poezja polska - serwis internetowy

STRONA GŁÓWNA ˇ REGULAMIN ˇ WIERSZE UŻYTKOWNIKÓW ˇ IMAK - MAGAZYN VIDEO ˇ AKTUALNOŚCI ˇ FORUMPiątek, 29.03.2024
Nawigacja
STRONA GŁÓWNA

REGULAMIN
POLITYKA PRYWATNOŚCI

PARNAS - POECI - WIERSZE

WIERSZE UŻYTKOWNIKÓW

KORGO TV

YOUTUBE

WIERSZE /VIDEO/

PIOSENKA POETYCKA /VIDEO/

IMAK - MAGAZYN VIDEO

WOKÓŁ POEZJI /teksty/

WOKÓŁ POEZJI /VIDEO/

RECENZJE UŻYTKOWNIKÓW

KONKURSY 2008/10 (archiwum)

KONKURSY KWARTAŁU 2010 - 2012

-- KONKURS NA WIERSZ -- (IV kwartał 2012)

SUKCESY

GALERIA FOTO

AKTUALNOŚCI

FORUM

CZAT


LINKI

KONTAKT

Szukaj




Wątki na Forum
Najnowsze Wpisy
playlista- niezapomn...
"Na początku było sł...
Ksiądz Jan Twardowski
Chimeryków c.d.
Bank wysokooprocento...
Co to jest poezja?
Monodramy
,, limeryki"
HAIKU
poezja,org
Ostatnio dodane Wiersze
O przedświątecznym m...
mam urodziny !!
Oko
Marina z wlewek
Na początku
Przebudził się
Miniaturki na wesoło
kino objazdowe
do siebie
wielki post, wczesna...
Notatki krytyka (18)
Notatki krytyka

Oj, nie ma się już tej cierpliwości dla debiutantów, jaką kiedyś się miało. Bractwo to nad wyraz namolne. Ale sam tego chciałeś, Grzegorzu Dyndało. I spośród tej ruchliwej, łapczywej natychmiastowego uznania i zrozumienia, rzeszy zaczął wyróżniać się korespondent spokojny, uczciwy i spolegliwy. Zanim stał się korespondentem i doszło do jakiej takiej komitywy, był dobrze zapowiadającym się licealistą (tak sobie ubzdurałem), stopniowo przesuwającym się w stronę pudła. To znaczy raz był czwarty, to znowu trzeci, a w tym roku faktycznie drugi w konkursie na debiut wrocławskiego oddziału SPP. A gdyby były pieniądze, to właściwie ten jego tomik mógłby być wydany wespół z tomikiem laureata, Rafała Skrobicha. Jednak dobrze się stało, że debiut odsunął się w czasie. Ostatnie miesiące okazały się dla Przemysława Witkowskiego płodne, przełomowe i za rok pewnie wstydziłby się książki wydanej na chybcika. Teraz dopiero dojrzewa do czegoś zdecydowanie bardziej wyrazistego.
Fala uderzeniowa... To właśnie przychodzi na myśl, gdy czytam wiersze Witkowskiego. Ona dziś znacznie złagodniała i wikła się w udane gry słowne, schadzki języka ze światem, ale kiedyś była bezpośrednia i naiwna (tu wspominam bardzo drapieżne wiersze wczesne). Teraz jego wiersz nie dość, że bije (wbija się w coś), to jeszcze rozmyśla na marginesie przestrzeni zetknięcia się „nagiej wrażliwości” z chropawą fakturą porządków życia. Głównie społecznych porządków. Te wiersze są w subtelny sposób zaangażowane. Pozostają w sporze zbiorowym. Gdzieś w tle czai się wściekłość, polemiczność, niepogodzenie. To, co robi Witkowski, jest bardzo ciekawym wariantem wznowionego po latach mówienia nowofalowego. „Od tego jestem, mówię prawdę” – oto credo niektórych wierszy. Prawdę niewygodną, niepoprawną. Bezceremonialność tonowana jest lirycznością, dosadność spotyka się z predylekcją do tropienia zbrukanej świętości. Idole, liczmany, konwencje, umowy, prawo zasiedzenia, świętość stosowana, siła przyzwyczajenia, pustka porządków: oto jego ulubione tarcze strzelnicze. Życzę autorowi wielu sukcesów w ściąganiu następnych bożków z piedestału.
Julia Szychowiak pisze powściągliwiej, waży każde słowo, w czym przypomina Krystynę Miłobędzką, obecnie modną patronkę ascetycznych poetyk. Witkowski zalewa czytelnika skojarzeniami i obrazami, bombarduje lirycznymi newsami, zaś Julia Szychowiak cedzi, odmierza, waha się przed wypowiadaniem czegoś zbyt rozrzutnie. Stoi za tym niezwykła dojrzałość i coś, co nazwałbym wstrząsem czy porażeniem egzystencjalnym. Bohaterka wierszy nie usiłuje tego zagadać, rozmienić na drobne spostrzeżenia i kalejdoskopowe migawki. Kondensuje wypowiedź do maksimum w imię świadomości, że język zaledwie ślizga się po zlodowaciałej powierzchni, nieśmiało krąży wokół tajemnicy, usiłując zbliżyć się do ciemnego wnętrza przeczuć. W wierszu „Wolniej” z debiutanckiego tomiku „Po sobie” padają te oto zdania: „Jakbym w ogóle nie miała języka,/ jak gdyby język pytał o swoją tożsamość,/ jakby wszystko to na raz.” Czekam na następny tomik autorki głoszącej, że „nie ma języka”, czekam na jej wyzwolenie się spod wpływów i nowe odpowiedzi na pytania o własną tożsamość.
Bardzo oryginalne, a chwilami zaskakujące odpowiedzi na tego typu pytania znajduję w wierszach Agnieszki Wolny-Hamkało, a szczególnie w jej ostatnim zbiorze pt. „Spamy miłosne”. Co mnie w tej książce obeszło najbardziej? To, jak wrocławska poetka wznosi się ponad przyzwyczajenia tak zwanej liryki kobiecej, jak ignoruje poprawność i zwyczajowość, jak daje się ponieść językowi, jego wolności. Bohaterka rzeczywiście kocha ten świat, obmacuje go miłośnie, z napięciem, głębokim zaangażowaniem, i mało ją obchodzi, że potraktuje jej wiersze jak spamy. Musi je wysyłać. Uznała, że to najpierw wściekłe, a potem przemyślane i metodyczne wysyłanie określa sens jej egzystencji. Polega to na tym, że budzi się rano i obserwuje słońce, informując świat, że jest ono „niemrawe”, albo że jest „jak kluska rozgotowana w mętnej wodzie”, albo że sunie po nieboskłonie „jak wrotka”. Poeta podsuwa niezbędne skróty. Dzięki nim da się ogarnąć tę chwilę, da się ustanowić porządek samopoczucia. Oczywiście, zaczyna się od porządku brzmienia („mowa miast: szumne szaszłykarnie”), lecz dochodzi się do większej harmonii, która odczuwana jako satysfakcja estetyczna, staje się satysfakcją życiową. W tym sensie niektóre fragmenty tych wierszy satysfakcjonują mnie zupełnie; a mam jeszcze w pamięci poprzednie tomiki Agnieszki Wolny-Hamkało i omawiany kiedyś przeze mnie jej debiut „Mocno poszukiwana”.
Mnie najbardziej porusza inna wyobraźnia i dzika wrażliwość Konrada Góry. To czarny koń tych mistrzostw. Jakich mistrzostw? Mistrzostw świata w połykaniu i wypluwaniu. Chodzi o idiomy i naszą czujność wobec nich. Chodzi o grę języka. Jeżeli ktoś potrafi ją jeszcze podminować, podszyć czymś anarchicznym i tragicznym, to znaczy, że zmierza do mistrzostwa i że jest w poezji jak u siebie, a to znaczy, że było tam puste miejsce i czekało, aż się ktoś taki urodzi. Chapeau bas! Na kontestacyjność nakłada się tu gra z formą. Góra jest świadomy pułapek tego hieratycznego stylu wielkich poprzedników. W paradoksalny sposób kontestując świat, kontestuje również patos kontestacyjnego języka. Jego odwaga, zachłanność, witalizm są przy tym niebywałe. Nie ma dla niego chwytu, którego nie próbowałby wykorzystać i postawić w nowym świetle, nie ma tabu, którego szczątków nie próbowałby ożywić i na nowo użyć z nieobliczalnością, pasją, rozmachem. Z wiarą w prawdę dziecięcego buntu. Nie zapominajmy, że jest to bunt poetycki, czyli oparty na grze słów. Choćby nie wiadomo jak wielka w rzeczywistości wściekłość i melancholia rozrywała młodego poetę, to do czytelników dolatują tylko strzępy i etykietki. Bunt realizuje się w języku. I to jest tu najciekawsze: kontestacja form wypowiedzi (a wręcz ich parodia), rekwizytów, grepsów, idiomów, tej całej mody poetyckiej ostatnich lat w zadziwiający sposób dogaduje się ze stanowczością i patosem godnym z jednej strony Wojaczka, Ratonia czy Babińskiego, zaś z drugiej Celana. Na tym tle widać dzielność i oddzielność Konrada Góry, świeżość, która na mnie, znudzonego poetycką sztampą i pleniącymi się podróbkami, podziałała jak wstrząs, pobudka, hejnał nowego wyrazu.
Nie sposób omówić wszystkich propozycji, które pojawiły się ostatnio w młodopoetyckim krajobrazie wrocławskim. Mamy do czynienia z niezwykły wysypem talentów. Z pozostałych wybijających się młodych twórców największe nadzieje pokładam w Krystynie Myszkiewicz, Bartoszu Sadulskim, Kamilu Zającu, Macieju Taranku i Marcie Kucharskiej.

Karol Maliszewski
Komentarze
Pan A dnia 20.04.2009 17:40
Panie Karolu, ten wysyp młodej poezji we Wrocławiu cieszy tym bardziej, że jest mocno zróżnicowany.

Nie wiem, czy już pan słyszał o dyskusji podczas Portu, w którym padły takie słowa: "Gdy wymienię tomik Góry jako jeden z najciekawszych tego roku, to zostałem uprzedzony, że mnie wygwizdają". Nie wiem, co tak ludzi zniechęca do poetyki Konrada Góry, która jest świeża, bolesna i nie trąci myszką. Przy okazji autor ma dużą świadomością języka. Nie jest tak?
Karol Maliszewski dnia 24.04.2009 22:55
Te dwa młode środowiska, łódzkie i wrocławskie, "mocno nasycone", zróżnicowane, cieszą mnie bardzo; kiedyś tak było z młodym środowiskiem górnoslaskim. Urodzaj i pasja. Jesli chodzi o wrocławskie, to talent Góry jest autentyczny, nie do podrobienia, to nie kolejny wyuczony modnego mamrotania dupek, to ktos osobny i z jajami, jemu żadne biura literackie do niczego niepotrzebne, a gwizdać to sobie niech gwizdaja synkowie wiszacy u jakiejs panskiej klamki, nie majacy wyczucia, intuicji, rozeznania, tacy, co przychodza na imprezkę i nie bardzo wiedza, gdzie lewa, a gdzie prawa i kto to był Nerval albo Novalis... Wie Pan, zawsze byli tacy, Slowacki nawet pisal, że takie wszy się strząsa. Już po paru miesiącach nie ma po nich śladu.
Dodaj komentarz
Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze.
Pajacyk
[www.pajacyk.pl]
Logowanie
Nazwa Użytkownika

Hasło



Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem?
Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.

Zapomniane hasło?
Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
Aktualności
XVIII OkP o "Cisową ...
V edycja OKP im. K. ...
poezja_org
Spotkanie Noworoczne
Nagroda Literacka m....
VII OKL im. Bolesław...
XVIII Konkurs Liter...
Zaduszki literackie
U mnie leczenie szpi...
XXIX OKL Twórczości ...
Użytkownicy
Gości Online: 13
Brak Użytkowników Online

Zarejestrowanych Użytkowników: 6 436
Nieaktywowani Użytkownicy: 0
Najnowszy Użytkownik: atramentowapanna

nie ponosimy żadnej odpowiedzialności za treść wpisów
dokonywanych przez gości i użytkowników serwisu

PRAWA AUTORSKIE ZASTRZEŻONE

copyright © korgo sp. z o.o.
witryna jako całość i poszczególne jej fragmenty podlegają ochronie w myśl prawa autorskiego
wykorzystywanie bez zgody właściciela całości lub fragmentów serwisu jest zabronione
serwis powstał wg pomysłu Piotra Kontka i Leszka Kolczyńskiego

66816672 Unikalnych wizyt

Powered by PHP-Fusion v6.01.7 © 2003-2005