Zmierzch skrytobójca dzień zaskoczył
poderżnął miękkie gardło,
ten przez chwile światłem broczył
potem upadł, wyrzęził ciemność
opasłe ptaki nocy
zebrały się nad truchłem
i nie wystygłe jeszcze zwłoki
napasły żołądki ich opuchłe
skrzekliwym głosem gęsta mroczność
triumf swój roztrąbiła
paszczęki mroku głodne
pośród nieboskłon rozrzuciła
Księżyc uśmiechnięty ironicznie
wydął warg kratery
rzygnął odbitym światłem
czekając na dzień następny.
Dodane przez Wierszopis
dnia 27.01.2009 17:04 ˇ
3 Komentarzy ·
480 Czytań ·
|