już słońce zmniejszyło kąt padania
poranna rosa zamieniła się w szron
liście utraciły siłę przetrwania
bezwiednie wiatr przenosi je z kąta w kąt
noc wydłużyła swój czas panowania
a mgły się snują każdego poranka
ogień w kominku wciąż trawi polana
obraca w popiół drewna martwą tkankę
napar pijemy i głośno gwarzymy
patrzymy w płomień chłonąc sztuczne ciepło
jeszcze żyjemy jeszcze się spieszymy
jakby w pośpiechu wracamy do ziemi
"memento mori" - skremują nam ciała -
by to co własne trawić nie musiała
|