|
Nawigacja |
|
|
Wątki na Forum |
|
|
Ostatnio dodane Wiersze |
|
|
|
Hanna Dikta |
|
|
Hanna Dikta – absolwentka filologii polskiej na Uniwersytecie Śląskim, nauczycielka języka polskiego. Laureatka wielu ogólnopolskich konkursów poetyckich i literackich, m.in. OKP "Młodzi na łodzi", IX OKP "O Lampę Ignacego Łukasiewicza" i XXX OKP "O Laur Jabłoni". Debiutowała w "Migotaniach, przejaśnieniach". Publikowała w antologiach forów poetyckich, almanachach pokonkursowych oraz lokalnych pismach literackich i kulturalnych. Mieszka wraz z mężem i dwoma córkami w Piekarach Śląskich.
koncert
obsiedli mnie jak ptaki. stado wyliniałych kruków
w nieświeżych marynarkach i mokasynach sprzed półwiecza.
dziarską miną maskowali zalążki Parkinsona
albo zdiagnozowanego miesiąc wcześniej raka,
o którym wciąż nie potrafią powiedzieć rodzinie.
zapach butwiejących pod lodem trawników.
pomyślałam, że staruszkowie powinni chodzić
najwyżej parami. drobić chleb na starówce
albo machać zza szyby domku na wsi,
do którego zjeżdżamy tylko wtedy,
kiedy świeci słońce.
kiedyś po ciebie wrócę
w czasie ostatniej podróży byłyśmy nierozłączne.
nawet kiedy paliłam papierosa, siedziała obok,
zagryzała jabłka czekoladą i beztrosko bawiła się
śniegiem na podeszwie.
pierwszy raz zgubiłam ją na dworcu,
gdy przy kiosku ruch-u czekałam na taksówkę.
potem cyklicznie znikała i wracała, a ja coraz częściej
zamiast chudego rudzielca, odbijałam w lustrze
piękną poetkę o zmysłowych ustach.
wszak kłamstwo powtórzone sto razy,
w końcu staje się prawdą.
odeszła o świcie. długo patrzyłam
na jej przestrzelone plecy w wełnianym płaszczyku.
niebieską rękawiczkę, rzuconą mi przez ramię
na szczęście.
przemiana
najpierw przeczytałam pamiętnik,
wyjęłam z szafy sukienki.
wieczorami palę jointy, słucham Morrisona
i pozwalam obmacywać się dwudziestolatkom.
wyglądam już niemal jak ty na zdjęciu z dowodu.
to nie tak, córeczko, że znalazłam sposób.
kiedy przytulam się do mokrej balustrady,
nadal wołają mnie chodniki i drzewa.
rozkołysane neonami ręce.
na dobre
eksterminowałam patykowate
dziewczynki na wrotkach. kobiety bez spódnic.
niedoszłych kochanków-samobójców
i ulatujące we śnie noworodki.
wydrążyłam wszystkie sęki. odcięłam gałęzie.
świeżą ranę zamieszkały
szesnastolatki z sąsiedztwa.
przymierzają słomkowe kapelusze
i czytają powieści bez końca,
żeby nie zwariować.
mężczyzna z lustra
szukała od lat. w pustych bramach, bibliotekach
i kościołach. gotowała dla nich ogórkową,
zakładała pończochy. rodziła dzieci i wiersze.
nie protestowała, kiedy wjeżdżali w nią
samochodzikami na baterie. nie dziwiła się,
gdy w byle mżawce rozmakali jak kartka papieru,
upychali pod smokingami proce i krótkie spodenki.
odkąd zobaczyła go w hotelowej łazience,
przychodzi codziennie. maluje rzęsy i opowiada,
jak ojciec wiązał mu na warkoczach różowe kokardy.
ma jej dłonie, jej piersi i nawet podobnie marszczy nos,
kiedy się uśmiecha. twardy facet. dokładnie taki,
jakiego zawsze chciała przy sobie mieć.
|
|
|
|
|
|
|
Pajacyk |
|
|
Logowanie |
|
|
Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem? Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.
Zapomniane hasło? Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
|
|
|
|
|
|
Aktualności |
|
|
Użytkownicy |
|
|
Gości Online: 8
Brak Użytkowników Online
Zarejestrowanych Użytkowników: 6 439
Nieaktywowani Użytkownicy: 0
Najnowszy Użytkownik: chimi
|
|
|
|
|
|