| 
 z wiatrem pod pachą  
budziłem lekkomyślnie Ikara  
z wiecznego snu 
 
wchłaniając krople z rannych mgieł  
postrzępionych skrzydłami 
ptasiej tęsknoty 
 
z uklęczoną duszą naskalną   
na polanie 
w rozwartych odrzwiach Bulandowej kapliczki 
 
na dłoni 
 
gdzieś między kciukiem a wskazującym palcem 
 
gdzie wszystko postawiłem na czarną mambę  
w decydującej gonitwie   
tuż przed odlotem 
 
kluczem dalekobieżnych pożegnań  
aż po horyzont 
zafiksowany w niespokojnej linii Tatr 
 
wyświetlanej na obrazie encefalografu 
w przeźroczystej przestrzeni Pana Boga 
Dodane przez  stawil
dnia 07.04.2016 07:07 ˇ
9 Komentarzy ·
607 Czytań ·
  
 
 |