poezja polska - serwis internetowy

STRONA GŁÓWNA ˇ REGULAMIN ˇ WIERSZE UŻYTKOWNIKÓW ˇ IMAK - MAGAZYN VIDEO ˇ AKTUALNOŚCI ˇ FORUMNiedziela, 19.05.2024
Nawigacja
STRONA GŁÓWNA

REGULAMIN
POLITYKA PRYWATNOŚCI

PARNAS - POECI - WIERSZE

WIERSZE UŻYTKOWNIKÓW

KORGO TV

YOUTUBE

WIERSZE /VIDEO/

PIOSENKA POETYCKA /VIDEO/

IMAK - MAGAZYN VIDEO

WOKÓŁ POEZJI /teksty/

WOKÓŁ POEZJI /VIDEO/

RECENZJE UŻYTKOWNIKÓW

KONKURSY 2008/10 (archiwum)

KONKURSY KWARTAŁU 2010 - 2012

-- KONKURS NA WIERSZ -- (IV kwartał 2012)

SUKCESY

GALERIA FOTO

AKTUALNOŚCI

FORUM

CZAT


LINKI

KONTAKT

Szukaj




Wątki na Forum
Najnowsze Wpisy
Chimeryków c.d.
playlista- niezapomn...
FRASZKI
"Na początku było sł...
Monodramy
,, limeryki"
Co to jest poezja?
EKSPERYMENTY
Ksiądz Jan Twardowski
Bank wysokooprocento...
Ostatnio dodane Wiersze
szkoda mi wierszy
Dystans
na próżno
Pustka
O nowej sekretarce
dedykacja
Pokrzywy
Para.dwoje
mały książę
zawieszenie broni
Wiersz - tytuł: Wera
przylgnęła do warszawy jak świeżo położona farba;
do jej niskich tonów i płyt chodnika. tu staje się
niewidzialna - może odwiedzać empik, jeść na ulicy
łuskany słonecznik, zasiedlać przystanki. nie znajdzie się nikt
kto zauważy kwaśny zapach pomiętej jak sreberko skóry, szare oczy
wtapiające się w sufit listopadowego nieba. w niedzielny wieczór
uruchamia laptopa i pisze list do matki: znowu to samo -
ogrom pracy i dasz wiarę - szef mnie nie zna, mimo że siedzę
każdego dnia do godziny 20. w pomieszczeniach rośnie ciśnienie,
z dnia na dzień jest coraz mniej miejsca. i te ptaki
kradnące z wywietrzników powietrze! nie znam ich
(choć spotykam zawsze po 20). podejrzewam gołębie.
wychodząc z murów rozkładam ramiona i oddaję się deszczom.
spływają jak spojrzenia po przedramionach i udach, a jednak
coś pozostaje - korzeń wilgoci wrastający w macicę,
na tyle wyraźny bym nie musiała zasypiać w pojedynkę.
Dodane przez fabula rasa dnia 15.08.2008 11:45 ˇ 24 Komentarzy · 890 Czytań · Drukuj
Komentarze
Krzysztof Peregrinus dnia 15.08.2008 12:09
Przyznam, że pogubiłem się w wierszu, ale może to tylko ja;-)
Pzdr.
Fenrir dnia 15.08.2008 12:37
Nie, nie tylko Ty, ja niestety też się tu, a zwłaszcza w końcówce, nie znalazłam.

Pozdrawiam.
kukor dnia 15.08.2008 12:58
płynie strumień wyobraźni, wystarczy położyć się na wodzie.....
gęsta ona, ale tfur do kukora przemawia, choć nie rzuca na kolana...
małe "na tak" i pozdrawiam
Kuba Sajkowski dnia 15.08.2008 13:03
ja się nie pogubiłem, bo prowadzenie wiersza w miarę sprawne, ale coś tu przegadałaś, nie ma napięcia, mam wrażenie też, że za dużo tu bezpiecznych i ogranych ścieżek: przystanki, przyleganie do miasta, szare oczy, listopadowe niebo, znieczulica, wilgoć - to wszystko już było i wymaga ciekawszego podejścia. "oddawanie się deszczom" to zdecydowane poetyckie faux pas, "korzeń wrastający w macicę" też niby uzasadniony, ale przegięty, ja bym poszukał pomysłu, by to jakoś opisać. ciekawe są za to gołębie kradnące z wywietrzników powietrze. pozdrawiam.
baribal dnia 15.08.2008 14:50
Bardzo mi się podoba.Choć można by troszkę okroić...ale proszę nie pytać w jaki sposób...bo nie wiem.
Pozdrawiam.
Jerzy Beniamin Zimny dnia 15.08.2008 15:29
Trzeba się wreszcie zdecydować; uprawiać prozę, czu zająć się liryką?
pawel kowalczyk dnia 15.08.2008 15:34
Zaciekawilo mnie, moze nie porwalo ale wszystko trzyma sie kupy i ma ladna puente.
pawel kowalczyk dnia 15.08.2008 15:38
...Zawsze czytam komentarze innych po napisaniu wlasnego dlatego chcialbym tylko zauwazyc ze nie moge sie zgodzic z Jakubem Jacobsenem w pewnych kwestiach, otoz: moze i nie ma napiecia ale calosc uwazam za dosc oryginalna, poza tym nalezy pamietac ze jesli wyrwiemy nawet najbardziej genialne sformulowanie z utworu jako calosci i przedstawimy je osobno w 9 na 10 przypadkow zabrzmi ono smiesznie!
Fenrir dnia 15.08.2008 17:01
"korzeń wrastający w macicę" też niby uzasadniony
P. jakub jacobsen - Niby czy nie niby? Bo mnie tutaj dość "karkołomnie'" w tekście wybrzmiewa. Nie, to naprawdę nie jest dobry tekst. Przegadany, udziwniony, na siłę.
Nie płynie, nie ma lekkości, a co najważniejsze źle się czyta. msz.

Pozdrawiam.
Pan A dnia 15.08.2008 17:23
Słowotok, ale mi nawet przypadł do gustu. Jednak tylko momentami. Zapis na pewno by dodał uroku tekstowi, gdyby był bardziej wyraźny. Takie linijki średnio przekonują.
Kuba Sajkowski dnia 15.08.2008 17:40
Fenrir, jest uzasadniony, ale jest jednocześnie karkołomny. To się nie wyklucza.

Paweł, ale ja właśnie polubiłem te gołębie w kontekście całości. Nigdy nie czytam nic w oderwaniu od. :) Nie chodzi o to, by pisać o czym innym. Chodzi o to, by napisać o tym samym, tylko lepiej. Albo zostawić powyższy materiał, ale nad nim po prostu mocno popracować.
Fenrir dnia 15.08.2008 18:02
Czy zatem mógłby pan, panie jakubie przybliżyć, bo jakoś i Autorki , i pana nie rozumiem. Będę wdzięczna.
Pozdrawiam.
achillea dnia 15.08.2008 18:49
podoba mi się.dla mnie najlepszy z dzisiaj przeczytanych. składny i równy:)
nie ma nic wspólnego ze słowotokiem.
muki dnia 15.08.2008 19:01
dla mnie to nic tu nie trzyma sie sensu
Kuba Sajkowski dnia 15.08.2008 19:22
ok, to ja może od początku.
wiersz jednak prowadzony dość konsekwentnie. zaczyna się ekspozycją - peel próbuje wrosnąć w nowe środowisko, jakiś mały, szary człowieczek, niezauważony i zduszony. jego "szarość" z pierwszych kilku wersów podbudowana jest obrazkiem pracy, siedzeniem w małej klitce, biurze; potem płynne przechodzenie do duchoty, której synonimem są tym razem "gołębie kradnące powietrze". puenta z wilgocią jest rozwiązaniem tego wszystkiego, obojętność, sytuacja w której każdy jest obcy, więc "spływają spojrzenia" - to skojarzenie z wodą lingwistyczne, no ale jest duchota, to jest i wilgoć. zresztą, gdzie się ma pojawić wilgoć jak nie w "niskich tonach", chodnikach. w końcowej linijce, dość konfuzyjnej - samotność? jedynym towarzyszem tego szarego człowieka jest miejski brud, obcość, duchota?

to jest moje odczytanie, generalnie więc wiersz uważam za logiczny, natomiast nie mówię o jakości, bo tutaj mam wrażenie niewykorzystanego potencjału. np. "zauważę kwaśny zapach pomiętej jak sreberko skóry" - fajna myśl, ale zarżnięta przez nieprecyzyjność, bo jak można zauważyć zapach i jak skóra może być pomięta jak sreberko.

widzę to jakoś tak:

przylgnęła do warszawy jak świeżo położona farba;
do jej niskich tonów i płyt chodnika. tu staje się
niewidzialna - może odwiedzać empik, jeść na ulicy
łuskany słonecznik. pomięte sreberko skóry, oczy
wtapiające się w sufit listopadowego nieba. w niedzielny wieczór
uruchamia laptopa i pisze list do matki: znowu to samo -
ogrom pracy i dasz wiarę - szef mnie nie zna, mimo że siedzę
każdego dnia do godziny 20. w pomieszczeniach
z dnia na dzień jest coraz mniej miejsca. gołębie kradną
z wywietrzników powietrze, spojrzenia spływają po przedramionach i udach. pozostaje po nich korzeń wilgoci wrastający w macicę,
na tyle wyraźny bym nie musiała zasypiać w pojedynkę.

oczywiście co do tego korzenia, to jednak cały czas uważam, żeby poszedł do wymiany :) pozdr.
Kuba Sajkowski dnia 15.08.2008 19:23
spsuła mi się wersyfikacja, ale i tak robiłem ją na szybko, więc jak co to autorka sobie poprawi
Kuba Sajkowski dnia 15.08.2008 19:27
przylgnęła do warszawy jak świeżo położona farba;
do jej niskich tonów i płyt chodnika. tu staje się
niewidzialna - może odwiedzać empik, jeść na ulicy
łuskany słonecznik.

pomięte sreberko skóry, oczy wtapiające się w sufit
listopadowego nieba. w niedzielny wieczór
uruchamia laptopa i pisze list do matki: znowu to samo -
ogrom pracy i dasz wiarę - szef mnie nie zna, mimo że siedzę
każdego dnia do godziny 20. w pomieszczeniach
z dnia na dzień jest coraz mniej miejsca. gołębie kradną
z wywietrzników powietrze, spojrzenia spływają po przedramionach i udach.
pozostaje po nich korzeń wilgoci wrastający w macicę,
na tyle wyraźny bym nie musiała zasypiać w pojedynkę.


a może nawet z podziałem na zwrotki :)
monika_koz dnia 15.08.2008 21:04
Bardzo dobry wiersz
pozdrawiam
fabula rasa dnia 15.08.2008 21:37
Zanim przeczytam komentarze pozwolę sobie na wklejenie ostatecznej wersji (może kogoś zaiteresuje ewolucja tekstu)

Wera

przylgnęła do warszawy jak świeżo położona farba,
do jej niskich tonów i płyt chodnika. tu staje się

niewidzialna r11; może odwiedzać empik, jeść na ulicy
łuskany słonecznik, pytać o drogę przystanki. nie znajdzie się nikt

kto zauważy kwaśny zapach pomiętej jak sreberko skóry, szarość
oczu wrośniętą w poszycia latarni. w niedzielny wieczór

uruchomi laptopa i napisze do matki: znowu to samo -
ogrom pracy i dasz wiarę r11; szef mnie nie zna, mimo że siedzę

każdego dnia do godziny 20. w pomieszczeniach rośnie ciśnienie,
z dnia na dzień jest coraz mniej miejsca. i te ptaki

kradnące tlen z wywietrznika! nie znam ich
(choć spotykam zawsze po 20).

wychodząc z murów rozkładam ramiona i czuję
jak po piersiach i udach spływają spojrzenia zmieszane

z powietrzem; a jednak pozostaje cienka igła wilgoci - na tyle 
wyraźna i czuła bym mogła udawać, że nie zasypiam w pojedynkę.
Kuba Sajkowski dnia 15.08.2008 21:55
mi zapis tego motywu pomiętej skóry wciąż nie teges. może "skóry jak pomięte sreberko"? a tak, to jest znacznie lepiej.
fabula rasa dnia 15.08.2008 22:18
Dzięki Jakubie za poświęcony czas. Przemyślę jeszcze Twoją ostatnią uwagę.
Reszcie Państwa też dziękuję - jeśli nie za przychylność to przynajmniej za zwrócenie uwagi.
Pozdrawiam wszystkich.
Wojciech Roszkowski dnia 16.08.2008 03:41
Bardzo fajny wiersz.
Jak dla mnie jednak rozmowa z przystankami i wykrzykniki w kontekście ptaków/ gołębi trochę mniej fajne (wolę jednak wtrącenia takie jakby "od niechcenia"), wolę również, gdy igły są bardziej pasywne, mniej "gmerajace (w zapisie, w czytaniu to bywa różnie). To pozwoliłem sobie przeczytać tak:

przylgnęła do warszawy jak świeżo położona farba,
do jej niskich tonów i płyt chodnika. tu staje się

niewidzialna - może odwiedzać empik, jeść na ulicy
pestki ze słonecznika, pytać o drogę na przystankach. nie znajdzie się nikt,

kto by zauważył kwaśny zapach pomiętej jak sreberko skóry, szarość
oczu wrośniętą w poszycia latarni. w niedzielny wieczór

uruchomi laptopa i napisze do matki: znowu to samo -
ogrom pracy i dasz wiarę - szef mnie nie zna, mimo że siedzę

każdego dnia do godziny 20. w pomieszczeniach rośnie ciśnienie,
z dnia na dzień jest coraz mniej miejsca. i te ptaki

kradnące tlen z wywietrznika. nie znam ich
(choć spotykam zawsze po 20).

wychodząc z murów rozkładam ramiona i czuję
jak po piersiach i udach spływają spojrzenia zmieszane

z powietrzem. a jednak pozostaje cienka igła wilgoci - wyczuwalna na tyle, bym mogła udawać, że nie zasypiam w pojedynkę.
Wojciech Roszkowski dnia 16.08.2008 03:48
PS. W nawiasie po "20" raczej kropka, choc to będzie trochę dziwnie wyglądać.
fabula rasa dnia 16.08.2008 11:29
roy - wykrzyknik miał być odzwierciedleniem oburzenia ;-)
co do tych przystanków to muszę przyznać Ci rację. Kiedyś to pewnie zmienię (ale nie w najbliższym czasie bo już mam serdecznie dość tego tekstu). Dziękuję za podzielenie się swoimi uwagami.
Pozdrawiam
Dodaj komentarz
Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze.
Pajacyk
[www.pajacyk.pl]
Logowanie
Nazwa Użytkownika

Hasło



Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem?
Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.

Zapomniane hasło?
Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
Aktualności
XVIII OkP o "Cisową ...
V edycja OKP im. K. ...
poezja_org
Spotkanie Noworoczne
Nagroda Literacka m....
VII OKL im. Bolesław...
XVIII Konkurs Liter...
Zaduszki literackie
U mnie leczenie szpi...
XXIX OKL Twórczości ...
Użytkownicy
Gości Online: 1
Brak Użytkowników Online

Zarejestrowanych Użytkowników: 6 438
Nieaktywowani Użytkownicy: 0
Najnowszy Użytkownik: Notopech

nie ponosimy żadnej odpowiedzialności za treść wpisów
dokonywanych przez gości i użytkowników serwisu

PRAWA AUTORSKIE ZASTRZEŻONE

copyright © korgo sp. z o.o.
witryna jako całość i poszczególne jej fragmenty podlegają ochronie w myśl prawa autorskiego
wykorzystywanie bez zgody właściciela całości lub fragmentów serwisu jest zabronione
serwis powstał wg pomysłu Piotra Kontka i Leszka Kolczyńskiego

67433324 Unikalnych wizyt

Powered by PHP-Fusion v6.01.7 © 2003-2005