A.
A kiedy widzę gnijące pnie,
a kiedy śnię spróchniałe sny
na swojej drodze, lecz w cudzej nocy
myśli krzątają się w gorączce
i wargi szepczą wciąż te same słowa:
to na nic, to na nic, nikomu nie potrzeba
kłaść dłoni na rozpalonym czole,
koić skóry dotykiem mojej winy
w piekle, któremu na co dzień
przypisuję nieco inne imię
w oddechu bez znaczenia
pozostanie kształt człowieka w masce,
lecz bez twarzy i chyba również cienia,
człowieka w bezruchu, właściwie pomnika
na cokole z piasku i prochu,
upadłego w pyle, nikt go nie wspomni
w żadnych pieśniach i przy martwych ogniskach
nie wzniesie się oddech próżny
i nawet dym uleci gdzieś
w pragnieniu samotności
B.
Bo gdy tylko zaczerpnę kolejny
dług wobec nocy, która nie należy do mnie
w królestwie utraconej przeszłości
rozpocznie się wielki bal masek,
tam na posadzce z luster
odbiją się spojrzenia pogardy
płomienie gwiazd zamigocą
tylko przez jeden oddech i zgasną
w czeluściach oczodołów
nadal lśnić będzie ciemność
tam postawię pierwszy krok
i zarazem ostatni
w nieśmiałym trwaniu księżyca,
do którego lgnie okruch duszy wilka
będzie wędrował głos
z wysokiego wzgórza
ze szczytu nad otchłanią
dobiegnie skowyt oddechu
C.
Co może zmienić zatem jeszcze jedno tchnienie -
wysiłek daremny, zaledwie cienka nić,
której istnienie wyznacza granicę
pomiędzy być i nie być
następnej z czarnych fal
sztormu pomiędzy wrakami dni,
gdzie przemykają od dawna ślepe ryby
bez słów i bez głosu, tylko oddech skrzeli
lśnienie fałszywego złota
nic nie warte bogactwo głębin,
łuski na powiekach, obol w ustach
dla przewodnika, który nie zdąży
przed świtem dobić do brzegu
Czy jeszcze jesteśmy -
nie odpowiadają
oddechy szczelin w otchłani
i nie wiadomo, co czeka
na dnie, w królestwie mroku,
gdzie usta szukają pieszczot
zimnego kamienia
D.
Dlaczego tak trwa w próżnym uporze
oddech, szelest istnienia, szmer
odkrywa sekret już po chwili,
tajemną ścieżkę w ścianach klatki
i toczą się, toczą wieczności zapasy
śmiertelne
Dokąd prowadzi, nikt nie wie,
nikt też nie słyszy skrobania
pazurów, szczurzych szponów
w ścianach ukrytych wraz z pleśnią
tylko one, tylko oddechy
jeden po drugim
w karnych rzędach
w suchych żyłach nie płynie już nic
poza trucizną
E.
Erozja skał
ziarni się w płucach
nad ranem, lecz nie o świcie
wędrówka trwa
ostatnich cieni
proces, którego nie można uniknąć
przeminie być może
gdzieś pomiędzy
wdechem i wydechem
zamiarem i czynem
a słońce będzie trwać
miliard kolejnych lat
Nieco krótsze życie
przed końcem bije w dzwony
albo to tylko wiatr
tylko wiatr
tylko
porusza liśćmi
Dodane przez ido1977
dnia 09.10.2018 15:01 ˇ
3 Komentarzy ·
573 Czytań ·
|