 |
Na bramie wielkiej napiska stoi.
Widok jej od rana, ludzi niepokoi.
Afisz olbrzymi widziany z daleka.
Przed nim tłumek, i kolejka czeka.
A wygina się bardzo, zawija na stronę,
Tak że nie widać wcale, gdzie jej ogonek.
I dokąd prowadzi, na co tam czekają,
Czy przywieźli mandarynki i przedpłaty zbierają ?
Lecz to nie owoc z cytrusowej krainy,
Ściągnął tu gawiedź i piękne dziewczyny.
I widzi tak mi się że inna przyczyna,
Ściągnęła tutaj ludzi i ich spory wszczyna.
Tu litery wyraźnie skreślone podają,
Że za bramą bilety do raju sprzedają.
I jak tu nie przeoczyć takiej wielkiej gratki,
Słychać głośny baryton i piskliwy głos sąsiadki.
Czyż tam oni wszyscy postradali zmysły?
Oby tam za bramą ich marzenia nie prysły.
'Ależ ja tam muszę koniecznie na chwilkę'.
';Gdzie się pan tak pcha, złamie mi pan szpilkę'.
'Kultury' - rzekł baryton - 'moja droga pani'
'Nie trzeba tak krzyczeć nie jesteśmy sami'
'No pewnie że nie sami - A gdzież się tak pchają'?
'Droga pani poczeka, tam bilety sprzedają'
'To co płacić trzeba? A gdzie schowali kasę'?
Ona jest za bramą - odrzekł ten gość basem.
'Na wycieczkę w nieznane, do raju krainy'.
'Za jedyne 5 groszy' - słychać głos dziewczyny.
Afisz także oznajmia - 'Może ci się powiedzie'.
Ale droga zawiła, bo labirynt doń wiedzie.
Groszem sypnąć toć trzeba, lecz to się opłaci.
Bo do raju idą przecie nie tylko bogaci.
Oni raj już tu mają, dzięki bogactwu swemu.
Cóż więc szkodzi dziś spróbować biednemu bliźnemu ?
Myśli sobie tu każdy, że na to zasługuje.
'Może los się odmieni i się lepiej poczuje'
Drepczą, dumają, po kieszeniach szukają,
Już porządek w kolejce, wcale się nie pchają.
4
I rozmowy przycichły. Uśmiechy na twarzy.
Może wreszcie się spełni, o czym każdy marzy.
Trzeba tylko spokojnie. Nie rzucać się w boki.
Trzeba trzymać sią ściany nie patrzeć w obłoki.
Łatwo stracić jest kontakt no i dróżki pomylić.
Wrócić szansa niewielka, zgubić wątek w chwili?
Trochę wolniej lecz pewniej, stąpać krok po kroku.
Patrzeć tylko do przodu, przywyknąć do mroku.
Bo ciemności tam wielkie, wciąż nieznana droga.
Lecz gdy dobrze wybierzesz to nie będziesz żałował.
Przecież twoja to własna, z radościami troskami,
Lecz pułapek tak wiele, że natrudzisz się zanim,
Pooddzielasz kąkole od szlachetnych odcieni,
Kiedy każdy skok w bok, zaraz życie ci zmieni.
I twa przyszłość co wreszcie tu ma spełnić twe plany,
Poprowadzi cię w ślepy ten zaułek nieznany.
A stąd trafić się nie da, aby znów w drugą stronę.
By pod prąd przeciwnościom - i znów szanse stracone.
A zakręty gdzie stąpasz, stają bardzo się ostre.
Choć powrócić chcesz nimi, wcale nie jest to proste.
Schody w górę i na dół, po platformach poziomych,
Kładkach, mostkach, zapadniach, i drabinkach plecionych.
Kroczyć wciąż musisz naprzód, choć pułapek jest tyle,
Mijasz światła błyszczące - chcesz tu stanąć na chwilę.
Kolorowy tuż neon poprzez ciemnść przenika,
A gdzie różu lampiony głośna disco muzyka.
I latarnie przyćmione. Opium wznieca twe zmysły.
Rzędem stoją, czekają, to dla ciebie tu przyszły.
Odsłaniają swe szaty, widzisz wszystkie ich wdzięki,
Myśli biegną tak szybko, czy wytrzymasz te męki.
Ich lubieżność, perwersja wabi, kusi zachwyca.
Ciche szepty westchnienia, drga zmysłami ulica.
Stajesz już bezprzytomny. Czy tu kres twej podróży ?
Tak zabawisz tu z nimi, chcesz pozostać tu dłużej.
Ale co to toń wody, nagie kształty rozprasza.
Twarze w maskach, przykryte, aż się jaźń twa przestrasza.
Każdy ksztat pełen powab już rozpłynął się w puchu.
Czy to duchy czy zjawy zażywają dziś ruchu.
Maska biała odsłania twarz co na kształt upiora,
Oczy zwracasz ku innej, jeszcze bledsza to zmora.
Te widziadła obrzydłe, krwawe , w chmurach wieczora.
W biegu mijasz, przepadły. Nie!
To nie czas, to jeszcze nie pora.
Ten labirynt ponury - kryje obłąkanych tłumy,
Martwych, żywych, duchów duchy, i trumien całuny.
Odważni i bojaźni, bogobojni i szubrawcy,
Nawiedzeni i prorocy, ofiary katów i ofiar oprawcy.
Zapomnieli co ich gnało. Zapomnieli nawet po co.
Co przywiodło ich w te strony, że wędrują dniem i nocą.
Co motorem było czynu, czemu pogubili szlaki?
Czemuż wyjścia nie znależli, może jest tu mędrzec jaki.
Co wyjaśnić nam to zdoła z tajemnej wyrwie zadumy.
Labirynt wciąż trwać będzie a w nim i przed nim tłumy.
Nagle cienie, ich widziadła swą materię gubią w ruchu.
Z tyłu gdzieś uciekły ściany, już mi lepiej jest na duchu.
Dodane przez Tomasz Biazik
dnia 04.05.2011 08:42 ˇ
3 Komentarzy ·
423 Czytań ·
|
 |