Wystawialiśmy te swoje nagie ciała gdzie popadnie.
Tak samo drzewa.
Wymienialiśmy się liśćmi w upiornym tańcu nad ziemią.
Uporczywy rytm, głuche flamenco rdzy.
Pierwszy przymrozek pod stopą.
Wzięty za listonosza, mówię, że nie.
Mężczyzna przechyla butelkę -
rozgwiazdy piany znaczą bruk.
(Ma pan moją rentę?)
Ślimak przymarznięty do deski z rozbijanych rusztowań.
Brunatny liść przybity śluzem do krowiego brzucha.
Niepocieszony mijam lecznicę.
Dodane przez admin
dnia 01.01.1970 00:00 ˇ
2419 Czytań ·
|