 |
dnia 16.01.2012 00:33
Jak zwykle: dla mnie oszałamiająca! Podoba mi się!... I znów smutne nastroje!... Ale jakże prawdziwe! Do Ciebie nie wstąpić - to co najmniej skandal! Pozdrawiam najserdeczniej! Zaraz będę miał w kolekcji! |
dnia 16.01.2012 06:21
To jak powrót ze stanu śmierci klinicznej do rzeczywistości.
Szczególnie rekwizyty.
Pozdrawiam, Idzi |
dnia 16.01.2012 06:22
Wbrew wyrokowi takiego jednego, w tym co piszesz jest poezja. Ten wiersz to unaoczniony dowód, czoła chylę. Pozdrawiam serdecznie, ciepło |
dnia 16.01.2012 06:29
Ćma spala się w płomieniu z własnej woli. Na pewno nie można tu mówić o ruchu wahadła, ponieważ nie ma powrotu.
Przeszkadzają mi inwersje, które - według mnie - są niepotrzebne i niczego nie wnoszą. Sporo sprzeczności powoduje, że przechodzę obok wiersza. A gdyby myśl wyrazić prostym, zwyczajnym językiem?
pozdrawiam - Tomek |
dnia 16.01.2012 08:07
lechkidzior:
bo to było prawdziwe przeżycie, Leszku, którego się nie da zapomnieć. Pięknie Ci dziękuję, że te prawdziwość dostrzegłeś - czytając. I mnóstwo pozdrowieniek z uśmiechami posyłam, Ewa
Idzi:
to był właśnie ten powrót, Idzi...Dobrze, że potrafiłam pokazać "słowem". Dziękuję Ci za wizytkę i serdeczne słowo. Serdeczności z uśmiechem dołączam, Ewa
RokGemino:
och, RG, poezja - nie poezja, ale w tym co piszę - jestem ja. Nie wiem, czy to dobrze, czy nie...I bardzo się cieszę, że zagościłeś, i ślicznie Ci dziekuję za obecnośc i za takie dobre słowa o wierszyku. Moc serdeczności z dygnięciami wdzięcznymi posyłam, Ewa
Tomasz Kowalczyk
to był powrót, Tomku, a ta ćma nie znalazła się w tym płonieniu z własnej woli...No, i spróbuję wyrazić inaczej:
w konsze wypełnionej mgłą
cisza oddala dotykalne
przybliża lęk
ukoi go ból
na razie - tak. Może jeszcze podejmę kolejną próbę - może warto. A za poczytanie, ofiarowany czas i konkretne, konstruktywne uwagi - najpiękniej, Tomku, dziękuję, zawsze chętnie uwzględniam wszystko, co może pomóc w podnoszeniu jakości przekazu. Mnóstwo serdeczności dołączam i uśmiechy, uśmiechy, Ewa |
dnia 16.01.2012 09:23
"Nigdy nie będzie później, tak, jak nie ma teraz."
Bo głównie jednak idzie o "teraz". Rozmywanie się, przechodzenie kształtu w bezkształt, to zatrata tego co jest nam dane na wstępie w życie. Ale przecież to czemuś, komuś służy, bądź ma służyć.
Dobrze, że - jak w medycynie - ból organicznie uświadamia niezgodę na...
Pozdrawiam, Kazik1 |
dnia 16.01.2012 10:29
Świetny! Ewuniu odbieram ten wiersz, jako Twój bardzo osobisty, jako sen na jawie. Zapada w mej świadomości, ponieważ poruszył pewne wspomnienia( chyba takie zadanie ma twórczość? )Bardzo się z nim utożsamiam, gdyż po drastycznym śnie 2 lata temu, powodującym uczucie, jakbym wróciła z zaświatów zaczęły układać mi się te moje wierszydełka. Dziwi mnie to, jak i to że mimo wszystko są wesołe. Przepraszam za swoje wynurzenia. Pozdrawiam Cię cieplutko:) |
dnia 16.01.2012 13:28
kazik1:
och, Kaziku, Ty zawsze piszesz takie mądre słowa, pełne głębokiego sensu...Dziękuję Ci za nie najpiękniej, jak umiem, i cieszę się, że zagościłes i poczytałeś wierszyk, ze zadales sobie trud wydobycia znaczeń i skomentowania ich. I całą masę serdeczności z dygnięciami i uśmiechami posyłam do Ciebie, Ewa
PaULA:
bo on jest osobisty, Ulu, ale to nie był sen na jawie. To było takie "kuknięcie" na drugą stronę życia, i nie spodobało mi się... A za Twoje słowa o Twoim osobistym doznaniu - bardzo, bardzo dziękuję, i traktuję je jako wysoki kredyt zaufania, na który - nie wiem, czy zasługuję, i przez to - tym bardziej dziękuje. I bez liku serdeczności z usmiechami wysyłam Tobie, Ewa |
dnia 16.01.2012 14:49
wahadło Foucaulta ? znam :) powinny mu
towarzyszyć jeszcze prądy? one faktycznie
w odpowiednim natężeniu ból mogą przynosić;
sądzisz, Walkirio, za ból musi być, aby być ?
hey |
dnia 16.01.2012 17:21
...jak boli ...to znakiem tego żyjesz...jest ruch...pod wierszem...znakiem tego jest wiersz;))-pozdrawiam:) |
dnia 16.01.2012 18:28
Kształt bezkształt przybiera - te przybiera nijak mi tu nie pasuje.
Drży próżnia - co w próżni może drżeć?
Przykro mi, ale ja się nie zachwycę, co oczywiście nie przeszkadza mi przesłać piękny ukłon i serdeczne pozdrowienia. |
dnia 16.01.2012 19:37
wiese:
nie koniecznie ból musi być, aby być...Natomiast wtedy, na tamtą chwilę powitałam go jako wybawienie, jako oznakę, że jednak - jestem i żyję. I tylko tyle, względem bólu, albo - aż tyle... A ból nie pochodził od prądów ani inszych wahadeł Faucaulta. Był całkiem realnym i uzasadnionym bólem świeżych zranień, po prostu...
Miło mnie jest wielce, że zaglądnąłeś - dawno nie widziany - i że poczytałeś, i powiedziałeś Swoje zdanie o wierszyku. Dziękuję Ci za nie bardzo, bardzo, i wielkie ilości serdeczności wysyłam do Ciebie z uśmiechami i dygnieciami, Ewa
Jarosław Buko-Baprawski:
ano, na ten raz ból dla mnie znakiem, że żyję. Od tej pory mam dla niego szacunek...A Tobie najpiekniej dziękuję za odwiedziny wierszyka, za poświęconą mu uwagę i za dobre słowo. I moc pozdrowień posyłam, z uśmiechami, Ewa
Jacek Madynia:
ooo, Jacku, ale skoro język polski dopuszcza zwrot: "przybierać kształt, formę" - to dlaczego nie można by sobie pozwolić na drobną żonglerkę znaczeniami w sensie: kształty się rozmywają, przestają istnieć, zmieniają się w coś nieokreslonego, w tym konkretnym przypadku po prostu w mgłę, opar? A w próżni, tej o jakiej mówi fizyka, oczywiście, że nic nie może drżeć, ale nie o takiej wszak prózni pisałam. Wyobraź sobie, że zostałeś zawieszony w falującej, drżącej mgle, i masz przekonanie, że oprócz Ciebie nikogo i niczego w tej mleczno-perłowej poświacie nie ma? Jak byś to nazwał? Pewnie - zgrabniej, niż moja "drżąca próżnia"...
Jacku, ależ ja nie oczekuję zachwytów, broń Boże, więc i nie musi Ci być przykro, że Ci się wierszyk nie spodobał, że do Ciebie nie przemówił. To naturalne, bo nigdy nie jest tak, żeby wszystko zawsze się podobało. I bardzo się cieszę z tego, ze zgościłes u mnie i że obdarowałes mój wierzyk Swoim czasem i uwagą. I pięknie Ci za to dziękuję, a także - za ukłony i pozdrowienia, które odwzajemniam w trójnasób z serdecznościami, uśmiechami i dygnięciami wdzięcznymi, Ewa |
dnia 16.01.2012 19:54
wstąpiłem na suchego....jedźmy nikt nie woła.
kiepska podróba jakby sonetu, widać wyraźnie pisanie pod matrycę określonej stylizacji, stąd skróty składniowe, z zatraceniem logiki niektórych symboli. Sztampa, nic dobrego nie mogę powiedzieć.
JBZ |
dnia 16.01.2012 21:09
Ewo w. :):)
Przeżyłem coś na kształt śmierci klinicznej , lecz nie zgodzę się z opiniami innych upajających się tym stanem. Na pewno jest to coś co czujesz lecz nie obraź się, ale nie wiem o co chodzi . Tylko Ty możesz to wytłumaczyć :):)
Pozdrawiam ciepło Jacek |
dnia 16.01.2012 22:03
Jerzy Beniamin Zimny:
w kwestii: wpłynąłem na suchego...jedźmy, nikt nie woła: może to zabrzmi nieskromnie, ale nie mam zwyczaju niczego podrabiać, a jak raz czy drugi zostałam zainspirowana czyimś utworem - to napisałam to "otwartym tekstem".
W kwestii warsztatowej: przeczytałam starannie Pańskie uwagi i z cała pewnością zastanowię się nad nimi, żeby na przyszłośc - w miarę możliwości - unikać podobnych błędów. Bardzo dziękuję za czas poświęcony tekstowi i konstruktywne uwagi, które zawsze sobie cenię. Pozdrawiam serdecznie, EW
jaceksenior:
Jacku, ja też byłam daleka od zachwycania się tym stanem, przeciwnie, byłam przerażona, i choć zdarzenie miało miejsce wiele, wilele lat temu, to do dziś wspominam je z największą nieprzyjemnością. Po prostu: znalazłam się w opalizującej mgle, w której nic nie było słychać ani widać, byłam kompletnie sama i przekonana, że wokoło nie ma nic, oprócz tej mgły. I nie wiem, dlaczego miałam pewność, że już nigdy nie zobaczę tego, co nas zwykle otacza: banalnej zieleni, wody, betonu, domu, i tak dalej. I poczułam paniczny strach, że na zawsze zostanę w tej mgle, chciałam się z niej wyrwać, bałam się potwornie - i w pewnej chwili poczułam ból i ulgę, i byłam z powrotem...Nie wiem, Jacku, czy to wytłumaczenie pomoże Ci zrozumieć? A obrażać się nie mam o co, przeciwnie, dziękuje Ci za wizytkę i za czas poświęcony wierszykowi, i za mile słowo. I pozdrowienia ciepłe, uśmiechnięte, posyłam, Ewa |
dnia 17.01.2012 15:54
przemawia do mnie każdym słowem - dziękuję za każde z nich
pozdrawiam |
dnia 17.01.2012 16:53
Inaczej, imho dużo ciekawiej i bardziej tajemniczo niż dotychczas. ;) Pozdrawiam, |
dnia 17.01.2012 17:04
Ewo - mnie szczerze bardzo się podoba. dobrze Ci wychodzą któtkie formy. pozdrawiam serdecznie. |
dnia 17.01.2012 18:53
janusz pyzinski:
to ja Tobie, Januszu, dziękuję za każde Twoje słowo, które mi dziś dałeś...I mnóstwo serdecznych pozdrowień z uśmiechem posyłam, Ewa
Robert Furs:
aaa, to mi jest miło, Robercie, że znalazłeś w wierszyku i coś ciekawego i coś tajemniczego...Cieszę się, że zawitałeś, i dziękuje za uwage i za serdeczne słowo. I moc pozdrowionek posyłam, i dyg, dyg, Ewa
maryla stelmach:
bo ja lubię, Marylo, krótkie formy...A że Ci się spodobał - to mnie bardzo, bardzo cieszy. I najpiękniej Ci dziękuję za wizytkę, za czas i za ciepłe słowo. I pozdrawiam najserdeczniej, z uśmiechami, Ewa |
dnia 17.01.2012 20:24
Super! Czytam parę razy i stwierdzam, że daleko mi do Twojego pisania, daleko. Ekstra pisanie, pozdrawiam o dziękuję za wizytę u mnie:) |
dnia 18.01.2012 11:16
Pozornie cicho, a jak bardzo fortissimo..... Pięęęęęknie. Troszkę budzi we mnie opór to pytanie: Krzyk to ? Myślę, że lęk wystarczy. Ale to nieistotne. Piekne. Ból jako swiadectwo istnienia. Znam ten stan. Pozdrawiam, Andrzej |
dnia 18.01.2012 12:30
blondynka8:
och, Doroto, ślicznościowo Ci dziękuję, że wstąpiłaś i podzielilas się Sobą z moim wierszykiem. Bardzo, bardzo się cieszę, bo wszak Czytelnicy ożywiają słowo pisane, które samo w sobie jest martwe. Wszystkiego najmilszego, i moc ciepłych serdeczności dołączam, Ewa
Magrygał:
no, toś mi Brat, Andrzeju - z tą znajomością relacji między bólem a istnieniem...A za Twoją przemiłą obecność u mnie, i czas ofiarowany wierszykowi i przyjazne słowa - najpiękniej dziekuję, i nielimitowane serdeczności z uśmiechami posyłam, Ewa |
|
 |