mówił że kolory wyrastają z ziemi
ożywiał je w parku
gdy stadami obsiadały trawniki
pisał o lataniu
skończyło się lato
trzeba ubrać w garnitur ostatni ślub
zapiąć powagę na guziki
sztywną i błyszczącą
jak pantofle prosto z pudełka
gdy obsługa zasznuruje czerni oczy
przed kaplicą na rabacie kamienie
zasłaniają twarze żeby wyglądać twardziej
po wejściu miękną nawet folie w wiązankach
a przecież tu nie zostanie
zawsze chciał pod mądre drzewo
w dębowych okularach inaczej
widać związki i przejścia między barwami
co roku wiosną wyrośnie tu wiersz
na chwilę
z nagrobnej ziemi uleci w niebo słowo
a może płatki bratków
|