Jackowi Łukasiewiczowi
w drodze z-
Czarny płomień w dębowe zarośla
uderzył, odskoczył i wiem, że tam jest
Ślęża, zapowiedź moich stron;
smugi soli na szosie
po gwałtownej zimie.
I człowiek w półmroku „nic
go nie powstrzymie”, skostniał,
ale macha jak jakiś skrzydlaty
(wiatrak, anioł), „by spojrzeć rodzinie
wiesz pan ostatni raz, a potem
w dębowe znaczy się ubranie”;
a mnie jakby czarny płomień
uderzył, odskoczył, kim ja
w tym karawanie; Charonie,
podaj dalej i oducz powietrza.
„Jak ją wyściskam będzie ona letsza”.
Dodane przez admin
dnia 01.01.1970 00:00 ˇ
1915 Czytań ·
|