w kąciku drzemie kot. Senne kury
kroczą wolno po podwórku. Robotnicy
w poziomkowych kombinezonach
budują obwodnicę. Leje się upał.
W kościele chłód. Gdy przychodzę
rano z moją najmniejszą prośbą.
By mieć głowę pełną zwykłych myśli.
Na niej trochę włosów i kapelusz
co chroni przed słońcem i deszczem,
który zsyłasz Panie. By dojrzały grusze
i jabłonie w sadzie. I dzieci rosły
obok nas. Na rozmodlenie. Kurom
na ziarno. Kotu na mleko. Ludziom
na drogę. Do miasta. Gdzie na ołtarzach
płoną wiecznie świece. Na dziękczynienie.
Na grzechów odpuszczenie. Jamen.
Kraków, dnia 30 czerwca 2008 r.
Dodane przez arekogarek
dnia 02.07.2008 09:31 ˇ
9 Komentarzy ·
1167 Czytań ·
|