poezja polska - serwis internetowy

STRONA GŁÓWNA ˇ REGULAMIN ˇ WIERSZE UŻYTKOWNIKÓW ˇ IMAK - MAGAZYN VIDEO ˇ AKTUALNOŚCI ˇ FORUMSobota, 27.04.2024
Nawigacja
STRONA GŁÓWNA

REGULAMIN
POLITYKA PRYWATNOŚCI

PARNAS - POECI - WIERSZE

WIERSZE UŻYTKOWNIKÓW

KORGO TV

YOUTUBE

WIERSZE /VIDEO/

PIOSENKA POETYCKA /VIDEO/

IMAK - MAGAZYN VIDEO

WOKÓŁ POEZJI /teksty/

WOKÓŁ POEZJI /VIDEO/

RECENZJE UŻYTKOWNIKÓW

KONKURSY 2008/10 (archiwum)

KONKURSY KWARTAŁU 2010 - 2012

-- KONKURS NA WIERSZ -- (IV kwartał 2012)

SUKCESY

GALERIA FOTO

AKTUALNOŚCI

FORUM

CZAT


LINKI

KONTAKT

Szukaj




Wątki na Forum
Najnowsze Wpisy
FRASZKI
Chimeryków c.d.
,, limeryki"
Co to jest poezja?
EKSPERYMENTY
playlista- niezapomn...
"Na początku było sł...
Ksiądz Jan Twardowski
Bank wysokooprocento...
Monodramy
Ostatnio dodane Wiersze
Cześć Nemeczek
Kto jeszcze przekroc...
Dziękuję i Bajkowy
Czym czy kim?
Spektrum
Tryptyk z czapy
by nigdy nie zaszło ...
Marionetka
Ti ti ta
Oczekiwać złota od p...
Wiersz - tytuł: Katarynka
  Smak wolności


Zielona papuga siedziała w kapeluszu
Srebrne monety do dzioba brała
Podawała małpce do kościstej dłoni
Ona kataryniarzowi do surduta wrzucała

Mistrz dziś innych przed sobą ma słuchaczy
To nie dworska publiczność z manierami
Tym tutaj najzwyklejszą historię opowie
Po raz pierwszy wystąpi przed mieszczanami

Lud to prosty, uczciwy, drobni kupce i czeladź
Są i przyjezdni z siół pobliskich, ludzie pracy
Sól rzec można, orzecha jądro. Na nich można liczyć
Najdzielniejsi, najliczniejsi, biedacy.

Małpka siadła na skrzyneczce, korbkę wzięła w ręce
Z całej siły nakręcić chciała sprężyny
Katarynka ani drgnęła, zbyt ciężko, nie ma siły
Pozostało jej tylko do publiki robić miny.

Roześmiały się dzieci na jej śmieszne zachowanie
Kataryniarz sam zakręcił kilka razy. Zafurkotało,
Zaskoczyło , instrument jęknął, organów tony
Przez rynek kilka dźwięków przeleciało.

Wtem nagle piszczałek odezwały się tony
Przenosząc słuchaczy w epok czas nieznany
I rozbrzmiały donośnym wielokrotnym echem
Odbite o mury i kamienne ściany.

Jakby fanfar melodia, rytm marszu miarowy
Co i serce niejednego rozgrzewa do bitwy
Zadźwięczały w uszach wzleciały ponad głowy
Bo tam chóry anielski i ich śpiewne modlitwy.

Z drugiej strony, zgiełk, klątwa są odgłosy z pola walki
Armia tryumf odnosi, zrywa obce sztandary
Nagle ton ich się zmienia z nim wyobraźni obrazy
Jakby ponad walczącymi unosiły się czary.

W tej bitwie jest tyle epizodów tak krwawych
Tak bolesnych, tragicznych, dźwięk śmiertelnego oręża
Ale cała ich walka z tych malutkich się składa
W samotnej potyczce ginie ktoś bo i ktoś zwycięża.

I nieważne już losy wszystkich starć i potyczek
Ni przewaga czy klęska, to co chwila się zmienia
Tam się postać pochyla, tutaj lancą przeszyta
Któż poległych zliczy, kto usłyszy westchnienia ?

A wszystko to w jednej melodii zaklęte
Przeznaczenia nieznane, ból walki, kres istnienia
Jęki słychać, konania pod obiema sztandary
Wróg tak samo umiera tak samo mu lekka ziemia

Bo w tej bitwie nieważne kto rozpoczął atakiem
Kto w podstępnej zasadzce a kto w wilczym dole
Dzisiaj oni są jedno zwinnych ciał plątanina
Mieczy chrzęst, ciosy toporem, rana krwawa na czole.

Przecie wrogi to teraz, lecz w obliczu śmierci tak nagłej
Nie sposób ich odróżnić, każdy kąsa i siecze.
Oni po to tu przyszli, śmierć spotkać i z honorem polec
Muszą przetrwać by zabijać, może własna na chwile się odwlecze

Do ostatniej krwi kropli i nim ducha wyzioną
Muszą straszną i haniebną wykonać robotę
Potem razem już w jednym splątani uścisku
Nieprzyjaciele i wrogi nierozerwalnie ścielą się pokotem.

A gdy wieczności oddech i ostatnie błagania
Litości do Boga modły i do matek westchnienia
Płaczu nie usłyszysz bo to przecie wojacy.
A gdy dusze ulecą zamrze ciszą krwawa ziemia.

Jeszcze czasem koni rżenie, ale słychać też pacierze.
Czy wróg po śmierci tak samo wrogiem, nie zmieniony ?
To przyszli ciała swoich zbierać. Kto pochowa ich wszystkich
Czyich aniołów słychać śpiew, a czyjeż to lamentów tony ?

Kobiety nadeszły przybyły po ciała swoich
Lecz czyż odróżnią, każdy ma tak samo skrwawioną szatę
Któż pochowa ich tak wielu. Lamentu słychać
zawołania i płacze
Nad nimi krążą duchy aniołów , ich pieśni skrzydlate.

Szukać poczęły znajomej twarzy czy trupio bladego lica
Widok okrutny, strzaskana zbroja przepołowiona przyłbica
Pod spodem czerwieniły sponiewierane sukmany
Czerwieńsza od serca strony tam gdzie cios był zadany

Rano byli potęgą, żywi bohatery,
A ten dzień dzisiejszy pozamieniał ich w trupy
I teraz gdzie ich ciała druga walka się rozpocznie
Nową żywych widać chmarę, to przyszli po łupy

Te postacie to nie zjawy, nie martwe nie krwawe
Po zdobycz przyszli, w melodii słychać bluźnierstwa
Któż zatrzyma ich wszystkich. Kto rozróżni wiarę
Przyszli na szabrowanie, bez czci i bez serca.

Tu melodia już ścichła by nie trwożyć tych w śmierci
Nie odbierać majestatu, tych nieżywych poległych
Ktoś sztandary skrwawione spod ciał zwałów wyciągnął
Załopocą jeszcze nie raz gdy na nowych polach bitewnych.

Długo ich duchy nad polem krążyć będą
Obce i nieznane kształty mroczne i krwawe.
Nie na swojej dziś ziemi leżą wszyscy pobici
Kto pogrzebie ich by odpędzić kostuchy zjawę ?

Tak kwieciście i barwnie pięknie wszystko opisane
Obraz za obrazem historię straszną odkrywa
Nikt nie wątpił co przedstawiała ta opowieść
Choć dźwiękami pisana, przed oczyma stanęła jako żywa.

Nadziwić się nie mogli skąd tyle tych tonów
Jaka różnorodność szczegółów i momentów.
Gdyż niezwykły przekaz całej wielkiej bitwy
W tajemniczej tkwi budowie instrumentu.

Mistrz Bartłomiej już od dawna nie mieszkał w pałacu
Gdzie popisywał się przed samym wielkim księciem.
Kiedy w katedrze nowe organy zbudował
W czasie mszy często grywał na instrumencie.

Doskonale rozumiał jak piszczałki ustawiać
Jak je wszystkie w oktawy budować,
Życie przecież swe całe pracą tą się zajmował
Wkrótce też i katarynki zaczął majstrować.

Umiejętności swe rzadkie coraz bardziej rozwijał
Doskonaląc dźwięki nowymi akordami
Czeladników młodych przyjął by się przyuczyli
Nitowali więc metalowe dyski gwoździkami.

Coraz to nowe grzebienie formowali
Z metalicznych sobie stopów tylko znanych,
Wkrótce też zaczęli skracać długość piszczałek
Lecz w swym dźwięku przypominały organy.

Instrumenty rozmaite o koloraturach nieznanych
Z zamorskich obcych krajów przywoził
I po latach znów paru, do swych skrzynek grających
Wszystkie świata orkiestry tam włożył.

Postanowił aby wielki zbiór ich wszystkich zrobić.
Dźwięków jak ksiąg na półkach woluminy
Poukładać wszystko razem pszczół brzęczenie i ryk tygrysa
Zabrzmi to gdy tylko rozkręcą się sprężyny.

Nie było już odtąd nieznanego mu tonu
Który przeoczył by był w poszukiwaniach
To co kiedyś usłyszał i odnalazł, zapamiętał
Możliwe będzie w jego instrumencie do odsłuchania.

Też uczniowie poznawali wszystkie jego sekrety
Jak uzyskać ciepłe tony, czyste dźwięki
By ucho każde zaskakiwały, akordów falami
Dzwonków gong, marsze trąb, ksylofonów piosenki.

Więc składali pozytywki ich grzebienie, harfy struny
Też klawisze co wprawiały w ruch młoteczki,
Zegarmistrza ruch sprężyny mierzył rytm by wszystko grało
Marsze, chóry, anielski śpiew prosto ze skrzyneczki.

I od tej pory cokolwiek tylko wymarzył
Co tylko w wyobraźni, jakie tylko kaprysy
Bez trudności mógł już zawrzeć w swoich opowieściach
Geograficzne opowieści nawet polowanie na lisy.

Zgiełk bitewny, pole walki, lot balonem
W pustyni Sahary karawanę, baśnie orientu wyśnione.
Niedosiężnych gór szczyty, wspinaczkę po grani
Wystarczyło przymknąć oczy i pofrunąć w dół kaskadami.

A wszystko to wszystko jak na zawołanie
Bez żaglowca, dżungli czy reniferów zaprzęgu
Możliwe do ujrzenia wyobraźnią duszy
Tak daleko a tuż blisko w najbliższym dłoni zasięgu.

Zapisane na dysku gwoździkami co wybity
I nierównością cylindra uderza po strunie.
Aby zabrzmieć melodią dźwięków niepojętych
Zatrzymaną w pamięci wyobraźnią co w dal nie odfrunie.

I gdy wszystko...w katarynkę już starannie wpasowano
W rzędy równo jak najlepiej poskładano
Nikt nie umiał dobyć dźwięku ni zagrać na instrumencie
Jakby czegoś mu brakowało i czekał na zaklęcie.

Wcale się nie poddawali, kilkakrotnie go otwierali
Lecz bez zmiany on wciąż niemy on wciąż głuchy
I znów kiedy zamykali o czymś ciągle zapominali
Za każdym razem to coś nie mieściło się do skorupy.

Sam mistrz Bartłomiej też się zadziwił,
Gdzie tkwi przyczyna, że wciąż nie ma zmiany.
Jeszcze raz po swojemu zajrzał do środka
I zrozumiał cóż to za szczegół był pomijany.

Zamknął. Zakręcił. Instrument ożył.
Uwieńczył swe dzieło... i zagrały organy
Do klawiszy martwych to coś co dołożył.
To PO PROSTU był dusza którą tam włożył.

Dodane przez Tomasz Biazik dnia 16.07.2018 12:39 ˇ 2 Komentarzy · 558 Czytań · Drukuj
Komentarze
Janusz dnia 16.07.2018 17:25
Uff... Kiedy koniec przeczytałem, o początku zapomniałem :)
Pozdrowienia
Robert Furs dnia 16.07.2018 19:47
ten txt nie ma nic wspólnego nawet z pseudoambitną literaturą, a szkoda bo autor się zapewne namęczył nieco, pozdr,
Dodaj komentarz
Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze.
Pajacyk
[www.pajacyk.pl]
Logowanie
Nazwa Użytkownika

Hasło



Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem?
Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.

Zapomniane hasło?
Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
Aktualności
XVIII OkP o "Cisową ...
V edycja OKP im. K. ...
poezja_org
Spotkanie Noworoczne
Nagroda Literacka m....
VII OKL im. Bolesław...
XVIII Konkurs Liter...
Zaduszki literackie
U mnie leczenie szpi...
XXIX OKL Twórczości ...
Użytkownicy
Gości Online: 14
Brak Użytkowników Online

Zarejestrowanych Użytkowników: 6 438
Nieaktywowani Użytkownicy: 0
Najnowszy Użytkownik: Notopech

nie ponosimy żadnej odpowiedzialności za treść wpisów
dokonywanych przez gości i użytkowników serwisu

PRAWA AUTORSKIE ZASTRZEŻONE

copyright © korgo sp. z o.o.
witryna jako całość i poszczególne jej fragmenty podlegają ochronie w myśl prawa autorskiego
wykorzystywanie bez zgody właściciela całości lub fragmentów serwisu jest zabronione
serwis powstał wg pomysłu Piotra Kontka i Leszka Kolczyńskiego

67090934 Unikalnych wizyt

Powered by PHP-Fusion v6.01.7 © 2003-2005