Przedarłem się przez śniegi
Pościeli i jeszcze
Drogi broni koronka
Która pod westchnieniem
Topnieje jak szron pod dotykiem wiosny
Cień wilgotny kładąc
Na spragnioną ziemię
U wrót Twojej duszy
Czytam szeptu dreszcze
Bezgłośnie wędrując
Ustami po ciele
I nim bram podwoje
Przekroczę, wypieszczę
Tulę umęczoną
Uniesienia znojem
Jesteś mi świątynią
I wiary nie zniszczą
Ani hordy najeźdźców
Niespełnione rządzą
Ani nawet zepsucie
Szalonych kapłanów
Którzy chcąc prowadzić
Sami ciągle błądzą
Dodane przez wgan
dnia 17.12.2009 13:10 ˇ
2 Komentarzy ·
656 Czytań ·
|