 |
Nawigacja |
 |
 |
Wątki na Forum |
 |
 |
Ostatnio dodane Wiersze |
 |
|
 |
Wiersz - tytuł: Przygoda Janka W. |
 |
 |
"Nie jestem pańskim sługą! Proszę mnie nie tykać!" -
rzekł był chłopak z cukierni do arystokraty.
Ten, nie mogąc go z miejsca potraktować batem,
zażądał ukarania bezczelnego łyka.
Tupnął, fuknął, wyjechał. Pozostały - "sfery".
Wszczęto śledztwo, i byli - a jakże - świadkowie:
zacukana służąca - "nic nie wiem, nie powiem".
Senat karę uchwalił, nooo, nie bez kozery.
I wziął Szwajcar bizunem. Z rozmachem. Na rynku.
W majestacie bezprawia i pod okiem władzy.
A świat - gdy już zdarzenie dokładnie zobaczył,
oficjalnie się burząc, rżał w kułak po cichu.
Publiczna chłosta Jana Wazzana, wykonana w lutym 1822 roku na podstawie (sprzecznej z ówcześnie obowiązującym prawem Wolnego Miasta Krakowa) uchwały jego Senatu, który nie miał władzy ferowania wyroków, była kuriozum in minus w ówczesnej Europie Zachodniej.
Dodane przez Ewa Włodek
dnia 22.09.2013 22:02 ˇ
18 Komentarzy ·
778 Czytań ·
|
 |
 |
 |
 |
 |
Komentarze |
 |
 |
dnia 22.09.2013 22:09
miodne, bogate językowo i z wytrawnym przekąsem. z przyjemnością poobcowałam. pozdrawiam. |
dnia 23.09.2013 08:00
-:))))
b. współcześnie
bezprawie w majestacie prawa
dziś to nie jest powtórka z rozrywki ale tradycja sięgająca czasów o których piszesz ewo smutne ale prawdziwe
solidny czterowiersz jako podstawa wiersza niedokładny rym dookólny nieprzesadnie niedokładny tak w sam raz treść wyważona z pozycji obserwatora bez ferowania wyroków celna charakterystyka praktyki prawa jako pajęczyny gdzie to bąk się przebije a mucha ugrzęźnie
pozdrawiam -:)))) |
dnia 23.09.2013 09:27
Wiersz w temacie publicystycznym, zbyt łatwo używający słów oceniających. Brak próby wyjaśnienia, dlaczego senat tak uczynił.
Poza tym po lekturze zadaję sobie pytanie - no i? Co wynika ponad to co jest wpisane jako wyjaśnienie poniżej wiersza, co sam wiersz wnosi do tego tematu? |
dnia 23.09.2013 12:25
kasiaballou:
szczególnie miło mi stwierdzić, że dostrzegłaś przekąs, Kasiu...Cieszę się, że zaglądnęłaś, dałaś czas wierszowi i powiedziałaś miłe słowo. Pięknie za to dziękuję, pozdrawiam z uśmiechem, Ewa
aleksanderulissestor:
ano, bezprawie w z pozorami prawa, byle tylko zadowolić tych, którzy w danej chwili 'rozdają karty". Tak to było wtedy w Krakowie... Dzięki, Aleks, że wstąpiłeś, rzuciłeś okiem i serdecznym słowem. Pozdrowieńka z dygnięciem i uśmiechem posyłam, Ewa
haiker:
brak próby wyjaśnienia, czemu senat tak uczynił? Co Ty powiesz! Bo według mnie - wyjaśnienie napisane jest jak byk: bo był zależny od tak zwanych "sfer", czyli od arystokracji, która w ówczesnym Krakowie miała głos decydujący! I wisiało mu, czyli senatowi, czy narusza obowiązujące prawo, czy - nie, byle tylko zadowoleni byli ci, którzy powinni być zadowoleni.
A że po lekturze pytasz: "no, i?" No, i - nic - chciałoby się rzec. Bo co ma niby być? Zastanowienie się nad trywialną oczywistością, że historia społeczności składa się z indywidualnych historyjek jednostek? Czy próba doszperania się w historii Krakowa - dlaczego akurat do czasu kompletnej likwidacji autonomii i wprowadzeniu austriackiego systemu prawnego, obowiązującego na całym c.k. terytorium, działało w mieście pięć systemów prawnych i jakie to były systemy? Dlaczego służąca, przepytywana na okoliczność zajścia, nabrała wody w usta? I dlaczego to zdarzenie wywołało w ładnych paru europejskich krajach oburzenie wespół ze śmiechem pustym? I wiersz, i to, co jest pod nim napisane - to tylko sygnał, nic więcej. Co z tym sygnałem dalej - zależy od Czytelnika. Ja wierzę, że Czytelnik potrafi z nim zrobić - sporo, albo jeszcze więcej.
Dziękuję Ci za wgląd, za dany czas i za refleksję, którą zechciałeś się ze mną podzielić. Pozdrawiam serdecznie, z uśmiechem, Ewa |
dnia 23.09.2013 12:25
Podziwiam Twoja erudycję i wiedzę Ewo, wiersz bardzo ciekawy i prowokuje do poszerzenia wiedzy i przemyśleń nad tym, że pewne rzeczy się niestety nie zmieniają.
Pozdrawiam Eliza |
dnia 23.09.2013 15:11
tworzysz pitaval krakowski od nowa ? :)
proszę cóś pięknego o smoku napisać,
też przecież trochę broił :)
wielka chwała Ci za to, że nie uległaś galicyjskiemu antysowieckiemu
zaślepieniu i zamiast bizuna knut nie przyszedł Ci do głowy :)
tylko to rżenie est takie hipologiczne :)
hey |
dnia 23.09.2013 15:36
Można się doszukać bezprawia i w tych czasach, a nawet go zbytnio nie trzeba szukać, jak i sfer, czyli kolesiostwa. Popieram Wiesa, ja też bym chciała o Smoku Wawelskim:) plis:) Piszesz o ważnych sprawach dla Krakowa, może teraz coś bajkowo? Pozdrawiam:) |
dnia 23.09.2013 16:42
el-rosa:
ano, Elizo, o wtedy i teraz świat nad nami od czasu do czasu "pokiwuje" głowami, i to się jakoś nie chce zmienić, niestety...Najpiękniej Ci dziękuje, że mnie odwiedziłaś, dałaś wierszowi chwilkę i powiedziałaś serdecznie. Samo dobre z mnóstwem uśmiechów posyłam Tobie, Ewa
wiese:
pitaval - powiadasz? Aaaa, to pomysł jest! Zacznę - od smoka, tego paskudnego dziewicożercy! A co do knuta, to i on mi do głowy przyszedł, i harap, i korbacz, i bykowiec, i flagrum, i nahaj, i pewnie jeszcze parę innych. Ale wybrałam - bizun. A co do "rżenia" - właśnie, prawdę każesz, hipologicznie rżał świat!...Bardzo się cieszę, Smoku, żeś wpadł, rzucił okiem i słowem. Dzięksy Ci liczne posyłam oraz dyg, dyg, uśmiech, uśmiech, Ewa
PaULA:
bajokowo, Ulu? No, może, może. Ma Kraków swoje bajki, na i legendy miejskie, wybrać byłoby z czego...Ślicznie Ci dziękuję, że zagościłaś, ofiarowałaś wierszowi czas i powiedziałaś miłe słowo. Pozdróweczki liczne z uśmiechami posyłam do Ciebie, Ewa |
dnia 23.09.2013 19:01
Osłabiło mnie twoje wyjaśnienie. Jak w dowcipie, gdy zepsuł się autobus wiozący kilkoro dzieci z zespołem Downa. I jedno z tych dzieci podeszło do kierowcy i mówi: A ja wiem co się stało. Kierowca pyta: Co? Dziecko odpowiada: Zepsuł się.
Przecież to oczywiste, że skoro senat decydował to on zdecydował. Ale DLACZEGO? Lub pogłębiając, dlaczego ktoś ma w nosie prawo. Tu akurat jest arystokracja, ale równie dobrze czynił tak lud idący na barykady, riewaliucjonisty itp.
Tego brakuje - ten wiersz jest bliższy notatce prasowej, do tego egzaltowanej. Pomyśl nad tym. |
dnia 23.09.2013 20:02
haiker:
osłabiło Cię moje wyjaśnienie! No, to powiem: jakie pytanie, takie wyjaśnienie. Osłabiamy się więc wzajemnie.
A teraz - serio: nie wiem, na ile jesteś świadom ówczesnych podwawelskich realiów, ale Kraków w tamtych czasach - to był kler, arystokracja, profesura uniwersytecka - i nikt więcej! Arystokracja mieszkająca w Krakowie była największym pracodawcą, warstwą, która decydowała o wszystkim, zaczynając od wybrukowania Rynku i kończąc na składzie Senatu Wolnego Miasta Krakowa. Bez jej "błogosławieństwa" nikt nawet nie mruknął, bo albo do niej należał, albo - był od niej zależny.
W wyżej wspomnianej sprawie senat nie miał prawa decydować, bo według ówcześnie obowiązującego prawa leżała w kompetencji wójta gminy miejskiej. Ale zajął się nią senat, gdyż zależało mu na daniu satysfakcji konkretnej osobie: właścicielowi ziemskiemu, któremu szwajcarski cukiernik, pracujący w cukierni Wielanda, ośmielił się zwrócić uwagę na to, że został niewłaściwie, obraźliwe potraktowany (w Polsce to była norma, w Szwajcarii - nie koniecznie. A że ówże właściciel ziemski był spokrewniony z przewodniczącym senatu - to już pikuś). W tych cyrkumstancjach, mimo, ze system sądowy Rzeczypospolitej Krakowskiej nie przewidywał możliwości odegrania przez senat roli sądu, to jednak chęć zadziałania po myśli 'obrażonego" krewniaka kazała przejść przewodniczącemu senatu do porządku dziennego nad wytycznymi natury prawnej. Całą sprawę rozstrzygnięto więc w senacie, pod dyktando jego przewodniczącego, ograniczając rolę policji i innych "ciał" do przesłuchania Wazzana i pomagającej w bufecie służącej.
Oczywiste więc, że senat tutaj nie miał nic do decydowania, a jednak - zdecydował. Dlaczego - jak wyżej. I co mają do tego barykady, "riewaliucjonisty" i insze itp.? Ani to przypiął, ani - przyłatał. I gdzie w tej - jak nazywasz - notatce prasowej - egzaltacja? Raczej - sarkazm, ot taki sobie sarkazm nad ewidentnymi ciekawostkami socjologicznymi rodzinnego miasteczka, które niezbyt pięknie wygląda na tle innych miasteczek. więc daj może spokój - prowokacjom na dzień święty dzisiejszy? Gra? To - o.k.
Pozdrawiam, Ewa |
dnia 23.09.2013 20:07
Ewa Włodek
Sługa i pan,czarne i białe,prawo i kodeks,......i tak można mnożyć,wiersz "wpełza"na bardzo różne ścieżki naszych odczuć i widzenia problemów.
pozdrawiam serdecznie :) |
dnia 23.09.2013 20:11
Kraków jest cały czaas (a może daas?) w tamtych czasach.
Jak nie UJ, to Dziwisz (lub ogólnie ciała krakowskie - vide casus miejsca pochówku Lecha Kaczyńskiego).
Barykady, riewalucjonisty mają to do tego, że nie zawsze to jest arystokracja tą złą. Nadal mi brakuje wyjaśnienia dlaczego ta lub inna grupa ma w nosie prawo, by wspomnieć imcia również krakowskiej proweniencji, który niestety był ministrem sprawiedliwości, ale na szczęście już nie jest.
Może za tydzień przeczytam odpowiedź na pytanie "dlaczego". |
dnia 23.09.2013 20:13
I oczywiście najgorszy ze złych krakowskich przykładów - smok wawelski.
To musi być coś w powietrzu, Kraków leży w kotlinie, miazmaty szkodzą, Dietl nie pomaga, robiąc z miasta jedną, wielką nekropolię. |
dnia 23.09.2013 20:36
ara:
ano, właśnie - różnie w życiu bywa, przysłowiowa czerń i biel, czyli wszelakie ostre kontrasty - to nieczęste zjawisko, ale widoczne na tle ogólnej szarości...Miło cię widzieć, Aro, cieszę się, że wstąpiłaś, poczytałaś i podzieliłaś się ze mną refleksją. Dziękuję Ci za to, pozdrawiam ciepło, z uśmiechem, Ewa
haiker:
Kraków zawsze jest "zamierzchły" i nic się tu nie zmienia, niezależnie od kolorów, opcji i innych inności. Miasto jest nekropolią - leży na grobach, nawet nie wiesz, ile cmentarzy i starych cmentarzysk ma w tak zwanych warstwach kulturowych, czy jak się tam to licho nazywa. Więc i robić z niego nekropolii już nie trzeba.
Atmosferę zawsze miał szczególną, vide choćby "krakowski spleen", opisywany "od zawsze" w rozmaitych diariuszach czy itinerariuszach, a ostatnimi czasy chyba nawet traktowany jak jednostka chorobowa? Niektórzy twierdzą, że gdyby nie czakram, to nie dałoby się tu żyć...
Pewnie, że arystokracja nie zawsze jest tą złą, to jest - cytując klasyka - oczywista oczywistość. A dlaczego ta czy inna grupa, jaka by ona nie była, ma w nosie prawo - ano, pewnie dlatego, że w danej chwili ma na tyle mocną pozycję, że może się stawiać ponad prawem, poza prawem, obok prawa i tak dalej. Do czasu, aż ją z tej pozycji wydsiuda inna grupa. Tak było, jest i - obawiam się - będzie, choćbyśmy się ugadali do zachrypnięcia (imć minister sprawiedliwości był z Nowego Sącza, nota bene, w Krakowie nauki pobierał i został na jakiś czas).
A smoka wawelskiego - nie tykajmy, bo się na nas Wiese gotów obrazić i jeszcze nas miazmatami siarki struje i smoczym płomieniem opali. I z pyszna się będziemy mieli...
Serdeczność posyłam (zawsze chętna do dysputy), Ewa |
dnia 24.09.2013 05:14
Krakowska arystokracja, to szczególna arystokracja, bardzo ładnie to pokazałas.
Pozdrawiam, Idzi |
dnia 24.09.2013 07:45
Znów Ewo ciekawie opowiadasz,jedną z niezliczonych historii jakie miały miejsce w naszym kraju słynnym z przegięć jak nie w lewo to w prawo,tak czy inaczej wychodzi,że najczęściej się z nas śmieją.
Dobrze,że o tym napisałaś,pozdrawiam serdecznie,Ewa. |
dnia 26.09.2013 08:20
Pewno się mylę, ale mi to zakrawa na większą aferę, no bo jak wytłumaczysz że choć wielu historyków uczyło mnie historii (chciało) to dopiero w kwiecie wieku własnym sumptem o zwycięstwie naszych pod Kłuszynem się wywiedziałem , ba nawet i tutaj na czerwono tę miejscowość mi zaznacza chcąc znowu mi wcisnąć że tego nie było;
moim zdaniem imć Jan coś wiedział i stąd TO
pozdrawiam serdecznie:) |
dnia 26.09.2013 20:04
Idzi:
mówisz - ładnie, Idzi? To mnie cieszy wielce, tym bardziej, że z tą "szczególną" - masz sporo racji...Bardzo się cieszę, że jesteś, że wstąpiłeś, dałeś chwilkę wierszowi i powiedziałeś dobre słowo. Dziękuję Ci bardzo, całą masę serdeczności z uśmiechami posyłam Tobie, Ewa
Ewka64:
ano, Ewo, przykre to jest, ale śmieją się z nas, zasłużenie, czy nie. Niby ze wszystkich się można uśmiać, ale lepiej by było, żeby z nas - jak najrzadziej...Dziękuję Ci najpiękniej za wizytkę, za ofiarowany czas i za refleksję, którą się ze mną podzieliłaś. Pozdrawiam z uśmiechami licznymi, Ewa
januszek:
nie wydaje mi się, Januszku, żeby Jan Wazzan, młody Szwajcar, który przyjechał do Krakowa na praktykę zawodową, wiedział coś szczególnego. Był tylko, lub - aż, przybyszem i innej strefy kulturowej, obyczajowej i socjologicznej, wiedział, jak się zachować u siebie, nie bardzo wiedział, jakie zwyczaje panują w ówczesnym Krakowie i nie tylko. Cóż, w tamtym czasie zachód Europy inaczej podchodził do tak zwanego "stanu trzeciego", niż podchodzono na wschód od Warty. W Krakowie trzeba było jeszcze paru lat żeby zaszły pewne zmiany - np. w 1867 roku już krakowski Trybunał postawił szlachcica w stan oskarżenia o morderstwo rabunkowe, osądził i wydał wyrok skazujący, z pozbawieniem szlachectwa włącznie. Wszystko ma swój czas. A tym Kłuszynem - toś mnie zdziwił, ja o tym wiedziałam w podstawówce...Dziękuję, Januszku, za odwiedzinki, za dany czas i za ciekawe słowa. Pozdrowieńka posyłam liczne, z uśmiechami, Ewa |
|
 |
 |
 |
 |
 |
Dodaj komentarz |
 |
 |
Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze.
|
 |
 |
 |
 |
|
 |
Pajacyk |
 |
 |
Logowanie |
 |
 |
Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem? Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.
Zapomniane hasło? Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
|
 |
 |
 |
 |
 |
Aktualności |
 |
 |
Użytkownicy |
 |
 |
Gości Online: 9
Brak Użytkowników Online
Zarejestrowanych Użytkowników: 6 439
Nieaktywowani Użytkownicy: 0
Najnowszy Użytkownik: chimi
|
 |
 |
 |
 |
|