| 
 Zielenieje gaj, a wata 
Chmur bieleje, jak bawełna. 
Modry jest karbunkuł nieba. 
W moim czółnie jestem sam. 
Jak ostrożny Hajawata 
Wstecz wiosłuję koło Chełmna. 
Mam w kieszeni pajdę chleba 
I w kapciuchu tytoń mam. 
 
Napcham fajkę pokojową 
Trochę później, teraz - nie trza. 
Bo w zaroślach, czyli w trzcinie, 
Gdzie mnie zawiódł dobry los, 
Jak nalewkę muszkatową 
Piję każdy łyk powietrza. 
A o szarej o godzinie 
Tu wyzłocę mały stos. 
 
Ten rozgoni strzępki zmierzchu 
Niby księżycowa dróżka. 
Gwiezdny deszcz, przynosząc świeżość 
I derkacza głośny zew, 
Cicho zgaśnie gdzieś na wierzchu... 
Wreszcie zasnę obok brożka, 
Pościeliwszy rdest i świerzop, 
Pod opieką czujnych drzew.  
Dodane przez  Walenty Litwinow
dnia 18.05.2011 03:18 ˇ
6 Komentarzy ·
1186 Czytań ·
  
 
 |