Za szarymi górami słońce się zaplątało
W cierniach ludzkich trosk i męk
Zamiast kiedyś promiennych wstęg
Jak wąż, po cieniach, wije się lęk
Na łąkach brak bydła a w lasach saren
Wiatr się plącze bezdomny i roztargniony
Jak niewidomy bez kija, maca obcy teren
Opustoszały, przez bałwochwalstwo, zraniony
Baal już upadł leży bez rąk i nóg
Wyrazy zachwytów zamilkły, brak słów
Dagon filistyński w proch się obrócił
A stwórca niebios twarz swą odwrócił
Patrzeć nie może na ludzkie szaleństwo
Bo zamiast życia on wybrał przekleństwo
Człowiek nieszczęsny i bez rozumu
Nie lgnie do Stworzyciela, tylko do tłumu
Potęga pieniądza, i sława przynagla
Na maszcie topiącej się łodzi bez żagla
Swoje 'ja' złamanego steru się trzyma
Ułuda mocą się stała, siłą głupiego olbrzyma
Stworzyciel wody i gładkiego kamienia
Potęgi wiedzy, i prawdy co zmienia
Myśl tępą i wsteczną w myśl mocy
Ten gładki kamień w Dawida procy
Dodane przez rabunabi
dnia 20.01.2009 20:14 ˇ
2 Komentarzy ·
356 Czytań ·
|