| 
  
 
 
Dziadek umarł siedząc w fotelu, 
 
jego oczy nie chciały się zamknąć. 
 
Patrzył nieżywy na towarowy wagon 
 
zarastający trawą przy bocznych torach 
 
 
 
Łodzi Fabrycznej. Teraz żegluje w głąb ziemi, 
 
zamknięty w rzeźbionym futerale trumny, 
 
jak drogocenny instrument, który niewidzialne dłonie 
 
podają wciąż dalej i dalej. W tamtym domu 
 
 
 
obcy ludzie mieszkają. Bazar zlikwidowany, 
 
złodziej rowerów w pudle, czerwone plomby cegieł 
 
w bramie tramwajowej zajezdni. Fontanna za bramą 
 
też bez życia, za to pełna śmieci i zgniłych liści. 
 
 
 
Patrzę na usychającą pod oknem morwę. 
 
Ogień płonie w moim kierunku.  
 
Dodane przez  admin
dnia 01.01.1970 00:00 ˇ
1520 Czytań ·
  
 
 |