia 23.07.2023 11:23
Modlitwa
Ponoć było się kiedyś poetą,
mój Panie.
Białe kartki,
a na nich jędrnych liter rzędy...
Inne troski,
niewzniosłe, teraz mnie oprzędły
i pod palcami czuję
niejasne przesłanie.
Jeszcze nie wiem - wpół zgięty,
hołd składam czy cierpię.
To napięcie, ten omam
o barwie zielonej.
Jednak wierzę, że kiedyś
znów zadźwięczy wierszem
moje pole.
Tymczasem stoję - na wygonie:
to jest żyto,
razowy czuję w ustach posmak,
uczę się mówić - Ziemia,
by brzmiało jak - Matka,
aby duma - jak kiedyś gorycz -
z niej wyrosła.
Tak mi, Panie, dopomóż,
niech nic się nie zmienia.
Postów: 1753 Miejscowość: Ostrołęka Data rejestracji: 20.09.13
Dodane dnia 08.07.2023 11:18
Z tomiku Romana HonetaRozmowa trwa dalej:
Od autora (...) Nie miałem wyborów. To mnie wybrały: miłość i śmierć, życie i sprawy pomniejsze, a sam niedawno wybrałem wiersze do tego tomiku. Jak? Kompletnie nieważne. Wiersz to jest papier, który oszalał, a wybór wierszy - las, co stracił zmysły. Żeby uchronić od tego autora? Mało prawdopodobne, niemniej możliwe.
Postów: 1753 Miejscowość: Ostrołęka Data rejestracji: 20.09.13
Dodane dnia 22.06.2023 14:07
Boczniak
"Całe szczęście, że nie umiera się z zażenowania"
Poezja to dżungla, z wielowarstwowego próchna, różnych truchleń..
Zakłamane miejsce ze śmieciową metaforyką. Wciąż nie wiadomo,
co się zdarzy, nim się wydarzy. Zapadam w przeznaczenie,
pora zacząć się mylić, nie sygnować lepszego profilu odciskiem
nieznajdowanego kwiatu paproci.
Ukorzeniłem się pod wyjściową strzechą, wróbel w kadrze zbiorowej
fotografii z czasów pierwszego głodu życia. Hreczkosiejski zagon
myślowy ogarniał wierzących w przymiarki. Teraz tych, którym się wydaje,
że można żłobić nowe przejścia w nabiegu słońca po ułomnościach kursyw.
Dodane przez Grain dnia 22.06.2023 13:16 ˇ 0 Komentarzy · 41 Czytań · Drukuj
Postów: 1753 Miejscowość: Ostrołęka Data rejestracji: 20.09.13
Dodane dnia 17.06.2023 15:12
Małgorzata Sochoń
dobry poeta
dobry poeta dobrze wie
gdzie wstawić głuche k a gdzie dźwięczne g
kiedy uderzyć pałeczką w napiętą membranę
a kiedy sunąć miotełką po złocistej blasze talerza
żeby wydobyć przeciągłe ciche sss
z sanoka smoka ssaka
lub groźnie brzmiące rz
ze zwierza zabrza zgierza
dobry poeta potrafi
zagrać bez fałszu na werblu i flecie
na wiolonczeli waltorni saksofonie puzonie
żebym wiedziała że to się wcale nie wydaje
że potrafi też zagrać na ciszy jak na klarnecie
na trąbce grzebieniu wietrze
na bałałajce i bałałai
skrzydle wiatraka
dnie przewróconego wiadra
tafli jeziora gdy flauta
na spienionej powierzchni kałuży
oceanie
zawiasie
kabestanie
ślinie
ziarnku piasku przy bramie
iskierce
glinie
tamburynie
na deszczu
burzy
rosie
dobry poeta gra
skrzydłem ważki zielonym
szarym końskim włosiem
futrem puszkiem szczeciną
palcem
rzęsą
żeglarską liną
wilgotnymi ustami
skórą pleców i brzucha
a kiedy gra bezbłędnie
czasami
gra zwyczajnie na nosie
dlatego
żebym mogła się naprawdę wzruszyć
szukam w wierszach niewielkich zgrzytów
muzycznych kiksów
które były dla poety nie do przejścia
z którymi nie potrafił sobie poradzić
bo tylko dobry poeta bywa słaby i zły
szukam mrugnięć błysków krótkich spięć
kiedy spod lśniącego płaszcza eleganckiego wiersza
pod którym czasem skrywa się włóczykij
i gra na harmonijce żeby ogłosić
że w dolinie zawitała wiosna
wysuną się blade palce stóp
nagie
ze śladami potknięcia
Dodane przez małgorzata sochoń dnia 17.06.2023 01:21 ˇ 19 Komentarzy · 169 Czytań · Drukuj
Postów: 1753 Miejscowość: Ostrołęka Data rejestracji: 20.09.13
Dodane dnia 14.06.2023 08:31
Jeszcze dwa z wierszy autotematycznych Doroty Kaniewskiej z tomu Anioł na uwięzi:
erotyk wojenny
gdybym mogła stoczyć bitwę
o jeden
jedyny wiersz
napisany tylko dla ciebie
w trzech słowach
albo wersach
jeśli pragniesz tego równie mocno
wiersz rozebrany z metafor
aluzji
porównań
grałyby werble
Oko za oko
kiedy Apollo odziera Marsjasza ze skóry
sprawiedliwości staje się zadość
i sam rozpoczyna umieranie
razem z nim umiera sztuka
zasypiają pokryte siwizną głowy
najznamienitszych twórców
zanika muzyka
poeci nie potrafią uskrzydlać słów
światem rządzi cisza
Poezja to też wrażliwość i pokazywanie nawet najbardziej przykrej rzeczywistości. Tu idealnie wpasowuje się wiersz IZy Czy anioły mają dzieci
Edytowane przez joan dnia 14.06.2023 07:27
Postów: 1753 Miejscowość: Ostrołęka Data rejestracji: 20.09.13
Dodane dnia 14.06.2023 06:14
Dorota Kaniewska
poeta współczesny
nie odmierza godzin do miłości
nie wzdycha
poszukuje nowych środków wyrazu
i często
zostaje na lodzie
grzebie wtedy we własnym dzieciństwie
odnajdując bezsens dorosłości
czeka
na pociąg który w jedną stronę
albo w codzienność
ona rośnie w słowach
Z tomiku Anioł na uwięzi
Autorka jest użytkowniczką PP, ale nie wiem, czy mogę ujawnić nick. Pozdrawiam.
Edytowane przez silva dnia 14.06.2023 06:16
Postów: 1753 Miejscowość: Ostrołęka Data rejestracji: 20.09.13
Dodane dnia 10.06.2023 06:23
Maciej Sawa
Ubój
Rozpłataj wpierw na pół rzężący łeb. Cieniutkim ostrzem
sterylnych powiek. Wykaż się cięciem przypominającym
filmowy klaps. Miej plan, wejdź w rolę - poczujesz woń krwi,
jak świnia niebo. Zakwitnie śnieg, imitujący kaszę. W zamian
podam ci dłoń stylizowaną na racicę. Wyręczę cię - odnóżdżę,
a ściślej wyraciczę. A co do pary z ust - włos się jeży! O! Układa
pod nóż. I tak - wyobraź sobie cielsko niezawisłe na ścięgnach,
utytłane w piśmie, osmalone w mowie. Cień krzesany obuchem.
Wyprostuj słowa, które za dnia haczą, ale nie kotwiczą na dnie.
Nocą wreszcie - odpuść. A spójrz! Wykrawam z klatki powięź,
na pęczki - spięte włókna. Cyrkowy hit - wyjmuję z worka
skruszony mięsień - bijący, zbity pył pod żebrami wiersza.
Dodane przez Maciej Sawa dnia 09.06.2023 17:07 ˇ 19 Komentarzy · 250 Czytań ·
Edytowane przez silva dnia 10.06.2023 06:24
Postów: 1753 Miejscowość: Ostrołęka Data rejestracji: 20.09.13
Dodane dnia 28.04.2023 07:01
Znalazłam u Basi Wojciulewicz na fb, warto przypomnieć.
Charles Baudelaire
Albatros
Czasami dla zabawy uda się załodze
Pochwycić albatrosa, co śladem okrętu
Polatuje, bezwiednie towarzysząc w drodze,
Która wiedzie przez fale gorzkiego odmętu.
Ptaki dalekolotne, albatrosy białe,
Osaczone, niezdarne, zhańbione głęboko,
Opuszczają bezradnie swe skrzydła wspaniałe
I jak wiosła zbyt ciężkie po pokładzie wloką
O jakiż jesteś marny, jaki szpetny z bliska,
Ty, niegdyś piękny w locie, wysoko, daleko!
Ktoś ci fajką w dziób stuka, ktoś dla pośmiewiska
Przedrzeźnia twe podrygi, skrzydlaty kaleko!
Poeta jest podobny księciu na obłoku,
Który brata się z burzą, a szydzi z łucznika;
Lecz spędzony na ziemię i szczuty co kroku
Wiecznie się o swe skrzydła olbrzymie potyka