Promyk słoneczka do okna zagląda,
Radośnie spoziera przez szybę.
Czemu dziś ganku nikt nie zamiótł ?
I drzwi zawarte na dybę?
Kartka w kalendarzu struchlała na zawsze.
Zamarła w przestrzeni zawieszona.
Czas ciecze lecz już w innym wymiarze.
A gdzież że podziała się ona?
Tych wiśni w ogrodzie, co je tak kochała,
Nawet ptaki się dotknąć nie ważyły.
I porzeczki pod płotem, nawet wszystkie truskawki,
Też doczekać nie mogą się chwili.
Wciąż czekają na swą ogrodniczkę.
Na jej dotyk co je pieścił od wiosny.
Na te ręce obolałe i chore,
Na jej zapał do życiy radosny.
Tu jej groszek pachnący z maciejką,
Niosą zapach przecudny nad krainą.
Strzegą drewno i patyczki co zbierała,
Aby trochę więcej ciepła mieć tu zimą.
By w kominku móc napalić zimną porą.
I rozproszyć ciemne myśli światła kręgiem.
Czyż kto mógł by je tu piękniej poukładać?
Będą wieczność tutaj czekać na jej rękę.
Do tych chłodów tych zimowych jeszcze pora.
Ledwie wiosna dziś odkryła rąbek lata.
Właśnie dzisiaj Vivaldiego druga pora.
Ale pszczoły jakoś smutno brzmią dziś w kwiatach.
Dreszcz przeniknął ziemię całą wraz z ogródkiem,
Aż otwarła się nietknięta niczym bramka.
Ogrodniczka tu nie wróci nigdy więcej.
Właśnie dusza jej odeszła tego ranka.
Dodane przez Tomasz Biazik
dnia 29.06.2010 09:07 ˇ
6 Komentarzy ·
542 Czytań ·
|