 |
Nawigacja |
 |
 |
Wątki na Forum |
 |
 |
Ostatnio dodane Wiersze |
 |
|
 |
Wiersz - tytuł: Spotkanie Ludwika Z. z "żandarmen wieszającym" |
 |
 |
"Chodziłem za nim długo, lecz-żem go nadybał" -
powiedział człowiek-widmo, nim zacisnął pętlę,
później ślady po sobie pozacierał skrzętnie,
był twarzą bez nazwiska - jakby nie miał życia.
Wcześniej niejeden stryczek sprawnie przysposobił
dla tych, co byli przeciw sprawie narodowej,
teraz by własną głowę stawił hazardownie
dla futra, dwu ręczników i nienowych spodni?
A ofiara? Luminarz. Wokół - tajemnica,
naukowiec i polityk, niezbyt jasna przeszłość,
zaś nad sprawą mrok, gęsty - jak cień margrabiego.
Morderstwo? Egzekucja? Nikt już nie rozwikła.
Choć w czasie procesu zabójcy Ludwika Zejsznera przez salę sądową przesunęło się wielu ludzi, którzy zetknęli się z nim bezpośrednio, nigdy nie poznano jego prawdziwej tożsamości. Nie odkryto też faktycznego motywu zabójstwa.
Dodane przez Ewa Włodek
dnia 30.09.2013 03:43 ˇ
24 Komentarzy ·
906 Czytań ·
|
 |
 |
 |
 |
 |
Komentarze |
 |
 |
dnia 30.09.2013 05:19
Bohater wart wiersz, dobrego wiersza.
Podoba mi się.
Pozdrawiam, Idzi |
dnia 30.09.2013 05:31
hm, podoba mi się Twój wiesz, Ewo.
tak, kiedyś mieliśmy rzezimieszków z klasą. teraz, klasę rzezimieszków.
:)
pozdrawiam ciepło, witek |
dnia 30.09.2013 09:44
Podpisuję się pod kropkiem :) |
dnia 30.09.2013 10:01
-:))))
pitawal krakowski rodzi się na naszych oczach
ciekawy kawałek zapomnianej historii wierszem porządnym osobliwie spisany
pozdrawiam -:))) |
dnia 30.09.2013 11:47
Wstrząsający wiersz, dobrze, Ewo, że odświeżasz nieznane wydarzenia. |
dnia 30.09.2013 13:19
Idzi:
hmmm, Ludwik Zejszner - znana postać, uznany profesor - dziś byśmy powiedzieli - geolog, piastujący nie do końca jednoznaczna funkcję w rządzie Wielopolskiego. I jego zabójca - człowiek niby znany, a nie znany, w zasadzie została po nim tylko fotografia, dołączona do akt procesowych. I pytanie, na które nie udzielono odpowiedzi: czy zabójstwo, którego się dopuścił, było zwykłym mordem rabunkowym, czy egzekucją "z odłożonym terminem wykonania"? A może był jeszcze inny motyw - zemsta osobista, lub - zlecenie? tego nie wyjaśniono podczas procesu, choć chyba nie było to niemożliwe...Bardzo się cieszę Idzi, że Ci się spodobała ta migawka z mrocznej historii kiedysiejszego Krakowa. Dziękuję pięknie, że wstąpiłeś, poczytałeś i powiedziałeś dobre słowo. Pozdrawiam najserdeczniej, z uśmiechem, Ewa
kropek:
myślę, Kropku, że w tym przypadku zabójca Zejsznera nie był jednakowoż takim zwykłym rzezimieszkiem. W toku śledztwa i procesu ujawniono, że ofiara o zabójca znaki się wcześniej, nie wyjaśniono - skąd, i jaki był charakter tej znajomości, a może to by rzuciło światło na faktyczny motyw. Dziś - już sprawa nie do wyjaśnienia. A co do rzezimieszków dziś - masz rację: kiedyś - margines, dziś już klasa, i to doskonale się miewająca i kichająca na prawo...Ślicznie Ci dziękuję za wizytkę, za ofiarowany czas i za refleksję. Pozdrowieńka posyłam i dyg, dyg, uśmiech, uśmiech, Ewa
abirecka:
aaa, to fajnie, Nelu, bo dobrze rzekł z ta klasą rzezimieszków...Cieszę się, że zaglądnęłaś, dałaś chwilkę wersom i powiedziałaś Swoje zdanie. Dziękuję za to ślicznościowo, serdeczność z uśmiechami posyłam, Ewa
aleksanderulissestor:
tę historię nawet trudno nazwać zapomnianą, o niej się już zwyczajnie nie wie. Przyznam, że jak kiedyś znalazłam życiorys Zejsznera i notkę o jego osiągnięciach naukowych, to tę sprawę skwitowano jednym zdaniem: zamordowany przez lokaja. A tymczasem sprawa nie była tak prosta, w ogóle była bardzo zagmatwana. I przez to - ciekawa, nie tylko z punktu widzenia prawnego, ale przede wszystkim - socjologicznego, psychologicznego i tak dalej....Fajnie, że wstąpiłeś, Aleks, rzuciłeś okiem i serdecznym słowem. Dzięki Ci najpiękniejsze za to, pozdrowieńka z dygnięciem i uśmiechem posyłam, Ewa
silva:
witaj, cieszę się że jesteś. W tej historii wstrząsające było chyba to, że dwie osoby - ofiara i zabójca - wzięły do grobu jakąś tajemnicę, która ich połączyła i zaskutkowała śmiercią jednego i dożywotnim więzieniem drugiego. Zejszner z oczywistych względów nic już nie mógł powiedzieć, ale jego zabójca uparcie milczał do końca, nie ujawniając swoich personaliów chronił nie tylko swoich bliskich przed odium mordercy w rodzinie. Bardzo się starał, żeby o motywach jego czynu mówiło się jak najmniej. W śledztwie mówił dużo, gmatwał tropy, podczas procesu - też. Co najciekawsze - nikt z tych, którzy się zetknęli w nim podczas Powstania Styczniowego, kiedy to działał w oddziale zajmującym się likwidacją ludzi wrogich powstaniu, nie znał jego prawdziwego nazwiska, albo - nie chciał go zdradzić, szanując postawę, jaką przyjął podczas dochodzenia, procesu i odbywania kary...Bardzo Ci dziękuję, że zaglądnęłaś, że dałaś wierszowi Swój czas i podzieliłaś się ze mną Swoją refleksją. Pozdrawiam serdecznie, uśmiech dołączam, Ewa |
dnia 30.09.2013 16:16
Sprawa ta byla swoista lekcją pokory. szczególnie dla tych, którzy wszedzie szukają pełnego i logicznego wytłumaczenia. Dobrze, że Autorka siega do takich - niejednoznacznych i niewyjasnionych - i. historii, jak z Conan Doyle'a (nieobecnego} |
dnia 30.09.2013 17:45
Ewa Włodek
Lubię wiersze,które pozwalają poszerzyć swoje wiadomości.Poczytałam o panu Ludwiku-ciekawa postać i wielki orędownik ochrony flory i fauny naszych pięknych gór.Dzięki.
Pozdrawiam serdecznie |
dnia 30.09.2013 18:00
Marek Bałachowski:
rozumiem, że sprawa nie jest Ci obca? Tutaj chyba nic się nie udało wytłumaczyć w pełni i logicznie. Trudno dziś przesądzić, czy dlatego, że nie było możliwości, czy tez znaleziono najbardziej prawdopodobny motyw i uznano, że nie ma co szukać innych, choć pchały się w ręce. Znaków zapytania - co niemiara. I tak już zostanie...Dziękuję, Marku, najpiękniej, że wstąpiłeś, rzuciłeś okiem i serdecznym słowem, doceniającym te moje peregrynacje. Pozdrawiam Cię serdecznie, z uśmiechem, Ewa
ara:
tak, Aro, prof, Zejszner był bezdyskusyjnie naukowcem dużego formatu. I to jest prawdą. A jakie było jego życie poza tym? Tajemnica, tajemnica...Dziękuję Ci ślicznie za wizytkę i za dany wierszowi czas i bardzo się cieszę, że znalazłaś u mnie coś dla Siebie. Pozdrawiam Cię ciepło, uśmiechy dołączam, Ewa |
dnia 01.10.2013 06:39
nigdy nie jest tak, żeby wszystko jasno było. nawet jak się zajrzy w życiorys Janicka Ździebeła to, to i owo za nim się ciągnie. Coś coby splendoru mu nie przysposobiło. Ewentualna ucieczka w bezimienność, okaże się li tylko zachlapaniem oczu tutejszym tu i teraz. kolejny przypadek ludzkich zamotań życiowych nam podałaś, w eleganckiej formie. pozdrawiam |
dnia 01.10.2013 07:24
Jedyna interesująca rzecz w tym tekście to fragment od "Choć w czasie procesu..." do "...faktycznego motywu zabójstwa".
To co powyżej to wierszowany opis faktu, już lepsze wymienienie spraw a la pitaval, nie widzę wartości dodanej do opisanej historii. |
dnia 01.10.2013 08:40
Dla mnie wizyta tutaj była przyczynkiem do edukacji historycznej, bo o postaci Ludwika Z. dotąd nie słyszałem. Historia kryminalno - polityczna? Pouczające. Pozdrawiam z biblioteki w Nysie. |
dnia 01.10.2013 12:26
Hej :) powyższy wiersz czytałem kilka dni temu...;) Właściwie, to wszystko z tym wierszem w porządku, nawet bardzo! Wykonanie na wysokim poziomie (jak zawsze w Twoim przypadku), Problemem jest jednak (dla mnie) temat, bo prawdę mówiąc, to nieszczególnie interesują mnie historie "brudnych" spraw Krakowa, czy jakiegokolwiek innego miasta. Wykonanie- TAK, temat- NIE, ale to jest wyłącznie moje zdanie, z którym nie musisz się przecież zgadzać. Pozdrawiam:) |
dnia 01.10.2013 13:22
Jomkobalt:
ano, motają się te ludzkie życiorysy i fakt jest faktem, że całkiem po ludzku wielu się zdarza zrobić coś, za co później przychodzi rachunek do zapłacenia, pod rygorem. Samo życie...Dziękuję Ci najpiękniej, żeś kuknął luknął i rzekł serdecznie. Pozdróweczli liczne z uśmiechami posyłam, Ewa
haiker:
no i dobrze, że znalazłeś u mnie coś dla Siebie - choćby w didaskaliach. A tak zwana wartość dodana - bywa, nie zawsze bywa albo i zgoła jej nie bywa... Dziękuję Ci bardzo za wgląd, za dany czas i za konstruktywną uwagę, zawsze do przemyślenia. Pozdrawiam serdecznie, z uśmiechem, Ewa
Roman Rzucidło:
Nie dziwie się Romanie, że nie słyszałeś o Ludwiku Zejsznerze, bo w końcu dość wąską specjalność miał jako naukowiec. Więc raczej geologowie czy insi mineralodzy stykają się z jego nazwiskiem i pracami. No, i tacy jak ja, co to jako dzieci woleli słuchać historii prawdziwych, choć dawnych, niż bajek...Dziękuję Ci, Romanie, za odwiedzinki, za chwilkę dla wiersza i za dobre słowo. Pozdrawiam ciepło, z uśmiechami, Ewa
SeNna:
ano - temat - jak zwykle z tematami bywa, albo zainteresuje Czytelnika, albo - nie koniecznie. To normalne, wszak nigdy nie jest tak, żeby wszystko interesowało wszystkich. Ale bardzo mnie cieszy dobre słowo o wykonaniu. Bardzo...Dziękuję pięknościowo za to, że mnie odwiedziłeś, poczytałeś (mimo, że temat nie Twój) i podzieliłeś się ze mną Swoimi przemyśleniami w przedmiocie. Pozdrawiam serdecznie i dygam z uśmiechem, Ewa |
dnia 01.10.2013 21:26
Ewo, Ty to napisz książkę, bo sprawiasz, że czyta się z zainteresowaniem, myślę, że książka wciągnęłaby jak ruchome piaski. Pozdrawiam:) |
dnia 01.10.2013 21:36
książkę z wierszami oczywiście :)
a spory jej rozdział tyczyłby takich właśnie historii
powodzenie gwarantowane:)
pozdrawiam serdecznie. |
dnia 02.10.2013 12:47
PaULA:
och, Ulu, już tyle różności napisałam w życiu zawodowym, że chyba nie mam - jak to mawia młodzież - "poweru" na książkę. Ale opowiadania mi się zdarzają, do szuflady, rzecz jasna...Pięknie Ci dziękuję za wizytkę, za podarowaną chwilkę i za dobre słowo. Serdeczność z uśmiechami posyłam, Ewa
januszek:
książkę z wierszami - oj, nie, Januszku! Jakoś się nie widzę...Dziękuję ślicznie, że wstąpiłeś, poczytałeś i rzekłeś coś miłego. Pozdrowieńka posyłam liczne, z uśmiechem, Ewa |
dnia 04.10.2013 07:06
Współczesna Tożsamość Burn'a, może wiedział za dużo, tak sobie myślę, dlatego motyw, takie pytanie retoryczne jako puenta wiersza.
Pozdrawiam serdecznie. |
dnia 04.10.2013 16:52
femme:
wtedy sprawy nie wyjaśniono, nawet nie tyle do końca, co chyba - w ogóle. Założono jeden motyw, zbagatelizowano inne tropy lub nie chciano nimi iść. W krakowskich archiwach sądowych (a w archiwach sądów innych miast na pewno - też) jest ładnych parę takich spraw, w których "uczepiono się" motywu morderstwa rabunkowego, bo inne wydawały się niemożliwe do przyjęcia albo nie mieściły się w standardach. A "Tożsamość Bourne'a" - nie narodziła się współcześnie, raczej z dawnych zdarzeń autorzy czerpali pomysły...Dziękuję pięknie, że wstąpiłaś, poczytałaś i podzieliłaś się ze mą Swoim przemyśleniem. Pozdrawiam serdecznie, z uśmiechami, Ewa |
dnia 05.10.2013 14:40
jakoś mało ciekawe wybierasz, Ewo,
mało krwiste kawałki;
pętla- i krew nie sika :(
trzeba krwi, czerwonej, perlistej, wiesz?
bo tera to się nadybany w butelkę samoczuję, Walkirio
zastąp naukowca- uczonym, lepiej trochu będzie
naukowiec i polityk, niezbyt jasna przeszłość-->
uczony i polityk, czerwony do tego...
to się nawet rymować z margrabię będzie,
bo Ludwik na pewno trauguttczykiem był :)
hey |
dnia 05.10.2013 16:45
wiese:
trudno, nie zawsze morduje się z użyciem tasaka względnie halabardy, więc na ten raz musisz się kontentować pętlą. Nadybany się czujesz, powiadasz? A przez kogóż to i z jaka butelka w garści? Hmmm?
Co do "ad remu", to:
- naukowiec z Ludwika - i owszem, tego nikt nie kwestionuje, ale czy akurat wybitnym uczonym był - to chyba przesada by była?
- według mojej skromnej wiedzy Ludwik raczej nie był trauguttczykiem i miał do powstania nastawienie bardziej krytyczne, niż afirmatywne. Ten wątek też się podczas procesu przewinął, chyba, że Ty masz jakieś Swoje źródła w tym przedmiocie, to się podziel. Więc póki co nie skorzystam z Twojej ciekawej podpowiedzi, Smoku. Ale nic to, następnym razem - może jak raz?...Bardzo się cieszę, żeś kuknął, luknął i rzucił słowem. Podzięków serdecznych moc i podzrówek serdecznych z uśmiechami - takoż, Ewa |
dnia 05.10.2013 17:07
zdarzyło się dawno temu, że podobne zastrzeżenia do słowa
uczony zgłosił szef zmierzchającego radiokomitetu,
dobrej pamięci Z.Balicki, w odniesieniu do środowiska
wrocławskiej kadry akademickiej, jakby obawiała się tej uczoności;
a popatrz, przecież nawet kot uczony być może:
Jest nad zatoką dąb zielony,
Na dębie złoty łańcuch lśni;
I całe noce, całe dni
Wędruje po nim kot uczony;
Zwróci się w prawo - śpiewa pieśni,
A w lewo - bajki opowiada.
to, że Zejszner był niechętny powstaniu
nie przesądza czy był, czy nie był traugttczykiem :)
stawianie śmiałych tez - niekiedy nawet kontrowersyjnych
bardzo dobrze robi zwierszom, skłania do refleksji |
dnia 05.10.2013 17:17
to chyba tylko poczucie wielkiej mojej skromności
przywiodło na myśl Puszkinowego kota, przecież
kot uczony jest i w moich berach bulionowych :) |
dnia 05.10.2013 17:32
wiese;
koty są uczone z natury, wszak to święte zwierzęta Egiptu, nie zapominaj!!! Twoje "Bery" - pamiętam, i to, jak Cię obturlałam, bo Twoja zielarka przymierzała się,by uwarzyć kota!!!
Co do tego, czy Zejszner był trauguttczykiem czy inszym -czykiem - tego się już dziś chyba nie dowiemy na pewno. Możemy tylko dywagować... Dyg, dyg, uśmiech, uśmiech, Ewa |
|
 |
 |
 |
 |
 |
Dodaj komentarz |
 |
 |
Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze.
|
 |
 |
 |
 |
|
 |
Pajacyk |
 |
 |
Logowanie |
 |
 |
Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem? Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.
Zapomniane hasło? Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
|
 |
 |
 |
 |
 |
Aktualności |
 |
 |
Użytkownicy |
 |
 |
Gości Online: 9
Brak Użytkowników Online
Zarejestrowanych Użytkowników: 6 439
Nieaktywowani Użytkownicy: 0
Najnowszy Użytkownik: chimi
|
 |
 |
 |
 |
|