Kołyszą się dzwony durowe na wieży
w przyklasztornym parku niczym ludzkie żebra
i od wieków serce nie przestaje mierzyć
swojej odległości od zimnego wieńca
chociaż przestał istnieć odlewniczy zakład
i w kodeksach wspomnień zawarto żywopłot
jeszcze się unosi majorowa tarcza
suwerennych dźwięków nad szeroką drogą
Tego kto powiązał metaliczne spiny
tak nierozerwalnie że przetrwają wszystko
i od dwóch tysięcy lat w kościele skryty
mimo niedowierzań przecież jest tak blisko -
Jego wciąż wysławiam wiolinowym zdaniem
On otwiera życie nieśmiertelnych kruszców
i do dzwonów znosi dusze ludwisarskie
aby wiecznie strzegły żeliwnego pulsu
Dodane przez admin
dnia 01.01.1970 00:00 ˇ
1372 Czytań ·
|