Lubię to miejsce.
Od dziecka z losem mym się splatało,
o krętych ścieżkach decydowało.
Jak dzikie zwierzę je oswoiłam,
aż mimowolnie też polubiłam.
Szum świerków, modrzewi uspokaja,
refleksyjnie do życia nastraja.
Nawet ptaki czasem zaśpiewają,
inni w zadumie nie przeszkadzają.
Jest jak intruz alejką idący,
w intymny świat myśli wkraczający.
Niektórzy do radia przemawiają,
można w próżnię, obcy nie słuchają.
Potoku żalów nikt nie przerywa,
zjadacza mądrości też nie zgrywa.
Hierarchię ustanawia przejrzyście,
epilogiem wszystkich oczywiście.
Przepych, epitafia status znaczą,
ważne? - pozostający zobaczą.
Bywa, nie samotni śpią w ruinach,
lepiej zmilczeć o tego przyczynach.
Tylko płyta będzie wyróżniała,
jednaki los złożonego ciała.
Tropy życia wyryte w marmurze,
niewielu z nas znajdzie azyl w górze.
Lubię to miejsce.
Dodane przez Dormag
dnia 19.04.2013 12:38 ˇ
2 Komentarzy ·
484 Czytań ·
|