Marne przedstawienie na spróchniałych deskach teatru,
żywe trupy trzymając się ze ręce do znudzenia śpiewają.
"Viva la Vida" - echem odbijające się od pustosłowia,
bo cóż to znaczy wobec tej jedynej, ukochanej Ciszy.
Hierarchia powinna być nawet podczas rozkładu,
ja umieram - ty na mnie żerujesz, po tobie muchy
zalęgną we mnie strach przed swoim potomstwem,
aż w końcu w promieniach słonecznych zbieleje do końca.
To naturalna kolej rzeczy - tak samo jak śmierć,
nieważne kto zabił, obywatelski obowiązek spełnionyr30;
Przecież jest równouprawnienie, drabina jednostopniowa,
zezwierzęcenie nie będzie więcej innością.
Więc kochanie weź broń, przyłóż mi do skroni i obiecaj,
że było warto żyć dla tych marności nad marnościami
i że warto było kochać cię, by tylko raz zatruć się
przechodzącym przez głowę metalem ciężkim.
Dodane przez jazzu
dnia 13.03.2010 23:59 ˇ
2 Komentarzy ·
652 Czytań ·
|