 |
Godzina W,
To godzina święta.
Każdy Polak ją pamięta.
A najbardziej warszawiacy.
Na Starym Mieście,
Gromadzą się po pracy.
Pragną w ciszy przeżyć,
Oddać powagę chwili
Tym wszystkim co odeszli,
Stolicy bronili,
Przed nieuniknionym co nadejdzie.
Przeciw temu w którym żyli.
U jej wrót za Wisłą,
Wielka armia tuż stoi.
Zajęła przyczółki
- A ona, w niewoli.
Okupant przegrywa,
Tereny oddaje.
Stolicę nam zajmą.
Komunizm, Rosjanie.
W koszmarze wojny
Niemcy, nas trzymają.
Druga, wkrótce się zaczne.
Rosjanie zajęli, pół kraju.
Okupant się zmieni.
- Nie oddamy stolicy.
Weźmy władzę w swe ręce,
Nim przyjdą, bolszewicy.
My Polacy, to naszy ziemia.
Polskie wojsko, za Wisłą stoi.
Przyczółki już zajmuje.
Wkrótce nas wyzwoli.
Tam orzełki już blisko.
Wkrótce się spotkamy,
Nie możemy dłużej zwlekać,
O 17-tej, zaczynamy.
Pierwszy sierpnia, co roku,
Chwilą wolności i dumy.
Brawury powstańców i śmierci.
Czas tragedii i zadumy.
Co się stało, to wiemy.
Niemcy powstanie stłumili.
Stare miasto dom po domu,
Miotaczami spalili.
Do likwidacji ludności,
Przystąpili SS-mani.
Niemieccy i ukraińscy,
Z okrucieństwa znani.
Bardzo bestialsko postępowali,
Z mieszkańcami stolicy.
Ulice pokryły się trupami,
Grobami przy każdej kamienicy.
Bohaterska ludność,
Ta, co jeszcze przeżyła,
Wywieziona, wygnana,
Ukochane miasto opuściła.
Zdruzgotana klęską,
Została wysiedlona.
Stalin przeprawy przez Wisłę,
W sierpniu nie wykonał.
Walczący powstańcy, Kedyw,
Żołnierze Armii Krajowej
Złożyli broń, zaczęli wymarsz,
Do niewoli, gotowi.
Niemcy, salutowali pokonanym,
Z szacunkiem i honorem,
Gdy ostatnie oddziały
Opuszczały miasto wieczorem.
Tak zakończyło się nasze,
Ostatnie w historii powstanie.
Opustoszała zamęczona.
W styczniu, wkroczyli Rosjanie.
Nie mieli już kogo, oswobadzać.
Latem nas przecież zostawili.
Przez dwa miesiące trwała walka.
Oni się jednak, nie przeprawili.
Stalin wolał nie nacierać
Nie mieszać w nasze sprawy.
Wpadliśmy w nową niewolę
Cała Polska i lud Warszawy.
Nie mieli już kogo wyzwalać.
Warszawa była wspomnieniem.
Wypalonym pustym miastem.
Gruzowiskiem, martwym cieniem.
.......................................................................
Pierwszego sierpnia, wszystko ożyło.
Setki zniczy, łuna cała.
Dym gryzł w oczy, lecz nie on winien,
Że, po policzku, łza spływała.
Sylwetki biegną pod obstrzałem.
Artysta wspaniale, odtworzył tą scenę.
Syreny, jak wtedy, zawyły w miasto.
Będziemy pamiętać. Póki my żyjemy.
Dodane przez Tomasz Biazik
dnia 27.07.2010 08:19 ˇ
3 Komentarzy ·
572 Czytań ·
|
 |